Rozdział 75

508 34 7
                                    

Carmen POV:

Usłyszałam dobijanie się do drzwi, zerwałam się z łóżka. Gdy otworzyłam oczy, pojęłam, że wybudziłam się ze snu i jestem już w prawdziwym świecie. Poczułam ulgę.. Znów śnił mi się ten sam sen, tym razem jednak był on bardziej tragiczny. Dobrze, że już się skończył.. To była istna męczarnia. Nawiedzają mnie koszmary, w których wszystkie moje obawy stają się rzeczywistością.

Miałam zamiar wstać z łóżka, ale zobaczyłam Jamesa przechodzącego obok moich uchylonych drzwi. Szedł w stronę przedpokoju, to on postanowił otworzyć drzwi wejściowe.

Usiadłam wygodniej i oparłam się o ramę. Potrzebowałam chwili, aby dojść do siebie po koszmarze. Od tamtej sytuacji minęły dwa dni. Emocje nieco opadły, lecz nadal nie mogę się otrząsnąć. Stale czuję lęk i smutek., nie mogę o tym zapomnieć. Próbuję uciekać, ale mam wrażenie, że stoję w miejscu. Zupełnie jak w momencie, w którym do budynku wparowało trzech mężczyzn. Wyszłam stamtąd, ale czuję się, jakbym nadal znajdowała się w tamtym miejscu. Jestem w nim myślami i duchem. Jakbym przylgnęła do niego..

James otworzył drzwi. Wzięłam wdech, wyprostowałam się. Doskonale wiem, kto złożył nam wizytę.. Spodziewałam się go.

-Mogę wejść? -usłyszałam zachrypnięty głos Ashtona. Poczułam dreszcz. To pierwszy raz, kiedy go słyszę.. Odrzucałam jego telefony, czytałam jedynie wiadomości. Było ich mnóstwo, wszystkie o podobnej treści. Pisał, że mnie kocha, prosił, żebym odebrała telefon i porozmawiała z nim. Nalegał, żebym wróciła do domu, ja jednak potrzebowałam dystansu. Choć było mi z tym ciężko, musiałam odseparować się od niego.

Jedna wiadomość znacznie się wyróżniała. Dotyczyła wizyty u ginekologa, którą na dzisiaj umówił. Jestem na niego wściekła, ale w tym przypadku nie mogę go zignorować. Zdrowie dziecka jest najważniejsze, wcześniejsza wizyta u lekarza jest potrzebna. Ta istotka czuła to, co ja. Czuła cały ten strach i stres.. Gdy dotykam swojego brzucha i mówię do niej, zastanawiam się czy też tak cierpiała. Mam nadzieję, że była wtedy spokojniejsza ode mnie.

-Jeśli musisz. -odpowiedział James.

-Gdzie jest Carmen? -wspomniał o mnie od razu po przekroczeniu progu. Słyszalam go wyraźniej, moje serce zabiło mocniej.

-Jeszcze śpi, nie dziwię się. Ma koszmary, co chwilę budzi się w nocy. Z resztą nie tylko ona.. -westchnął.

-Jak czuje się Lily?.. -zapytał skołowany. W jego głosie wyczuwalne było poczucie winy.

-Świetnie. Zniszczyli jej marzenia, ale co tam. -parsknął z ironią.

-Posłuchaj.. -westchnął, lecz tamten mu przerwał.

-Nie mam zamiaru Cię słuchać. -odparł lekceważąco.

Podniosłam się. Zrobiłam to zbyt szybko, przez co nieco zakręciło mi się w głowie. Mało jadłam, dodatkowo doszły do tego silne emocje.. Mój organizm to odreagowywuje.

-Nie tym tonem, okej? Jestem Twoim starszym bratem. -upomniał go.

-To Ty zachowujesz się jakbyś był młodszy! Czasami jesteś mniej dojrzały ode mnie! -odpowiedział zdenerwowany.

Opuściłam sypialnię i weszłam do przedpokoju. Ashton już miał podnieść na niego głos, ale mnie zauważył. Jego wyraz twarzy złagodniał, odsunął się od chłopaka.

Spojrzałam na niego ze zmieszanymi uczuciami. Gdy go ujrzałam, poczułam potrzebę pobiegnięcia do niego. Wtulenia się w niego i rozklejenia się w jego silnych ramionach.. Powstrzymałam się. Stłumiłam uczucia, kierowałam się rozumem, tak, jak powinnam.

You Can Be The Boss 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz