Rozdział 55

1K 37 8
                                    

Siedząc pod skałą Fausti przyłożyła Bartkowi dłoń do policzka a w drugiej ręce trzymała mokrą chusteczkę, którą wycierała jego twarz z zaschniętej już krwi.

B: Auć, mój nos.

F: Boli ? Przepraszam, jeszcze chwilę.

Przyłożyła kciuk do jego brody i podniosła ją do góry, popatrzyła mu w oczy.

F: Pobiłeś się o mnie...

B: To nic takiego.

Usiadła chłopakowi na kolanach i zaczęła delikatnie wraz z nim kłaść się na piasek, po czym złączyła ich usta w pocałunku.

B: Jesteś pewna, ktoś nas może zobaczyć.

F: Nie obchodzi mnie to.

Ich ciała stały się jednym, oboje unosili się pod wpływem uczuć. Każdy dotyk przyprawiał o dreszcze, a pocałunek pogłębiał doznania. Po wspólnych chwilach leżeli pod kocem, dziewczyna delikatnie muskała klatkę piersiową chłopaka swoją dłonią.

B: Bałem się, że Cię straciłem. Gdy zobaczyłem to zdjęcie, złamało mi to serce.

F: Nigdy mnie nie stracisz, zapamiętaj! Bo chociaż nie wiem jak byś mnie nie denerwował to tak cię kocham, że wszystko przezwyciężymy.

B: Ojj Faustynka.

F: Bubiś...

Potarł nosem o jej nos i pocałował w czoło.

B: Wracamy ?

F: Tak, najwyższy czas.

Trzymając się za ręce szli wzdłuż brzegu. Fale obijały się o ich kostki a zachodzące słońce muskało ich twarze.

F: Bartuś jest pewien problem...

B: Jaki ?

F: Hotel, oboje jesteśmy w różnych.

B: Okej, to ja się wymelduję ze swojego i ostatnie dwa dni spędzimy u Ciebie. Jeszcze nie zdążyłem się rozpakować a Ty pewnie już masz pół walizki na podłodze.

F: Ja ? Nieee.

B: Kochanie, mieszkamy razem.

F: Wygrałeś.

Bartek wymeldował się bez problemu i po kilku minutach byli już w hotelu Fausti.

F: Ale jestem zmęczona. Jednak za nim się położę spać, muszę zmyć z siebie ten piach.

B: Sama chciałaś, moja droga.

F: A czy ja powiedziałam, że żałuję ?

B: Mogę Ci pomóc, wiesz jak byłem na Helu to piach był codziennością.

F: Pomóc w czym ? Myślisz, że nie potrafię się umyć ?

B: Ale ja zrobię to lepiej, dokładniej.

F: Bartek, jutro zakładasz czapkę. Słońce Ci przygrzało dzisiaj, haha.

B: Bardzo śmieszne, czekam na Ciebie.

Gdy dziewczyna wróciła z łazienki chłopak spał uśmiechnięty jak dziecko na widok waty cukrowej.

F: Czekam, dobre sobie.

Posunęła Bartka i wślizgnęła się pod kołdrę. 

Dwoje ludzi, jedno miastoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz