50.

987 23 2
                                    

Gavi pov ;

Dwa dni później mogłem już wrócić z małą do domu. Victoria w dalszym ciągu się nie obudziła , ale lekarze mówią , że już w najbliższym czasie powinna odzyskać przytomność. Mam wielką nadzieje że mówią prawdę , bo widok jak leży w szpitalu robi się dla mnie straszny. Za to Carmen ma się dobrze , w ciągu tych dwóch dni była pod stałą opieką lekarzy. Ja codziennie byłem w szpitalu i muszę przyznać , że bardzo się do niej przywiązałem. Dziś muszę się jakoś przygotować do zabrania małej do domu. Z tego co wiem , to Laura i Pedri mają nas później odwiedzić. Dlatego też musiałem ogarnąć dom. Około 14 byłem gotowy do drogi do szpitala. Wziąłem więc kluczyki i fotelik , a potem ruszyłem w stronę auta. Stwierdziłem że fotelik dla Carmen przymocuje na przednim siedzeniu , bo raczej lepiej mieć na nią oko , a jak będzie jeździć tylko ze mną , to by siedziała sama na tylnich siedzeniach.

Jeśli chodzi zaś o to , jak moi fani zareagowali na to , że mam córkę , to oczywiście opinia była podzielona. Rzecz jasna , fanki które się we mnie zakochały , nie były zadowolone tym faktem i trochę wyzywały Victorie. Ale jest też na szczęście ta część ludzi , którzy cieszyli się naszym szczęściem i gratulowali nam. Ja sam nie za bardzo przejmowałem się ich opinia , ale miło było poczytać życzenia.

Ruszyłem samochodem i trochę zacząłem się stresować.

A co jeśli nie poradzę sobie jako tata?

Wolałem się tym nie przejmować , więc włączyłem muzykę i pojechałem dalej ulicami Barcelony. Kiedy byłem już pod szpitalem , zatrzymał mnie dziennikarz. Zatrzymałem się , bo nie miałem jak go wyminąć. Uchyliłem szybę , a ten podszedł od razu i zaczął mówić.

-Gavi jak czujesz się z tym , że zostałeś ojcem w tak młodym wieku-spytał dziennikarz

-szczerze to jestem bardzo szczęśliwy i mam nadzieje że podołam , ale jestem dobrej myśli więc będzie dobrze-odpowiedziałem mu

-a co z twoją partnerką Victorią?-zadał drugie pytanie

-właśnie do niej idę , ale z tego co mi wiadomo , to jeszcze się nie obudziła -powiedziałem , a ten podziękował i puścił mnie dalej .

Zaparkowałem samochód , wziąłem fotelik i poszedłem w stronę szpitala. Tam od razu ruszyłem w stronę sali Victorii. Zastałem ją w takim samym stanie co wczoraj i przedwczoraj. Leżała taka bezbronna i wyglądała jak by spała. O tyle dobrze , że jej usta dalej były w malinowym kolorze. Wskazywało to , że jest w miarę dobrym stanie. Podszedłem do niej i złapałem jej rękę.

-Znów tu jestem i dalej się nie obudziłas. Już dziś zabieram małą ze sobą do domu. Mam nadzieje że jakoś sobie bez ciebie poradzimy. -rzekłem do niej. Od dwóch dni siedziałem przy niej i mówiłem do niej. Może się to wydawać głupie , ale miałem wrażenie że dziewczyna mnie słyszy.

Pocałowałem ją w rękę i wstałem z krzesełka. Podszedłem do recepcji by dowiedzieć się czy mogę zabrać już małą do domu.

-Carmen Paéz Gavira tak?-spytała , choć myślę że znała odpowiedź na to pytanie.

-zgadza się-odpowiedziałem jej

-sala numer 19 , a tutaj wypis-powiedziała i wręczyła mi papierek. Podziękowałem jej i ruszyłem w kierunku danej sali. Kiedy wszedłem do środka moim oczom ukazała się malutka istota o czekoladowych tęczówkach.

-no hej mała-powiedziałem i wziąłem ją na ręce - jak ci się spało? -spytałem , a w odpowiedzi otrzymałem uśmiech. Ona nawet nie wie ile dla mnie znaczy..

Włożyłem ją w nosidełko i wyszedłem z sali. Potem skierowałem się do wyjścia i w stronę samochodu. Malutka cały czas się uśmiechała. Po pewnym czasie , gdy udało mi się wreszcie przyczepić to siodełko , zamknąłem drzwi , a sam usiadłem za kierownicą.

Po około dwudziestu minutach byliśmy już w domu. Wziąłem ją i odkluczyłem dom. Usiadłem z małą na kanapie w salonie i wyciągnąłem z nosidełka.

-ale ty jesteś słodka-powiedziałem , a Carmen nie przestawała się śmiać.

***

-ale maleństwo - rzekła Laura trzymając na rękach małego Nicolása . Tak , był to ich synek , który urodził się dwa tygodnie wcześniej od Carmen. Miał brązowe włosy i niebieskie oczy. W przeciwieństwie do Carmen , praktycznie cały czas płakał.

-no no stary , jestem z ciebie dumny , postarałeś się z nią-rzekł do mnie Pedri i zasmial się

-ale ty jesteś głupi-odpowiedziałem mu i zaśmiałem się razem z nim

-ale ja mam piękna siostrzenice - powiedział chłopak biorąc ją na ręce

-a ja córkę-rzekłem

-weźmiesz ją na Camp Nou?-spytał w pewnej chwili chłopak i spojrzał na mnie

-myślałem nad tym , ale chyba najpierw musi trochę podrosnąć-odpowiedziałem mu

-jest za mała - rzekła Laura

***
Po około dwóch godzinach Pedri z Laurą i Nico opuścili nasz dom , a ja zostałem sam z Carmen.

-chyba trzeba cię przewinąć co?-spytałem i zaśmiałem się

Zabrałem się do rzeczy , choć kompletnie nie wiedziałem jak. Ku mojemu zdziwieniu , udało się i wcale nie najgorzej mi to wyszło. Musiałem jeszcze ją nakarmić , dlatego poszedłem do kuchni. Stwierdziłem że zadzwonię do Laury , bo pojęcia nie mam jak zrobić mleko.

-halo Laura mam pytanie i zarazem prośbę-powiedziałem gdy po drugiej stronie usłyszałem dźwięk odbierającej słuchawki

-no co jest- odpowiedziała

-jak się robi mleko dla małej?-spytałem , a ona wcale się nie zaśmiała i podała mi kompletny tutorial.

✨tutorial na zrobienie mleka✨

Podziękowałem jej oczywiście i poszedłem nakarmić małą. Jak się okazało , była głodna. Potem posiedziałem jeszcze z nią i z 16 zrobiła się 21. Stwierdziłem że to już dość późno i powinna iść spać. Wyłapałem ją w wanience , przebrałem i położyłem do łóżeczka , a sam zostałem jeszcze w salonie i dokończyłem film. Zdziwiło mnie to , że Carmen wcale nie płakała. No bo raczej takie małe dzieci ryczą na okrągło. Około północy wyłapałem się , zjadłem kolacje i przebrałem. Leżąc jeszcze w łożku przed spaniem oglądałem sobie instagrama. Nie mogę zliczyć ile osób do mnie napisało. Aurora zapowiedziała swoją wizytę , co mnie bardzo ucieszyło , a rodzice zadzwonili spytać jak się trzymam. Teoretycznie mogę śmiało stwierdzić , że gdyby nie Carmen , to byłoby o wiele gorzej. Jakoś gdy widzę jej uśmiech robi mi się cieplej na sercu. A jak pomyśle , że za jakiś czas będę siedział w salonie i będę przytulał dwie najważniejsze dla mnie osoby , to nie da się opisać mojego szczęścia.

Gdy oglądanie telefonu mi się znudziło , postanowiłem się położyć. Niestety nie udało mi się to , bo mała zaczęła płakać. Poszedłem do niej i próbowałem uspokoić , ale na nic. Stwierdziłem więc że położę się razem z nią. Zabrałem więc malutką ze sobą do sypialni i położyłem w łożku , a sam zająłem miejsce obok. Zadbałem oczywiście żeby przypadkiem nie spadła.

-dobranoc malutka kolorowych snów-powiedziałem przytulając ją.

~

Siemka , na początku przepraszam was że nie było rozdziału przez 5 dni , ale miałam trochę problemy z internetem. Nie działał mi i jakoś tak wyszło. Moja wena też mnie niestety opuściła...

Powoli zbliżamy się do końca książki...
Myślę że będzie 55 rozdziałów razem z epilogiem.  Tak tak , wiem , miało być 50 , ale stwierdziłam że wtedy byłoby słabe zakończenie , a nie ukrywam że nie chcę was zawieść.

•tutaj pomysły na rozdziały•

Jednogłośnie decyzja zapadła , że następna książka która będzie przeze mnie pisana , będzie opowiadać o historii Pabla i .....(jeszcze jestem w trakcie wymyślania imienia , więc możecie zaproponować jakieś) , którzy znają się od małego:).

Dziękuje wam że jesteście<3

2.07.2023

1175 słów

Say My Name | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz