FIFTY-FIFTH CHAPTER: Name

146 12 8
                                    

– Może powinien nadać ci jakieś imię? – zapytał Czkawka, zwracając się do Nocnej Furii, która leżała nieopodal niego ze smakiem zajadając się rybami. Zwrócił swój wzrok na smoka, przerywając wpatrywanie się w niebo i lekko się uśmiechnął.

Siedzieli razem przy jeziorze, tak jak to robili od kilkunastu dni, po tym jak smok pierwszy raz pozwolił mu się dotknąć. Wtedy, po tej niesamowitej sekundzie, podczas której wszystko nagle przestało istnieć, Furia odsunęła się i odbiegła na drugi koniec kotliny, a Czkawka stał w tym samym miejscu przez kilka minut, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło.

Udało mu się dotknąć smoka bez zakończenia tego niczyją śmiercią.

Od tamtego czasu w ogóle nie przejmował się pracą w wiosce, rozkazami od ojca płynącymi jak rzeka czy przypadkowymi egzekucjami. Każdą wolną chwilę jaką miał, spędzał w towarzystwie czarnej bestii, przynosząc mu jedzenie i ucząc się o nim.

Bo naprawdę musiał się jeszcze wiele dowiedzieć na jego temat.

Nie, Czkawka chciał się dowiedzieć wszystkiego na jego temat, a także na temat smoczej rasy w ogóle.

Dlatego pewnej nocy poszedł do Śledzika, aby zapytać o Smoczy Podręcznik, który, choć nie został skazany na zniszczenie przez wodza, to nie był pożądaną pozycją w księgozbiorze wyspy. Wszyscy wiedzieli, żeby się nim nie interesować, co ciekawe, pomimo naprawdę ważny informacji w nim zawartych, które niejednokrotnie mogłyby ocalić czyjeś życie. Blondyn był tak zdziwiony, że prawie krzyknął z radości, ale widząc poważny wyraz twarzy Czkawki, nawet nie śmiał spytać do czego jest mu on potrzebny. Bez ociągania zapakował dla niego księgę w płótno, nie mówiąc jednak skąd księga znalazła się w jego posiadaniu, a także poprzysiągł, że nikomu nie piśnie słowem o zaistniałej sytuacji.

Siedząc przy Nocnej Furii, Czkawka studiował książkę i uczył się o smokach, które zostały opisane na pożółkłych stronach. Wiedział, jednak że z Podręcznika nie będzie w stanie dowiedzieć się wszystkiego, dlatego był pewien, że pozostałych rzeczy przyjdzie mu nauczyć się metodą prób i błędów.

Właśnie tak mijał mu czas – na nieustannej nauce o Nocnej Furii i innych skrzydlatych gadach. Każdego dnia dowiadywał się czegoś nowego i przydatnego. Jednak od samego początku postanowił, że nie wykorzysta tej wiedzy do zabijania smoków. Po spotkaniu Nocnej Furii, i tym, jak bardzo zmienił on jego samego i jak bardzo mu pomógł, choć o tym nie wiedział, zrozumiał, że smoki nie były tylko maszynami do zabijania. Były istotami, które tak samo jak ludzie, miały prawo do życia.

Patrząc na to, jak rozwijała się jego relacja z Nocną Furią, słowa Szpadki o obaleniu rządków Stoika zaczęły powoli wracać do jego umysłu, nabierać kolorów oraz realnych kształtów. Nie wiedział dlaczego, ale cała ta sytuacja, podczas której nie zabił smoka, a tylko poniekąd z nim żył i powoli budował więź, przynosiła nowe światło i spojrzenie na życie na Berk.

Nie był pewny do końca, ale mogło to zwiastować potężne zmiany.

Nawet jeśli bogowie zupełnie zrujnowali jego egzystencję i tak bardzo mścili się na wikingach, oczekiwali czegoś. Oczekiwali gestu, chwili lub słowa, które pociągnęłoby wszystko w przód, ku lepszej przyszłości.

Czy to właśnie on miał być tym, który to wszystko pociągnie?

– Jak myślisz? – zagadnął, starając się zwrócić na siebie uwagę smoka, który był jednak zbyt zajęty pałaszowaniem surowego dorsza i w ogóle nie przejmował się chłopakiem. W końcu Czkawka rzucił w niego małym kamyczkiem, przez co gad podniósł swoją głowę, patrząc na niego ze swego rodzaju zdenerwowaniem, że przerywa mu posiłek – Jak mam cię nazwać?

Nocna Furia otworzyła szeroko paszczę, kłapiąc nią, jakby było jej wszystko jedno. Fuknęła kilka razy, chcąc pozbyć się uporczywych much, które osiadły na jej nosie. Oblizała wargi i ponownie, wysuwając ostre zębiska, chwyciła kolejną rybę, połykając ją w całości.

Wtedy Czkawkę olśniło.

– Zębatek – powiedział do niego, a smok natychmiast spojrzał na niego z miną, która jasno wyrażała, że w żadnych stopniu nie podoba mu się ten pomysł – Ząbek? Zębuszek? Nie wiem, Kulawe Skrzydło?

Wymieniał dalej swoje pomysły, a z każdym kolejnym Nocna Furia patrzyła na niego z coraz większym niedowierzaniem.

– No, dobra, dobra – dodał, unoszą lekko ręce w górę, widząc jak smok nie jest zadowolony z jego propozycji.

Zamilkł, przyglądając się mu przez chwilę, jak po skończonym posiłku oblizał się z zadowoleniem, chowając przy okazji swoje zęby. W tym momencie do jego głowy wpadło idealne imię dla smoka.

Wstał z ziemi i podszedł do rozłożonego na zielonej trawie stworzenia. Usiadł tuż przy nim i wyciągnął rękę, delikatnie przejeżdżając nią po twardych łuskach. Obydwaj, chociaż do tego w pewnym stopniu przywykli, wciąż jeszcze czuli się niepewnie i za każdym razem wstrzymali oddech w napięciu.

– Mam dla ciebie imię – powiedział po chwili ciszy, gdy ich oddechy się wyrównały, a smok zerknął na niego sceptycznie – Szczerbatek.

Nocna Furia otworzyła szerzej oczy, po czym rozwarł paszczę w szerokim uśmiechu, wyrażając swoją aprobatę, co spowodowało, że Czkawka również się uśmiechnął.

Nocna Furia otworzyła szerzej oczy, po czym rozwarł paszczę w szerokim uśmiechu, wyrażając swoją aprobatę, co spowodowało, że Czkawka również się uśmiechnął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

nie jest to wiele, zaledwie dwie strony, ale po tak długim czasie, kiedy nie wiedziałam jak ubrać swoje myśli w słowa, myślę, że wyszło całkiem okej. a jeśli nie, to wybaczcie, potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby się w pełni od nowa wczuć. 

tymczasem, wróciliśmy na berk i jak widzicie, relacja czkawki i nocnej furii powoli, ale się rozwija. tutaj chciałabym tylko zaznaczyć, że (nie wiem czy zauważyliście, ale tak) skoro poprzedni rozdział był przełomową częścią całego opowiadania i epilogiem do wszystkiego, co się działo do tej pory, tak ten rozdział jest prologiem do następnych wydarzeń i zabiegów, które myślę, że was choć trochę zaskoczą! 

to tyle! do zobaczenia w następnym, na który mam nadzieję, nie będziecie tak długo czekać!


dobrze było wrócić

there was berk, when i was a boy || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz