Rozdział 91

839 42 10
                                    

Podjeżdżając pod blok Wiki czułam, że mimo ustalonych planów coraz bardziej oddalam się od swoich marzeń. Powrót do domu, to jedna z ostatnich rzeczy na którą mam ochotę. Najchętniej zostałabym u Wiki do ślubu, już sama nie wiem co myślę i robię. Wybrałam na domofonie numer 7, oczekiwałam na jej głos i słowo "Zapraszam". Długo nie musiałam czekać, usłyszałam głos i charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi, wskoczyłam do środka. Moja przyjaciółka już na mnie czekała z otwartymi ramiona i butelką Aperolu. Za to ją kocham, że lepiej wie czego potrzebuję. Przytuliła mnie.

W: Moja bidulka, zaraz poczujesz się lepiej.

F: Z pewnością.

Zajęłam miejsce na kanapie, moja przyjaciółka przyniosła nam koc który otulał nasze ciała a Aperol w kieliszkach rozgrzewał duszę. Czułam się zaopiekowana, było mi dobrze nawet bardzo.

W: Udało się ?

F: Tak, jeżeli chodzi o księdza to załatwione.

W: Nie wyglądasz na szczęśliwą, sytuacja z Igą nie daje Ci spokoju ?

F: Mhmm, Wika jak to jest. Niby wiem, że nic ich nie łączy...

W: Poza przeszłością.

F: Nie pomagasz.

W: A no tak, sorki.

F: Ale z drugiej strony boję się, że nasze przygotowania ich połączą. Cały czas podkreślał jaka to nie jest piękna, cudowna, jak genialnie masuje. Myślałam, że tam puszczę pawia.

W: Haha, chciałabym to zobaczyć. A tak na poważnie, po prostu był miły. Oboje z natury jesteście flirciarzami, wychodzi to Wam naturalnie.

F: Nie wiem już co myśleć, wariuje powoli.

W: Bartek nigdy by Cię nie zdradził. Laska on za Tobą szaleje jak głupi, to by było wbrew jego życiowym zasadom. Musisz wyluzować, podejrzewam że tak Cię spięła sytuacja z babcią oraz ślub w bardzo krótkim czasie który trzeba przygotować. Po prostu nie wyrabiasz stara, musisz zwolnić tempo. A co do ślubu w Chałupach to megaaa romantycznie, to będzie cudowne.

F: Wikaaa...

W: No co tam ?

F: Zostaniesz jedną z moich druhen ?

W: Aaaaa pewnie, że tak. A poza mną kogo masz na oku ?

F: Ty, Julitka, Hania i moja przyjaciółka z Kielc Kasia.

W: Ooo, super!

F: Właśnie jeszcze nie jest za późno, zadzwonię do miejsca gdzie ma odbyć się impreza czy w ogóle mają wolny termin także nie cieszmy się za szybko.

Fausti udała się do sypialni, aby na spokojnie zadzwonić. Wika w tym czasie napełniła puste już kieliszki, jedno było pewne Fausti nie wróci dzisiaj do domu.

W: I jak ?

F: No cóż....

W: Nie gadaj, że już zajęte.

F: Teraz już tak, mamy to kochana!

W: Matko, na zawał prawie zeszłam. To cooo, zdróweczko!

F: A jak !

Plotkowały jeszcze długie godziny, gdy ciemna noc przysłoniła dzień powolnym krokiem udały się do sypialni. Pomiędzy dziewczyny do snu ułożył się Gengar, Fausti mimo alergii wtuliła się w niego i szepnęła "Genguś, ty to masz cudowne życie. Zero problemów, jedzonko pod nos, ciepłe łóżeczko. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie piękny." Muskana jego sierścią odpłynęła, zupełnie inaczej niż Bartek który nie mógł zasnąć przez wyłączony telefon Fausti...

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz