Rozdział 29

1.2K 44 7
                                    


Obudziłam się z bólem głowy, ale do przeżycia. Poprosiłam pielęgniarkę o coś przeciwbólowego. Próbowałam sobie przypomnieć co się stało, niestety na nic. Z przemyśleń wyrwał mnie lekarz.

D: Dzień dobry! Pani Faustyno, jak się pani czuje ?

F: Głowa dokucza a poza tym jest dobrze.

D: To świetnie, wyniki ma pani również bardzo dobre także dzisiaj nas pani opuści.

F: Bardzo się cieszę, panie doktorze mam pytanie. Czy to normalne, że nie pamiętam ostatnich kilkunastu godzin ?

D: Uderzenie było duże, także to normalne. Proszę się nie martwić! Nie pamięta Pani tylko ostatnich godzin ?

F: Tak, nie pamiętam wypadku i czasu już po nim.

Bartek stał za drzwiami, po tych słowach wszedł do sali.

B: A mnie pamiętasz ?

F: Kim jesteś ?

B: Panie doktorze ?

D: Pani Faustyno, naprawdę nie wie pani kim jest ten chłopak ? Wczoraj było wszystko okej.

F: Żartuje, oczywiście że pamiętam!

D: Proszę tak nie żartować, szykuje wypis. Może się pani powoli pakować.

B: Ale mnie przestraszyłaś! Już się bałem, że...

F: Ciii, chodź do mnie.

B: Usiadł koło niej i położył głowę na jej nogach.

Głaskała go po głowie a Bartek trzymał się jej kurczowo, jakby miała mu uciec.

F: Nigdzie nie ucieknę, nie musisz się mnie tak kurczowo trzymać.

Usłyszała pociąganie nosem, poczuła że jej kołdra staje się mokra.

F: Bartuś... Popatrz na mnie, wszystko okej ?

Odwrócił się w jej stronę, zobaczyła łzy spływające po jego policzkach.

B: T-tak, po prostu mam w sobie nadal ten strach, który towarzyszył mi gdy straciłaś przytomność na moich rękach.

F: Skarbie, nie myśl już o tym. Teraz będziemy cały czas razem. Ktoś się musi mną zająć.

B: Naprawdę, wprowadzisz się do mnie ?

F: Nie mam wyjścia.

B: Okej, są pozytywy tej sytuacji.

F: Haha, wariat! Chodź pomóż mi się spakować, zaraz przyjdzie lekarz z wypisem.

Wypisowi towarzyszyły zalecenia, których Fausti musiała przestrzegać. Bartek zawiózł dziewczynę do siebie, położyła się spać. Nie czekając dłużej pojechał do niej spakować jej rzeczy i do apteki po leki i zmianę opatrunków. Pakował wszystko jak leci, nie patrzył czy to rzeczy na lato czy nie. Zgarnął praktycznie całą szafę. Kupił bukiet jej ulubionych goździków i pojechał z powrotem do siebie. Włożył kwiaty do wazonu i postawił przy łóżku, ich zapach delikatnie wybudzał dziewczynę ze snu. 

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz