SAMIR
Zostało niespełna dwa dni do wyjazdu na Berk.
Astrid nie spodziewała się, że pertraktacje pomiędzy wyspami przebiegną tak sprawnie i szybko, a wódz Wandali zgodzi się na układy jej wuja. Nie dopuszczała do siebie tej okropnej myśli do momentu, aż Ator pokazał jej pergamin z sojuszem i podpisem Stoika Ważkiego.
Czyli klamka zapadła, pomyślała, próbując jednocześnie pozbyć się okropnego uczucia żalu wobec ojca za pomysł osadzenia własnego brata na tronie. Naprawdę chciała być lojalna wobec wodza, oddana ludowi i posłuszna poleceniom bogów, ale było to troszkę ponad jej siły. Zostanie wysłana z niewielką liczbą służby na obcą wyspę, aby zostać żoną syna wodza i prawdopodobnie za jakiś czas przejąć władzę razem z nim.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogła zabrać Taemira ze sobą.
Kufry z niezbędnymi i zbędnymi rzeczami miała już spakowane od jakiegoś czasu, a te najpotrzebniejsze spakuje w dzień wyjazdu. Tak bardzo nie chciała wyjeżdżać, dlatego każdego wieczoru przesiadywała nad jeziorem w lesie i płakała nad decyzją wodza. Pytała bogów dlaczego to musi być ona, lecz nie otrzymywała odpowiedzi. Nikt nie spieszył jej na pomoc. Nawet Taemir na czas przygotowań do odpłynięcia z wyspy, został od niej odsunięty i zajmował się wojskowymi sprawami, wypełniając obowiązki głównego generała. To złamało ją doszczętnie.
W dzień przed również wybrała się na długi spacer po lesie, żeby zapamiętać ukochane lasy, przetarte przez nią ścieżki i wszystkie kamienie oraz skały. Patrząc na rodzimą wyspę, w której przyszło jej spędzić, mimo wszystko, szczęśliwe dwanaście lat, płakała bez oporu, długo i głośno.
Nie ominęła żadnej części puszczy na Samir. Słońce delikatnie grzało ją w plecy, stopniowo chowając się za wzgórzami, gdy Astrid zbliżała się do północnych plaż. Chciała odwiedzić każdy kawałek wyspy, a miejsce, gdzie łowiła z ojcem ryby, sprawiało, że czuła się bezpiecznie i dobrze.
Usiadła na gładkich kamieniach i wpatrywała się w lekko falujące morze, choć w jej sercu panował istny huragan. Gdyby tylko chciała, zaczęłaby krzyczeć i zapierać się, że nigdzie nie pojedzie, ale duma księżniczki nie pozwalała jej na taką hańbę i sprawienie satysfakcji Atorowi. Chciała chociaż spróbować być ponad to i pokazać mu, jak bardzo jest dumna z możliwości przyczynienia się do zwiększenia bogactwa ukochanego domu.
W końcu przymknęła oczy, aby móc wsłuchać się w szum fal, żeby na nowej wyspie też potrafiła usiąść nad morzem i oczami wyobraźni zobaczyć tą granatową toń z Samir.
Uspokajający odgłos morza ukoił na tyle jej zszargane nerwy, że nie zauważyła, kiedy zasnęła spokojnym snem podczas ostatniej nocy w domu.
Obudził ją przeraźliwy śmiech i dźwięki rozmowy. Otworzyła szeroko oczy, podnosząc się gwałtownie, przez co uderzyła głową o drewniany sufit. Skuliła się bardziej, chcąc rozmasować bolące miejsce, lecz nie mogła ruszyć rękami, gdyż miała je niedbale związane za plecami. Szarpnęła nimi gwałtownie, czym wywołała kolejną salwę chichotu u młodych wikingów, którzy stali przy schodach, prowadzących na pokład.
Leżała w kącie statku, lecz jako jedyna się ocknęła. Ze strachem stwierdziła, że oprócz niej, pojmanych było jeszcze około dwunastu osób – kobiety, mężczyźni, a nawet dzieci i jedna staruszka.
- O widzę, że ktoś tu próbuje walczyć – odezwał się niezbyt wysoki chłopak, podchodząc do niej i łapiąc ją za podbródek. Astrid próbowała się wyrwać, ale oberwała jedynie w policzek, przez co upadła na podłogę – Nie uda ci się, złotko.
CZYTASZ
there was berk, when i was a boy || httyd
FanfictionBerk. Wspaniała wyspa otoczona lazurowym morzem z wieloma gatunkami wyśmienitych ryb w swoich głębinach. Pełna urodzajnych pól i lasów wypełnionych dorodną zwierzyną. Wolna od wszelkich klęsk, wojen i kataklizmów. Dumna, dostojna o niezwykłym kszta...