Rozdział 1

4K 68 13
                                    


Minęły 2 miesiące od pamiętnego wydarzenia. Jestem teraz w zupełnie innym miejscu a mimo to koszmar powraca. Gdyby nie obecność w moim życiu Bartka i Wiki, nie wiem dokąd pchnął by mnie los. Bartek daje mi poczucie bezpieczeństwa, przy nim czuje wewnętrzny spokój, zawsze mogę na niego liczyć, jest moją bratnią duszą i aniołem stróżem a Wika? Jest taką samą wariatką jak ja. Uwielbiam ich, uzupełniają równowagę w moim życiu.

*Sobota

Wybrałyśmy się z Wiką na imprezę, Bartek miał nas odebrać. Upiłam się tak, że następnego dnia nic nie pamiętałam. Po wiadomości od Kuby, że mam natychmiast wziąć resztę swoich rzeczy chciałam utopić moje smutki w Aperolu. Wika zadzwoniła po Bartka widząc co się ze mną dzieje, chciałam zapomnieć, rozpłynąć się.

B: Wika wszystko z Tobą okej ? Gdzie jest Fausti ?

W: Ze mną tak, Fausti wymiotuje w łazience. Za dużo wypiła.

B: Zaprowadź mnie do niej!

Hałas nie pomagał w rozmowie, przekrzykiwali się oboje. Mijali morze ludzi, którzy korzystali z przywileju weekendu.

B: Zostawiłaś ją samą w takim stanie?

W: Oszalałeś, poprosiłam jakąś dziewczynę żeby z nią została.

B: Ale co się stało, że doprowadziła się do takiego stanu ? To do niej nie podobne.

W: Kuba...

B: Wszystko jasne! Widzę ją.

Chłopak podbiegł do Fausti i sprawdził jak wygląda sytuacja. Gdy się upewnił, że nic poważnego dziewczynie nie grozi, podniósł ją z ziemi i bohaterskim krokiem zabrał do samochodu.

B: Wika odwiozę najpierw Ciebie, okej ?

W: Jasne!

B: Było już tak dobrze, myślałem że wychodzi na prostą.

W: Bartek, bo tak było ale po dzisiejszej wiadomości, gdzie Kuba napisał jej że ma natychmiast zabrać resztę rzeczy, załamała się. Nie mogła uwierzyć, że mogła się tak pomylić.

B: Biedna, tyle przeszła... Jesteśmy, trzymaj się Wika!

W: Paaa, dziękuję! Tylko uważaj na nią!

B: Wiadomo, włos jest z głowy nie spadnie.

Zabrałem Fausti do siebie, odstąpiłem jej łóżko. Ja mogę przespać się na kanapie. Położyłem ją, przykryłem kocem. W momencie gdy się nachyliłem, złapała mnie za koszulkę i wymamrotała "Ty byś mnie nigdy tak nie potraktował". Zaczęła płakać w półśnie i mówić rzeczy po których zrobiło mi się jej strasznie żal. "Nikt mnie nie kocha", "Zostałam sama". Szepnąłem jej tylko do ucha, że bardzo ją wszyscy kochamy i nigdy nie zostanie sama. Na jej twarzy pojawił się zarys uśmiechu. Wtuliła się we mnie i zasnęła. Nie miałam jak się ruszyć, więc ukradłem jej trochę koca i nie wiem kiedy zamknęły mi się oczy. 

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz