37.

1K 25 50
                                    

Siedzę właśnie i pakuje wszystkie rzeczy które mam. Marzyłam o tym by wyprowadzić się stąd , ale nie do końca o to mi chodziło.

Około godziny trzeciej w nocy mamy mieć lot , czyli wstać muszę około 1.
Jest już 23 , ale ja nie mam zamiaru kłaść się spać.
Theodor zaś już dawno śpi , oczywiście to ja mam za zadanie spakować go i siebie na wylot. Całą resztę rzeczy , których nie damy rady wziąć , zabiera jakaś firma transportowa. Zastanawia mnie tylko skąd Theo weźmie na to pieniądze , bo jednak kurs z Portugalii do Barcelony musi trochę kosztować.

Po skończeniu pakowania podłączyłam telefon i stwierdziłam że sięgnę po książkę .

Długo nie czytałam , więc stwierdziłam że to idealny czas.

Około pierwszej zadzwonił budzik Theo i chłopak wstał by się przygotowywać. Ubrał się i zjadł coś , a ja w tym samym czasie dopakowałam ostatnie już rzeczy i byliśmy gotowi do lotu.

Ruszyliśmy na lotnisko swoim samochodem , bo Theo wykupił nam tak jakby przewóz samochodu. Stwierdził że nie da rady rozstać się z tym autem i bierzemy go ze sobą.

Po dotarciu na lotnisko powoli ruszyliśmy jeszcze do sklepu , żeby kupić najpotrzebniejsze rzeczy . Między innymi takie jak woda. Następnie poszliśmy żeby przejść te wszystkie odprawy i takie tam. Oddaliśmy też nasze bagaże i ruszyliśmy w stronę samolotu przez tunel.

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz leciałam samolotem. W zasadzie to od dziecka nimi latałam i od zawsze sprawiało mi to niezłą frajdę. Tak było też tym razem. Za każdym razem jestem bardzo podekscytowana i szczęśliwa.

Tym razem byłam tylko podekscytowana.

Chciałam bardzo mieć normalne życie. Móc sama decydować o sobie i być z tym z kim chcę.

Wizja życia u boku tego bruneta nie była dla mnie jakoś szczególnie kolorowa.

Chciałam innego , konkretnego bruneta. Takiego który ma specyficzne poczucie humoru i przeuroczy uśmiech.

Z moich myśli wyrwał mnie Theodor.

-o czym tak myślisz?-spytał gdy zajęliśmy już miejsca w samolocie

-o niczym szczególnym. Wiesz , przypomniały mi się czasy gdy pierwszy raz leciałam samolotem do Barcelony w tamtym roku-powiedziałam i momentalnie posmutniałam

-uwierz mi , tym razem też będzie fajnie . Postaram się by wszystko było idealnie- odpowiedział mi po chwili

-nie będzie idealnie. To barcelona , mam tu dużą ilość znajomych za którymi tęsknie , brata którego mi brakuje i Pabla który jest dla mnie szczególnie ważny , a ponad to paparazzi mnie dobrze znają z tamtego roku. Nie dadzą nam żyć normalnie-odpowiedziałam mu momentalnie , denerwowało mnie jego nastawienie do naszego nowego życia . On nie wiedział co może nas czekać i co się z tym wszystkim wiąże.

-o Pablu zapomnij -rzekł patrząc na mnie zimno

-chyba śnisz-odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.

Choć wiedziałam że nie ma już dla nas żadnych szans , to nie miałam zamiaru o nim zapominać. Ten chłopak w krótkim czasie stał się dla mnie bardzo ważny i zależało mi na nim. Przez pewien okres czasu , jeszcze przed moim powrotem do Portugalii , myślałam że spróbujemy . Jednak tak się nie stało.

Paparazzi i tak będą mnie kojarzyć z sytuacji sprzed roku. Może niektórzy mogą myśleć że będzie to dla mnie problematyczne. Lecz nie będzie to takie ani trochę. Jedynie przytłaczające. Nie mam zamiaru zapominać o moim Hiszpańskim życiu. Bardzo chciała bym żyć nim dalej , lecz nie ma na to szans. Mogę się założyć ze Theodor od razu po naszym wprowadzeniu się do Barcelony odetnie mnie od starych znajomych i tym samym uniemożliwi zakomunikowanie im czego kolwiek. Nawet i o tym co mi robi i jak mnie traktuje.

Mam jednak nadzieje , że jakoś uda mi się uciec od Theodora i zamieszkać samej. Ułożyć sobie życie od nowa , nawet i jako singielka.

Życie osoby która nie ma drugiej połówki wcale nie jest takie złe. Coś o tym wiem..

-jak to śnie?!-wyrwał mnie po raz kolejny podczas godziny z natłoku myśli.

-no normlanie , nie mam zamiaru zapominać o moim hiszpańskim życiu-odpowiedziałam mu i wzruszyłam ramionami.

-pff-prychnął jedynie pod nosem i założył słuchawki .

Wreszcie miałam spokój...

~

Po przylocie na lotnisko w Barcelonie niemal od razu chłopak złapał mnie pod rękę i zaprowadził w stronę swojego czarnego mercedesa. W zasadzie mogę śmiało stwierdzić , że też mam senstyment do tego wozu.

-to na tym przeklętym lotnisku wszystko się zaczęło-pomyślałam-moja przygoda z Barceloną , moje zauroczenie w pewnym aroganckim brunecie , moja kara , czyli spotkanie Theodora i zaczęcie życia na nowo - samej. Historia podobno lubi się powtarzać , a więc takim sposobem znów mieszkam w Barcelonie. -*w myślach*

-muszę koniecznie w najbliższym czasie odwiedzić swoją babcie-powiedziałam do chłopaka , gdy byliśmy już w drodze do nowego domu

-no dobra , pojedziemy tam w najbliższych dniach-odpowiedział mi chłopak i położył moją rękę na udzie. Nie podobało mi się to , ale musiałam jakoś to znieść .

Kiedy zatrzymaliśmy się pod Camp Nou niemal dostałam zawału. Zauważyłam że chłopak celowo tu zaparkował i patrzy na coś w telefonie. Raczej nie zapowiadało się byśmy szybko stad ruszyli , a ja potrzebowałam do łazienki wiec stwierdziłam że spytam.

-patrz -wskazałam na pobliską restaurację-muszę iść do toalety . Zaraz wracam jak coś-rzekłam i ruszyłam w stronę lokalu.

Weszłam do środka , a przyjemny zapach pizzy prosto z pieca od razu wypełnił mój nos.
Bardzo uwielbiałam tutejszą pizze i pamietam kiedy rok temu chodziliśmy tu średnio raz na tydzień właśnie po to ny zjeść pizze. Zawsze siadaliśmy na tym samym miejscu i kupowaliśmy to samo , przez co kelner nawet się nas nie pytał co chcemy.

W tym samym miejscu , za każdym razem-pomyślałam i odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku.

Momentalnie zamarłam , gdy zobaczyłam piłkarza za którym tak bardzo tęskniłam. To był Pablo , siedział sam i patrzył w telefon. Wyglądał na przygnębionego. Nie wiedziałam czy mam podejść i się przywitać , czy może iść do toalety bez słowa i opuścić potem lokal.

-idz do niego , przychodzi tu w te same dni od roku . Tylko że różnica jest taka , że od kiedy cię tu nie było to przychodzi smutny i przygnębiony-powiedział do mnie kelner . Ten sam kelner , który mijał nas niemal codziennie. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową.

Posłuchałam więc go i niepewnie ruszyłam w stronę chłopaka . Chłopaka którego bardzo mi brakowało..

Ustalam za nim i przytuliłam go niepewnie od tylu.
On momentalnie odsunął się zdziwiony i spojrzał na mnie. Gdy mnie zauważył momentalnie na jego twarz wpłynął ten uśmiech , którego nie dane mi było zapomnieć.

Chłopak wstał i podszedł do mnie. Bez słowa przytulił mnie i staliśmy tak chwilę

-brakowało mi cię Vici. Tęskniłem za tobą-powiedział po chwili dalej mnie przytulając

A to dopiero początek ich historii...

~

Siemaneczko , jak tam slonka?

Chciałabym podziękować za tak pozytywny odbiór tej książki. Średnio po 95 wyświetleń pod rozdziałem :0 ponad to jesteśmy w top 5 jesli chodzi o ksiazki pod # gavi :00.

Co myślicie o tym rozdziale ?

•tu pomysły na rozdziały/sytuacje•

Do jutra / pojutrze!!

4.06.2023

1114 słów

Say My Name | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz