Rozdział 52

1K 43 6
                                    


Wybiegłem przed dom, ale po Fausti ani śladu. Nie mogę się nawet z nią skontaktować, bo ma wyłączony telefon. Czy ja zawsze muszę wszystko spieprzyć ?

*Kilka godzin później

F: Hania ? Możesz rozmawiać?

H: Matko, Fausti gdzie Ty jesteś ? Wszyscy Cię szukają a w szczególności Bartek.

F: W drodze na lotnisko.

H: Aaaa, fajnie... Czekaj, co ?! Jak to na lotnisko ?

F: Potrzebuję odpocząć na przestrzeni tych miesięcy tyle się wydarzyło, muszę złapać oddech.

H: Gdzie lecisz ?

F: Ale nikomu nie powiesz ? Zwłaszcza Bartkowi!

H: Ech, no dobrze.

F: Do Włoch.

H: A dokładnie ?

F: Wystarczy, bo jeszcze ktoś niepowołany się dowie.

H: Fausti, on się tak o Ciebie martwi.

F: Haniu, wierzę ale ja tego potrzebuję.

H: Napisz chociaż do niego, że jesteś bezpieczna.

F: Dobrze, zaraz to zrobię. 

H: Fausti to koniec ?

F: Myślisz, że od tak można skreślić osobę która jest zawsze przy Twoim boku ?

H: Kochana, wróć do nas z nową energią. Kochamy Cię, pamiętaj!

F: Dziękuję kochana! Trzymaj się, paaaa!

Zgodnie z prośbą Hani napisałam do Bartka "Jestem bezpieczna, potrzebuję czasu, odezwę się niedługo..."

*Bartek

Zwariuję zaraz, jeżeli się do mnie nie odezwie w przeciągu godziny zgłoszę jej zaginięcie. Gdzie ona może być ? Przeszukałem już wszystkie miejsca z którymi mi się kojarzy. Nawet dałem swój numer jej sąsiadce, aby do mnie zadzwoniła gdy Fausti zjawi się w domu. Hania miała rację przerwanie terapii, to było najgorsze co mogłem zrobić. Przecież Faustynka nigdy by nie poleciała na tego idiotę, Wojtka. Z przemyśleń wyrwał mnie telefon, musiałem usiąść. Co to znaczy niedługo, gdzie ona jest ? Jej telefon milczy...

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz