Rozdział 22

1.2K 42 10
                                    

Nie wiedziałem co robić, przyjechałem do domu i zacząłem przeglądać nasze wspólne zdjęcia, filmy. Tyle wspólnych chwil, wciąż żywe wspomnienia. W międzyczasie przyjechali do mnie Przemek i Qry.

P: Ojj chłopie, narobiłeś zamieszania.

B: Nawet mi nie mów. Straciłem nadzieję, że ją jeszcze kiedykolwiek zobaczę.

Q: Tu się za dużo dzieje, może jedź do rodziców. Nabierzesz dystansu, ochłoniesz.

B: W sumie, nie dzwoniłem do mamy że odwołuje przyjazd a miałem to zrobić. Masz rację, pojadę tam jeszcze dzisiaj. Idę się pakować.

P: Super to my lecimy, powodzenia i w kontakcie!

*u Fausti

Zaszyłam się w swoim pokoju na poddaszu i nie mam ochoty z niego wychodzić. Spadający deszcz po moim oknie idealnie komponuje się z moimi łzami spływającymi po mojej twarzy. Cały czas przeglądam nasze zdjęcia, jacy byliśmy szczęśliwi. Usłyszałam pukanie do drzwi oraz ciche... "Faustynko, to ja mama, mogę ?" Nie mogłam jej ciągle unikać.

F: Chodź mamo.

MF: Skarbie, co się dzieje ? Nie jesz, nie rozmawiasz z nami. Siedzisz tutaj sama, jak Ci mogę pomóc. Nie mogę patrzeć jak cierpisz.

F: Mamo, bo ja... Zaczęła płakać.

Mama Fausti usiadła na łóżku i mocno ją przytuliła, odgarnęła jej włosy.

MF: Spokojnie kochanie pomału.

F: Nie mówiłam Wam, ale od pewnego czasu spotykam się z Bartkiem a raczej spotykałam. Nie mogła powstrzymać płaczu.

MF: Dziecko, tak mi przykro. Co się stało?

F: Pamiętasz Miłosza ? Spotykałam się z nim w liceum.

MF: Pamiętam a co z nim ?

F: Wprowadził się do tego samego bloku i klatki co ja. Zbieg okoliczności sprawił, że Bartek myśli iż zdradzam go z Miłoszem i mnie zostawił.

MF: O matko, ale się myli tak ?

F: Oczywiście, że tak! Bartek wiele razy był traktowany przez dziewczyny jako chłopak na raz, dlatego jest strasznie przewrażliwiony.

MF: Dziwisz mu się ?

F: Nie, natomiast ja chyba nie mogę być z kimś kto nie ma do mnie zaufania.

MF: Może uda Wam się to wszystko jakoś odbudować, taka byłaś przy nim szczęśliwa.

F: I to boli najbardziej, jeszcze niedawno było tak cudownie. Nagle zniknęło jak bańka mydlana. Dlaczego to tak boli, mamooo!

Położyła głowę na kolanach swojej mamy, ta delikatnie gładziła jej włosy.

MF: Dlatego, że darzyłaś go a właściwie dalej go darzysz głębokim uczuciem.

F: Mój Bubiś... Nie daje już rady.

MF: Skarbie, przyniosę Ci melatoninę. Spróbujesz zasnąć, sen jest dobrym lekiem na wszystko.

F: Dziękuję...

*Bartek

Dojechałem do Chęcin. Rodzina przywitała mnie szerokim uśmiechem i radością a ja marzyłem tylko o tym, żeby zniknąć.

MB: Synku, nareszcie jesteś! Wszystko dobrze?

B: Tak, po prostu jestem zmęczony.

MB: A głodny ?

B: Zawsze!

MB: To chodź, zrobiłam Twoje ulubione pierogi.

B: Kocham Cię!

Bartek jeździł widelcem po talerzu, był gdzieś indziej. Głosy jego rodziny przy stole odbijały się od niego, jak gdyby był w zamkniętej bańce.

B: Przepraszam, pójdę do siebie.

Wstał od stołu i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Jego mama nie uwierzyła w zmęczenie, to było coś innego...

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz