Rozdział 83

934 45 4
                                    

Przebudziłam się przed moim rodzinnym domem, leki działały czułam mniejszy stres. Jednak mimo wszystko bałam się co zastanę w domu, złapałam Bartka za rękę. Uśmiechnął się do mnie, pocałował w czubek głowy i delikatnie kciukiem głaskał moją dłoń.

B: Gotowa ?

F: Tak muszę wiedzieć dokładnie o co chodzi.

Bartek otworzył mi drzwi, objął mnie i wspólnie udaliśmy się w stronę domu. Drzwi wejściowe były otwarte, jak nigdy. Moi rodzice siedzieli w kuchni pogrążeni w smutku, dziadek czuwał przy babci w ich pokoju.

F: Co z babcią ? W końcu mogłam to z siebie wyrzucić.

MF: Spokojnie, już lepiej. Leki zaczęły działać, jest słaba musi dużo odpoczywać ale walczy.

TF: Cześć Bartek, dziękuję że przyjechaliście.

Stanowczo uścisnął dłoń chłopaka.

MF: Właśnie przepraszam, cześć Bartuś.

B: Nic się nie stało, dzień dobry!

F: Mogę pójść do babci ?

MF: Pewnie, dziadek sobie w tym czasie odpocznie. Chodź Bartek zjesz coś, pewnie jesteś głodny.

B: Ja ? Zawsze.

W tym czasie dziewczyna po cichu zmierzała do pokoju dziadków znajdującego się na parterze. Oparła się o drzwi i zobaczyła swojego dziadka, który trzyma jej babcie za rękę i patrzy na nią jak śpi. Delikatnie go zawołała, aby go nie przestraszyć.

F: Dziadku, dziadku odpocznij sobie. Zostanę z babcią.

DF: Faustynka dziecko kochane, a co Ty tutaj robisz ?

F: Przyjechaliśmy z Bartkiem, zostaniemy do jutra. Bardzo Was kocham!

DF: Wiemy, my Ciebie też. Pytała o Ciebie, wiesz ? Czekała i się doczekała.

Dziadek powolnym krokiem wyszedł z pokoju a ja zajęłam jego miejsce na fotelu przy łóżku babci. Spała, jakby nigdy nic. Jest taka słodka, mimo złego stanu na jej twarzy gości uśmiech. Położyłam jej swoją dłoń na policzku, zaczęła się przebudzać.

F: Ojej przepraszam, nie chciałam Cię obudzić.

Pocałowała babcię w policzek.

BF: Nic się nie stało kochanie, jesteś to jest najważniejsze.

F: Jak się czujesz ? Cały czas trzymałam babcię za dłoń, była ciepła.

BF: Dobrze, już dobrze.

F: Ale mi stracha napędziłaś, nam wszystkim. Nie rób tak więcej, proszę.

BF: Moja...

Dziewczyna zaczęła płakać.

F: Boże co ja bez Ciebie zrobię, co ja bez ciebie zrobię babciu.

BF: Ej, ej ej jakie bez Ciebie. Ja tu jeszcze ciągle jestem.

F: Dlaczego Ty, co ?

BF: Posłuchaj mnie kotku, ja mam... wspaniałe życie. Jestem kochana przez cudownego człowieka, mam wspaniałą rodzinę. Takie jest życie, na każdego przychodzi czas.

F: Nie babciu, nie!

BF: Skarbie, teraz chcę widzieć jak moja wnuczka wychodzi za kogoś kogo kocha, rozumiesz. To jest dla mnie ważne, abyś Ty znalazła sobie miłość życia.

F: Tak bardzo Cię kocham.

BF: Ja Ciebie też, najmocniej na świecie kruszynko.

F: Mam dla Ciebie niespodziankę, poczekaj chwilę.

Dziewczyna cofnęła się do kuchni po Bartka.

F: Kochanie, mogę Cię na chwilę prosić ?

B: Tak, pewnie.

Złapała go za rękę i udała się do babci.

BF: Bartuś, dziecko kochane jak miło Cię widzieć.

B: Panią również, jak się pani czuje ?

BF: Haha, nie narzekam.

F: Babciu, musimy Ci coś powiedzieć.

Chłopak spojrzał na swoją wybrankę i ścisnął ją za dłoń.

F: Oficjalnie przedstawiam Ci mojego narzeczonego.

B: Bardzo mi miło!

BF: Naprawdę ?! Popłynęła jej łza.

F: Babciu, dobrze się czujesz ?

BF: Tak, tak to ze szczęścia. Tak się cieszę, teraz zrobię wszystko aby zatańczyć na waszym weselu.

B: Pani wnuczka to skarb, nie wiem czym sobie na nią zasłużyłem.

BF: Mmm, jest wyjątkowa. Dbaj o nią, Bartuś.

B: Zawsze!

F: Babciu, najpierw musisz stanąć na nogi. Później pomyślimy o ślubie.

BF: Jeżeli chcesz abym uczestniczyła w ceremonii to musicie się pospieszyć.

F: Babciu..

BF: Skarbie, wy jesteście teraz najważniejsi. O tym chcę myśleć teraz, o waszym ślubie a nie o jakiejś chorobie. Tata wie ?

F: Właśnie nie, powiemy mu dzisiaj wieczorem.

B: W sumie dziadkowi też.

F: Prawda.

BF: Mmm oczko w głowie Roberta, Bartuś będziesz miał ciężko. Twój przyszły teść będzie ciągle Ci patrzył na ręce.

B: Podejrzewam, sam gdybym miał córkę to pewnie bym tak robił.

BF: Kochani nie obraźcie się, położę się jeszcze na moment, dobrze ?

B/F: Pewnie.

Dziewczyna przykryła staruszkę kocem i wspólnie z Bartkiem udali się na taras, gdzie czekała na nich reszta rodziny.

F: Cieszę się, że jesteśmy tu wszyscy. Mamo, nalejesz nam wina ?

MF: Pewnie, białe czy czerwone ?

F: Czerwone.

MF: Zaraz wrócę.

TF: Stresujesz się czymś ?

F: Jaa ? Nieee.

W głębi duszy byłam cała rozdygotana, Bartka mina również wskazywała na jego bezradność. Jestem dla mojego taty całym światem, każdego chłopaka odsyłał z kwitkiem. Wiem, że bardzo lubi Bartka natomiast ślub to już nie są przelewki. Gdy wróciła moja mama postanowiłam nie trzymać tego dłużej w sobie. Podeszłam do Bartka, objęłam go i zaczęłam.

F: Tato, dziadku, mamo poznajcie Bartka.

TF: Kochanie, piłaś coś przed przyjazdem ? Przecież znamy Bartka.

F: Bartka, mojego narzeczonego...

Widziałam na twarzy mojego taty ogromne zdziwienie. Spojrzał na nas, wstał i odszedł. Nie wiedziałam co myśleć, dziadek się ucieszył. Oboje nas wyściskał, mama już wiedziała wcześniej więc nie było to dla niej zaskoczenie. Usiadłam obok niej na kanapie, zaraz za mną Bartek.

F: No to się porobiło...

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz