Carmen POV:
Źle czułam się przez większość podróży. Nie wiem, czy to przez jazdę, stres, czy przez stan, w jakim mogę się znajdować. Staram się dużo o tym nie myśleć i mimo wszystko, próbuję cieszyć się chwilą.
Weszliśmy do hotelu. Zatrzymaliśmy się przy rejestracji znajdującej się tuż przy wejściu.
-Ashton Salvatore, wczoraj dokonywałem rezerwacji. -przedstawił się recepcjonistce, a ta wpatrzyła się w komputer. Ma najpiękniejsze nazwisko, jakie kiedykolwiek słyszałam. Kiedyś je przejmę. ,,Carmen Salvatore".. Jak wspaniale to brzmi.
-Poproszę o dokument tożsamości. -odpowiedziała, a ten wyciągnął dowód z portfela. Położył go na ladzie. Sprawdziła go, po czym odłożyła w to samo miejsce. Zabrałam go i zaczęłam oglądać. Jest tak przystojny, że nawet na zdjęciu w dokumencie wygląda jak model.. Ja na swoim wyglądam koszmarnie.
-Zgadza się, witamy. Pokój numer szesnaście. -przywitała nas z uśmiechem. Wydała nam kartę umożliwiającą otworzenie drzwi.-Dziękujemy. -odwzajemniłam uśmiech, odbierając ją. Odeszliśmy w stronę windy.
-Miła obsługa. -skomentował, naciskając przycisk.
-Gdyby mi tyle płacili, też byłabym miła. -zaśmiałam się.
-Przecież nie wiesz, ile zapłaciłem. -objął mnie.
-Dużo. Rozejrzyj się. -wspomniałam o luksusowym wystroju hotelu. Drzwi windy otworzyły się.
-Nie rozumiem, dlaczego miałbym oszczędzać. Stać mnie na to, chcę sprawić Ci przyjemność. -powiedział. Weszliśmy do środka przez co zderzyliśmy się z zapachem perfum. Był dla mnie tak intensywny i drażliwy, że zrobiło mi się słabo. Oparłam się o niego, powolnie przymykając powieki.
-Wszystko w porządku? -zapytał zaniepokojony. Winda zatrzymała się, szybko ją opuściliśmy. Wręcz z niej wybiegłam. Wzięłam głęboki wdech, wcześniej zbrakło mi powietrza.-Źle się poczułam. -mruknęłam.
-Gdy wrócimy, od razu idziesz na badania. -odpowiedział stanowczo.
-Nie.. To tylko strata czasu, nic mi nie dolega. -od razu odmówiłam. Wyniki badań potwierdzą potencjalną ciążę. Nie wiem, czy zdołam tutaj zrobić test, a nie chcę, aby dowiedział się w ten sposób.
-To nie było pytanie, tylko rozkaz. Coś jest z Tobą nie tak, przecież widzę. Martwię się, to trwa już za długo. Nie zamierzam czekać na najgorsze. Cokolwiek to jest, lepiej zapobiegać, niż leczyć. -powiedział z troską. Obawiam się, że tego nie da się wyleczyć..
-Już mi lepiej.. -westchnęłam, chwytając za uchwyt walizki. Potrzebowałam kilku wdechów, aby znów poczuć się normalnie.
Zaczęłam iść korytarzem, wypatrując numeru szesnaście.Zatrzymaliśmy się przed odpowiednimi drzwiami. Wyciągnęłam kartę i przyłożyłam ją do czytnika, powodując ich otworzenie. Złapałam za klamkę, powoli wchodząc do środka. Ashton sięgnął do włącznika światła. Gdy się zapaliło, aż wzięłam wdech z zachwytu. Pokój urządzony był w odcieniach brązu i delikatnej bieli, bardzo ekskluzywnie.
Odwróciłam się i z rozchylonymi ustami spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Stanęłam na palcach, po czym powiesiłam mu ręce na karku i rozpoczęłam pocałunek.
-Tak myślałem.. -zaśmiał się po zakończeniu.
-Jest pięknie.. Lepiej, niż w wyobrażeniach, a już tam miałam spore oczekiwania. -przyznałam, wchodząc wgłąb pokoju. Ustawił światło tak, aby było nieco ciemniej i bardziej klimatycznie. Między innymi znajdowało się tam ogromne łóżko, wiele pięknych obrazów i luster.