B: Faustynka, kochanie!
F: Babciu, co on tutaj robi ?
BF: Kochanie, spokojnie. Proszę Cię zrób to dla mnie i porozmawiaj z Bartkiem.
B: Błagam Cię, Fausti! Upadł przed nią na kolana.
F: No dobrze, ale robię to tylko dla babci.
B: Dziękuję! Proszę przyjmij ten bukiet, jest dla Ciebie.
F: Dziękuję! Babciu, proszę włóż je do wazonu. A ty, chodź za mną.
Fausti zaprowadziła Bartka do ogrodu, słońce przebijało się zza chmur. Usiedli na ławce, zdobiącej ogród.
F: O czym chciałeś ze mną porozmawiać i jak mnie znalazłeś ?
B: O nas. Nie mogę bez Ciebie żyć! Gdyby nie przypadek, że moja mama zobaczyła Cię gdy wchodziła do fryzjera to pewnie straciłbym Cię na zawsze. Bo jeszcze nie straciłem, prawda ?
Złapał ją za dłoń, dziewczyna wstała i ruszyła przed siebie. Stanęła do chłopaka tyłem, aby nie widział jej łez.
F: Jak mogłeś mnie tak zranić ?
B: Wiem, ja już wszystko wiem. Rozmawiałem z Miłoszem, wszystko mi wyjaśnił.
F: To z nim mogłeś spokojnie porozmawiać a swoją dziewczynę potraktowałeś jak ostatnią...
Nie dokończyła, podszedł do niej i delikatnie przytulił.
F: Nie dotykaj mnie, proszę.
B: Błagam Cię, rozmawiałem z Hanią uświadomiła mi, że powinienem pójść na terapię i zrobię to! Zrobię wszystko, aby nigdy już Cię nie skrzywdzić! Kocham Cię! Nie wierzę, że Ty mnie nie.
F: Nigdy tego nie powiedziałam.
Zaczęła odchodzić, ruszył w jej kierunku. Podszedł do niej i złapał ją za dłonie, popatrzyli sobie w oczy.
B: Przepraszam! Wybacz mi!
Odeszła..
B: Fausti, błagam nie!
Dziewczyna wbiegła do domu.
MF: Dlaczego mu nie wybaczyłaś, przecież nie potrafisz bez niego żyć.
F: Mam za duży mętlik w głowie, przepraszam.
Pobiegła do pokoju.
Bartek uciekł do samochodu, podjechał pod dom i zaczął się pakować.
MB: I jak ?
B: Nijak! Wracam do Krakowa.
Zarzucił plecak na plecy i ruszył do samochodu.
*W tym czasie u Fausti
F: Hania, Bartek tu jest!
H: Nic mu nie powiedziałam, przysięgam!
F: Wiem, tylko jego wyjaśnienia to jakiś chaos. Nic z nich nie rozumiem.
H: Spokojnie, wszystko się ułoży.
W tym czasie weszła do pokoju babcia Fausti. Opowiedziała jej o rozmowie z Bartkiem i o jego uczuciach.
F: Babciu, ja nie wiedziałam! Teraz to ma sens, lecę do jego domu. Mam nadzieję, że tam będzie!
Mijała kolejne kilometry, podjechała pod dom ale niestety samochodu Bartka pod domem nie było. Oparła się o samochód i zaczęła płakać.
B: Fausti ? Stanął w bezruchu.
F: Bartuś....
Rzucili się sobie w ramiona i nie szczędzili pocałunków.
F: Przepraszam, słyszysz. Przejdziemy przez to razem, pomogę Ci tylko błagam więcej zaufania. Kocham Cię!
B: Faustynka, tak Cię kocham!
Nie mogli się od siebie oderwać. Znikąd spadł deszcz, ulewa po prostu. Nie przeszkadzało im to.
F: Emm, Bubiś. Będziemy chorzy.
B: Nie ma to znaczenia! Wziął dziewczynę na ręce i cieszył się chwilą.
Cali przemoczeni wrócili do domu, lecz nie był to koniec dnia...
CZYTASZ
Dwoje ludzi, jedno miasto
RomanceHistoria łącząca dwoje ludzi, którzy dążą do znalezienia tej jednej właściwej ścieżki.