TF: Pobudka, wstajemy szkoda dnia! Szybko się ubierać i lecimy na grzyby.
Zastanawiałam się, czy mi się to śni, czy ten koszmar to jawa. To nie był sen, mój tata wraz z Bartkiem stali nade mną gotowi do wyjścia a ja modliłam się o nagły deszcze i burzę. Spojrzałam na telefon, 5:00 rano.
F: Czy wy się dobrze czujecie, nigdzie nie idę. O tej godzinie się śpi!!!
TF: Bartek ja czekam na dole, a Ty ją zgarnij.
B: Ma się rozumieć! Faustynka wstajemy, pocałował ją w czoło.
F: Kochanie daj mi spokój, ja chcę spać.
B: Czyli nie wstaniesz ?
F: Nie!
B: To zobaczymy, wylał na nią szklankę wody.
F: Oszalałeś !? Wszystko jest mokre!
B: O wstałaś jednak, super to teraz wystarczy się wygodnie ubrać i w drogę.
F: Nie chcesz wiedzieć, co mam teraz w głowie.
B: Pewnie myśl jak mnie bardzo kochasz.
F: Ojj, byś się zdziwił.
*Skip time
Tata Fausti wraz z Bartkiem byli zachwyceni wyprawą, natomiast dziewczyna nie ukrywała swojego niezadowolenia. Nie zebrała ani jednego grzyba, w dodatku rozcięła nogę o jakiś krzak. Zdecydowanie to nie był jej dzień.
F: Wracajmy, błagam!!!
B: Dopiero minęła godzina, kochanie spokojnie.
TF: Wdychaj świeże powietrze.
F: Żebyście wy zaraz nie przestali oddychać.
B: Co tam mówiłaś ?
F: Nic, nic.
TF: Drużyno zobaczcie ile mamy pięknych okazów.
B: Ile prawdziwków i podgrzybków, będzie pyszna zupa.
TF: A jak, resztę się ususzy i będą na święta. Bartek, musicie częściej przyjeżdżać. W końcu znalazłem bratnią duszę do moich wypraw.
B: Z wielką chęcią!
Panowie byli tak pochłonięci sobą, że nie zauważyli jak zgubili Fausti.
*Fausti
Skaleczyłam się w nogę, odwróciłam się aby poinformować o tym Bartka natomiast go nie było.
F: Bartek...
Aha no i super zostałam sama w tym głupim lesie z rozwaloną nogą i brakiem zasięgu. Czy coś jeszcze musi się stać, żeby ten dzień stał się jeszcze gorszy ?!
W tym momencie poczuła jak po jej włosach spływają ptasie odchody.
F: Okej, nie było pytania.
Usiadła na pniu i czekała aż ktoś ją znajdzie.
*Bartek
B: Panie Robercie, jest problem.
TF: Jaki ?
B: Nie ma z nami Fausti.
TF: Co ?! Szybko musimy ją znaleźć.
Po godzinie szukania, znaleźli ją przemarzniętą.
B: Faustynka kochanie, wszystko okej ?
F: Nie, nie jest okej. Mam rozwaloną nogę przez jakiś krzak, narobił na mnie ptak a w dodatku mój ojciec zakochał się w moim chłopaku, stracił dla niego głowę i mnie zgubili.
Bartek nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Dziewczyna uderzyła go w ramię.
F: No i co Cię tak bawi ? Pomóż mi lepiej wstać.
B: Słodko wyglądasz jak się złościsz, chodź wezmę Cię na ręce a w domu opatrzę ranę.
Gdy dotarli do domu od razu skierowali się na górę, mama dziewczyny podała Bartkowi apteczkę.
B: Najpierw idź się umyć i przebrać w suche ciuchy a ja wszystko przygotuję.
Bartek wyciągnął z apteczki wszystko co było mu potrzebne i wykorzystał chwilę czasu na przeglądanie Tiktoka.
F: Już jestem.
B: Dobrze, usiądź sobie a ja już się Tobą zajmuję.
Usiadła i podwinęła nogawkę od dresu.
B: Uuu, nie wygląda to za dobrze. Ale opatrzymy i powinno być okej.
Przyłożył środek odkażający.
F: Sss, ała! Przyłożyła czoło do czoła Bartka.
B: Wiem kochanie, już kończę.
Po opatrzeniu rany pocałował bolące miejsce i przytulił mocno Fausti.
B: Przepraszam, gdybyśmy Cię pilnowali to nic by się nie stało.
Położyła się na łóżku.
F: Chodź do mnie, wtuliła się w Bartka. Już nic nie mów, tylko po prostu przy mnie bądź.
Oboje zasnęli, gdy obudzili się pod wieczór zjedli ostatnią kolację z rodziną i zaczęli się pakować, jutro wyjazd do Chęcin.
CZYTASZ
Dwoje ludzi, jedno miasto
RomanceHistoria łącząca dwoje ludzi, którzy dążą do znalezienia tej jednej właściwej ścieżki.