Rozdział 74

903 37 10
                                    

Wika podała mi adres, od razu wsiadłem w samochód i pojechałem w wyznaczone miejsce. Gdy otworzyłem drzwi i zobaczyłem jak ogromny jest ten klub wiedziałem jedno, odnalezienie jej nie będzie takie proste.

*Fausti

Było mi wszystko jedno, tak jak nie pije za dużo alkoholu tak tym razem chciałam się upić do nieprzytomności. Po szaleństwie w klubie poszłam usiąść nad Wisłą, wcześniej w sklepie kupiłam jeszcze butelkę wina. Zataczałam się, wzrok ludzi spływał po mnie jak po kaczce. Każde sięgnięcie po butelkę przynosiło ulgę i na moment dawało zapomnienie.

*Bartek

Zaraz zwariuję, przeszukałem cały klub w środku, na zewnątrz. Nigdzie jej nie ma, bałem się że czeka nas powtórka sprzed kliku miesięcy. Telefon dalej wyłączony, co ja mam robić ? Postanowiłem przejść się wzdłuż bulwarów, nie mogła odejść daleko. Gdy przechodziłem obok pewnej dziewczyny wydawała mi się dziwnie znajoma. Leżała na trawie z butelką wina, jej włosy rozwiewał wiatr a twarz delikatnie muskały źdźbła trawy. Sukienka podobna to Fausti, ale to nie możliwe ona by się nie doprowadziła to takiego stanu. Mimo wszystko głos w głowie kazał mi podejść bliżej.

B: Boże Fausti, co Ty ze sobą zrobiłaś ?

F: Bartuś..

B: Tak, spokojnie.

Zaczęła płakać.

B: Jestem, już jestem. Cichutko, zaraz Cię zabiorę do domu.

Przytulił ją do siebie i gładził jej włosy. Cały czas gryzły go wyrzuty sumienia, że jej nie wysłuchał tylko kazał odejść. Wziął ją na ręce i zaprowadził do auta, pojazd Fausti musiał poczekać na kolejny dzień aż go odbiorą. Dziewczyna przespała całą drogę, dzisiaj rozmowa z nią nie ma żadnego sensu. Bartek położył ją w sypialni a sam tej nocy spał na kanapie, napisał jeszcze do Wiki że Fausti jest już bezpieczna w domu.

*Fausti

Obudziłam się w naszej sypialni w ciuchach, makijażu a raczej z tym co po nim zostało. Powoli doczołgałam się do łazienki, widok w lustrze mnie przeraził. Wyglądałam okropnie, jak najszybciej się ogarnęłam i przebrałam. Wchodząc do kuchni zauważyłam Bartka śpiącego na kanapie, nie pamiętam nic z wczorajszego dnia oprócz kłótni i że pojechałam do klubu. Tutaj moja pamięć się kończy, pewnie zabalowałam a Bartek mnie zgarnął. Ale dlaczego, przecież kazał mi się wynosić ? Postanowiłam wyjść na spacer, przewietrzyć głowę a może znaleźć odpowiedzi na moje pytania.

*Bartek

Gdy wstałem od razu pobiegłem do sypialni. Chciałem ją przytulić, poczuć jej ciepło ale zastała mnie pusta sypialnia i leżące ciuchy w łazience. Nie rozumiałem co się dzieje, gdzie ona zniknęła. Gdy zasypiałem leżała w łóżku, co się z nią stało podczas tych kilku godzin. Złapałem za telefon i postanowiłem do niej zadzwonić, odebrała.

B: Matko, gdzie jesteś ?

F: Na spacerze...

B: Podaj miejsce.

F: Nie.

B: Fausti, nie odpuszczę!

F: Nasze miejsce...

B: Zaraz tam będę, nie ruszaj się stamtąd.

Nie wiedziałam co zaraz się wydarzy, ale chciałam go zobaczyć. Możliwe, że ostatni raz ale bardzo tego potrzebuję.

*Bartek

Zaparkowałem samochód, zacząłem się rozglądać za Fausti. Jest! Siedziała sama przy naszej ulubionej fontannie. To nasze miejsce, praktycznie nikt tam nie chodzi ponieważ jest w zaciszu drzew. Stanąłem za nią, nie miała o tym pojęcia. W końcu odważyłem się odezwać. 

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz