THIRTY-FIFTH CHAPTER: Promise

411 46 24
                                    

- Gdzie jest Czkawka?!

Nie żeby za bardzo się tym przejął czy martwił, ale Stoik był dość zdziwiony nieobecnością syna i kiepskim, wręcz katastrofalnym stanem jego drużyny, która dobiła do portu na Berk kilka dni później niż zakładał w statku, który nie należał do floty Huliganów.

Młodzi wikingowie wyglądali jak siedem nieszczęść.

Jorgenson chciał się odezwać, gdy tylko wszedł na most, ale zanim zaczął, wódz podniósł swoją wielką dłoń, uciszając go.

- Zabierzcie ich do Twierdzy i sprowadźcie Gothi. Tam porozmawiamy - poinstruował wikingów, którzy przyszli razem z nim do portu. Wszyscy szybko zabrali się do wykonania powierzonych im zadań, a sam Stoik podszedł do stojącego trochę w tyle Pyskacza. 

- Jak myślisz, co się stało? - Choć pewnie by nie przyznał, kowal wyczuł w głosie przyjaciela nutę strachu o swoje jedyne dziecko.

- Nie mam pojęcia, ale jestem zaskoczony, że razem z Czkawką nie dali sobie rady. 

Ważki nie skomentował tego, choć sam miał podobne myśli. Jego syn był najlepiej wyszkolonym wojownikiem na wyspie, był dosłownie maszyną do zabijania, a jego drużyna wcale nie odstawała mu w walce. Tym bardziej nie rozumiał, co się tam stało, że elitarna wręcz jednostka wróciła w tak opłakanym stanie bez swojego przywódcy.

Po kilkunastu minutach wszyscy, którzy powinni byli słyszeć relację z ekspedycji, zgromadzili się w Wielkiej Hali. Stara szamanka zajęła się Szpadką, która odniosła największe rany, choć nie wiedzieli, że została wykorzystana. Reszta drużyny miała powierzchowne zadrapania i masę siniaków, ale czuli się całkiem dobrze, z wyjątkiem potwornego zmęczenia.

- Możecie nam teraz opowiedzieć, co się stało.

Sączysmark potoczył wzrokiem po swoich rówieśnikach, a dostając nieme pozwolenie, zaczął mówić o tym, co się działo przez ostatnie dni.

- Po skutecznych odwiedzinach na Samir, postanowiliśmy sobie zrobić krótki odpoczynek na wyspie Niebieskiego Oleandra. Poszliśmy do najlepszej karczmy na wyspie i po prostu chcieliśmy się zabawić. Czkawka - Tu przerwał i spojrzał na wodza, który jakby jeszcze bardziej zaczął uważać na to, co mówi młody Jorgenson - postanowił nie pić, żeby dopilnować reszty i naszego statku. Wiecie jak to jest. Zanim cokolwiek zaczęliśmy pić, zawołaliśmy karczmarza, żeby podał nam również coś dla niego. Karczmarz widocznie go poznał, bo zaczął mówić jaki to wielki zaszczyt go spotkał, że może gościć w swojej karczmie syna Stoika Ważkiego, swojego przyjaciela. Czkawka nic na to nie odpowiedział, a potem nam wytłumaczył, że karczmarz na pewno nie cieszy się z naszego przybycia, bo mocno nienawidzi ciebie wodzu, za to, że niegdyś zabiłeś jego syna. Czkawka wiedział, że coś się szykuje. Ale nakazał nam zachowywać się normalnie, bo wiedział też, że nie dalibyśmy rady całej armii bez odpowiedniego przygotowania. Zaczęliśmy, więc pić i jeść, zachowując się zupełnie normalnie. Po około dwóch godzinach, może trzech, Czkawka powiedział, że musimy już wracać na statek, bo tylko tak mogliśmy jakoś uciec z wyspy albo się bronić. Jednak oni to przewidzieli. W ogóle byli doskonale przygotowani na nasze przybycie, dosłownie jakby wiedzieli, że dokładnie w ten dzień przybędziemy na tą wyspę. Ale wracając, zanim zdążyliśmy cokolwiek zrobić, zaczęli nas atakować, więc rozbiegliśmy się, a dalej kompletnie nie pamiętam, co się działo. Wiem na pewno, że zostaliśmy złapani i wrzuceni do lochu. Potem uciekliśmy, ale oni byli przygotowani i nas otoczyli. Jednak temu karczmarzowi, bo to on był ich przywódcą, nie chodziło ani o złapanie nas, ani o zabicie. Chciał przede wszystkim tylko śmierci Czkawki i informacji o Berk, o naszych interesach, o sojuszach. Czkawka oczywiście odmówił powiedzenia mu czegokolwiek, więc Rudor, bo tak na imię ma ten facet, zagroził mu, że będzie zabijał nas po kolei, a gdy my się skończymy, jego ludzie wezmą się za Szpadkę... I wtedy Czkawka powiedział, że powie mu wszystko, ale jeśli nas wypuści. Rudor przystał na tą propozycję, więc nas wyprowadzili, a jego z powrotem zamknęli. Potem okazało się, że zniszczyli nasz statek, dlatego wróciliśmy na tej łodzi z ich wyspy - zakończył Sączysmark, po czym odetchnął, jakby opowiedzenie tego, co przeżyli, było ponad jego siły.

Stoik zmarszczył brwi i wstał z zajmowanego miejsca na ławie. Przestąpił kilka kroków.

- Ale możesz być pewny, wodzu - odezwał się jeszcze czarnowłosy, na co rudowłosy odwrócił się do wikinga - Czkawka niczego nie powie o Berk. Widziałem to w jego oczach. Jest gotów umrzeć, byle tylko nic nie powiedzieć.

Haddock kiwnął głową i popatrzył na drużynę swojego syna, którzy byli już opatrzeni i wyglądali choć z zewnątrz trochę lepiej.

- Dziękuję za wypełnienie misji na Samir i zrobienie wszystkiego, co się dało na wyspie Niebieskiego Oleandra - powiedział, po czym skierował wzrok na starszych wojowników - Rudor postanowił sprzeciwić się naszej wyspie i bez słów wypowiedzieć nam wojnę. A wszyscy bardzo dobrze wiemy, co to oznacza. Szykujcie ludzi i statki. Wyruszamy za dwie godziny.

Po czym wyszedł z Twierdzy, a pozostali rozproszyli się po wyspie, aby postawić na nogi kogokolwiek się dało, żeby przygotować się na nadchodzącą bitwę.

Pyskacz podszedł do przyjaciela, który stał u szczyt schodów, patrząc na biegających wikingów.

- Nie martw się, znajdziemy go i sprowadzimy do domu. Rudor słono za to zapłaci.

Stoik spojrzał w niebo, a blondyn przez chwilę zobaczył tego starego Stoika, który kilkanaście lat temu wpadł do jego kuźni niczym strzała, krzycząc radośnie, że urodził mu się syn.

- Chcę go żywego. Żebym mógł go potem rozerwać na strzępy gołymi rękami.

Pyskacz wiedział, że Stoik mówi całkowicie poważnie.

Pyskacz wiedział, że Stoik mówi całkowicie poważnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

się dzieje ciąg dalszy... 

stoik pokazuje swoją inną twarz? zwróćcie na to uwagę, bo jeśli chodzi o jego syna, to nie wszystko wydaje się takie proste, jak na pierwszy rzut oka

normalnie to w sumie wrzuciłabym coś w trakcie tygodnia, ale byłam tak zapierdolona (tak, inne słowo nie pasuje) nauką i zadaniem od nauczycieli, że jedyne, co robiłam to klepanie kolejnych notatek w wordzie - wierzcie mi, że dostaje kurwicy i depresji przy każdym zadaniu, jakie dostaje.

mam nadzieję, że chociaż u was jest lepiej.

postaram się coś dodać szybciej niż jeden na tydzień, aby umilić sobie i wam tą kwarantannę. i pamiętajcie, NIE WYŁAŹCIE NIGDZIE JEŚLI NIE MUSICIE! :)


p.s. kurwa, prawie sobie usunęłam połowę rozdziału, jeez, znowu stres

there was berk, when i was a boy || httydOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz