52.(epilog)

1.6K 29 10
                                    

12 miesięcy później...

Gavi pov;

Niedawno minęły dwa lata , od kiedy stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dziękowałem sam sobie , niejednokrotnie , że spytałem ją wtedy. Na tej pieprzonej imprezie, o to czy chciałaby ze mną chodzić. Niby byliśmy jedynie nastolatkami , a jak powszechnie wiadomo - nastoletnia miłość , to nie miłość. Całym sobą nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Związek mój i Victorii był moim pierwszym na poważnie , a to jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu , że warto czekać na tę jedyną.

Kiedy uświadomiłem sobie że właśnie Victoria jest tą kobietą z którą chcę spędzić resztę swojego życia?

Kompletnie nie mam pojęcia. Nie wiem kiedy to się stało i jak do tego doszło. Początkowo traktowałem ją jak każdego innego. Nie była dla mnie jakoś szczególnie ważna , ani atrakcyjna. Może to dlatego , że jest siostrą mojego najlepszego przyjaciela? Nie wiem i nie ma to teraz znaczenia.

Liczy się dla mnie tylko to co tu i teraz.

Nie spodziewał bym się nigdy , że w ciągu dwóch lat będę miał dziecko i żonę. Tak , niedawno się oświadczyłem , a dzisiaj miał odbyć się ślub kościelny i cywilny. Cywilny zaplanowany jest na godzinę 11 , a kościelny na 15. Mam nadzieje , że tyle czasu starczy na ogarnięcie wszystkiego. Oby..

Już od rana w domu lata z szóstka osób. Laura , Aurora , moja mama , babcia Victorii , moja babcia i González. Tak w zasadzie , to Pedri dotrzymuje towarzystwa mi i Carmen , z małą pomocą Nico. Dwójka maluchów ma już rok i powoli chodzą. Brunet jest tak samo znudzony jak ja. Aktualnie siedzimy na kanapie w salonie pilnując dzieci i rozmawiając o tym , jak Ansu się ubierze.

Bo jeśli ubierze się w swój garnitur w kwiaty , to Victoria go zabije. Jestem tego pewien..

Jednak przykro jak zginie na moim ślubie.. Balde był by załamany.

Dopiero dzisiaj przekonałem się , jak kobiety długo potrafią się przygotowywać. Już od 7 Victoria lata z lakierem na swoich nienaturalnych lokach i z doczepionymi rzęsami.

-nigdy nie pojmę tego wszystkiego - rzekł znudzony Pedri patrząc na Laure , która trzeci raz przebiega z łazienki do pokoju.

-uwierz mi stary , że ja też..-odpowiedziałem mu - to co może fifka??-spytałem zadowolony

-jeszcze pytasz??-prychnął González z zadowoleniem i od razu usiadł się wygodniej. -tylko ja gram barcą-dodał

-niech ci będzie , ja wezmę real-odpowiedziałem mu i podałem pada do ręki. Jako iż babcie wzięły maluchy do siebie , mogliśmy pozwolić sobie na szybki mecz.

-haaa i co , ale ty jesteś słaby - powiedział brunet i zaczął okrzykiwac swoje zwycięstwo

-to nie tak że strzeliłeś z sześć bramek samym sobą conie? A mówią że to ja jestem ego top-odpowiedziałem mu i zaśmiałem się , a ten udał zranionego moimi słowami i złapał się teatralnie za serce.

-co wy do cholery robicie - powiedział nagle dobrze mi znany kobiecy głos- debilu ty się zacznij ogarniać może co? A nie w jakieś gry grasz , zajmij się tym co ważne , proszę cię-rzekła Aurora , widocznie zmęczona tym wszystkim.

Nie dziwię się , gdybym to ja biegał od dwóch godzin z lakierem do włosów i wsuwkami , to pewnie wyglądałbym podobnie.

Wstałem z kanapy i ruszyłem do naszej sypialni , gdzie wisiał mój garnitur. Nie wierze , że to się dzieje. Nie wierzę , że za jakieś dwie godziny , Victoria będzie już ostatecznie nazywała się Victoria Rosita González Gavira. To brzmi jak spełnienie moich najskrytszych marzeń.

Say My Name | Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz