SAMIR
- GDZIE ONA JEST?!
Powiedzieć o Taemirze, że był zły to jak powiedzieć, że wyspa jest tylko skałą. Chłopak, gdyby mógł, zabijałby samym wzrokiem, a jego pierwszą ofiarą byłby sam wódz Samir.
Od kilku godzin szukał Astrid po całej wyspie, żeby bezpiecznie odprowadzić ją na czekający na nią statek do Berk, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Na początku myślał, że dziewczynka spaceruje gdzieś po wyspie, lecz gdy nie było jej w jej ulubionym miejscu w północnej części, Taemir wiedział, że stało się coś złego. Dlatego nie wiele myśląc, pełen wściekłości i gniewu wtargnął do Twierdzy podczas zebrania Atora z Radą, będąc gotów wyciągnąć nawet z trupa wodza prawdę o miejscu pobytu księżniczki.
Jego wzrok przepełniała nienawiść, bo w głębi serca czuł, że to stryj Astrid stoi za jej zniknięciem tuż przed odpłynięciem.
- O co ci chodzi? - mruknął Ator, nie podnosząc nawet wzrok znad papierów, które leżały porozrzucane po ogromnym stole. Inni zgromadzeni wpatrywali się to w wodza, to w generała, który nieustannie zaciskał dłonie w pięści.
W sekundzie znalazł się tuż obok blondwłosego mężczyzny, wbijając swój sztylet w stół tuż przed twarzą Atora. Wikingowie podnieśli się, rzucając bliżej nieokreślonymi hasłami, żeby chłopak się opanował, bo to jest wódz.
Jednak Taemir miał to w dalekim poważaniu.
Dopiero, kiedy ostry sztylet wylądował przed jego twarzą, Ator niespiesznie podniósł głowę i wzrok na wściekłego wojownika.
- O co chodzi? - powtórzył znudzonym głosem.
- Gdzie jest Astrid? - wysyczał przez zęby, modląc się do Thora, żeby dał mu siłę, bo jak Samir kochał, tak miał ochotę wbić piękne ostrze w twarz Hoffersona.
Wódz wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Powinna się szykować, bo niedługo odbija łódź na Berk - powiedział spokojnie, ponownie wracając wzrokiem na stertę papierzysk, które musiał przejrzeć i podpisać.
- Tylko najgorsze, że nie ma jej w ogóle na wyspie! - wykrzyczał, uderzając pięściami o blat.
- Jak to jej nie ma, co? Chyba nie zapadła się pod ziemię?
Ator rozglądnął się po Radzie, lekko się uśmiechając.
- W tym sęk, że przeszukałem całą wyspę, bo powinna była być w porcie godzinę temu! Wodzu, gdzie jest Astrid?
- Skąd mam to wiedzieć? - odparł pytaniem na pytanie, rzucając o kolejny handlowy traktat pióro z atramentem. Wstał od stołu, patrząc w oczy generała - Naprawdę w ogóle nie ma jej na wyspie?
- Co jej zrobiłeś?
- Jak śmiesz pytać o coś takiego? - oburzył się - Siedzę tutaj od rana, nie mam pojęcia co Astrid robiła przez ostatnie kilka godzin! Weź dodatkowych ludzi i sprawdźcie wyspę jeszcze raz. Może schowała się gdzieś w głębi Samir?
Chłopak westchnął, wiedząc, że nie może oskarżać wodza bez żadnych dowodów.
- To na nic - mruknął cicho - Znam Astrid od dziecka. Gdyby chciała się schować, poszłaby do jednego miejsca - na północną plażę, do małej zatoczki, gdzie z ojcem łowiła ryby. Sprawdziłem wszystko dwa razy... Obawiam się, że Astrid została porwana.
Ostatnie słowa czarnowłosego zmroziły zebranych wojowników, bo wszyscy, bez wyjątku, kochali małą Hofferson.
- Ale kto?
- Nie wiem - Taemir wyjął sztylet z drewnianego stołu - Ale jestem gotów przetrząsnąć wszystkie wyspy i morza na świecie, żeby ją odnaleźć.
Ator spojrzał na młodego generała. Zbyt specjalnie nie przejął się zniknięciem bratanicy, ale jej nieobecność mogłaby źle wpłynąć na przyszłe stosunki z Berk. Gdyby nie dotrzymał umowy pomiędzy nim a Stoikiem, wódz Huliganów urządziłby mu piekło na ziemi. Chciał się zbratać z potężną wyspą, nie zostać jej wrogiem numer jeden. Dlatego szybko postanowił, że pozwoli zrobić chłopakowi wszystko, co w jego mocy, aby sprowadził Astrid do Samir, żeby mogła wypełnić powierzone jej zadanie.
Blondwłosy podszedł do mapy Północnego Archipelagu.
- Weźmiemy połowę ludzi z Samir, zarówno wojsko, jak i ochotnicy. Podzielimy się na cztery grupy. Wurralu, ty weźmiesz ze swoim oddziałem południową część od strony Samir. Generale Rutrze, ty popłyniesz na Północne Morze i okolice Owczych Wysp. Ovirze - wschodnia część Piekielnego Przesmyku i Wyspa Bora Głowy, a generał Drah podejmie się przeszukania wysp na zachód od Cieśniny Velir - porozdzielał Ator, patrząc kolejno na wojowników - Nie wracajcie, dopóki jej nie odnajdziecie. Zrozumiano?
Zebrani generałowie kiwnęli głowami, a czarnowłosy podszedł bliżej, czując się pominięty w tak ważnej misji, jednocześnie będąc głównodowodzącym wszystkich wojsk na Samir.
Hofferson przeniósł wzrok na niego.
- A ty Taemirze, jako główny generał, obierasz dowództwo nad całą wyprawą. Sam zdecydujesz, z którym oddziałem wyruszysz.
Chłopak odwzajemnił długie spojrzenie Atora.
- Tak jest!
Odwrócił się do pozostałych generałów.
- Bierzcie ludzi i potrzebny sprzęt. Zbiórka w porcie za godzinę!
Wszyscy wcześniej wymienieni wybiegli z Twierdzy, a sam Taemir wyszedł chwilę później za nimi, żeby przygotować się do podróży i zebrać swój zaufany oddział. Będąc na stopniach prowadzących do środka, wzniósł oczy ku niebu.
- Odnajdę ją wodzu Godrycie, przysięgam.
musiałam dać taki, żeby rozbić napięcie z poprzedniego i jednocześnie zbudować jeszcze większe xDDD
naprawdę mega szybko mi się pisało ten rozdział; jestem zaskoczona, bo przez ostatnie tygodnie w ogóle nie miałam weny, żeby tu pisać, za co przepraszam; od teraz obiecuję, że będę ciężej pracować, aby zawsze coś tu dodać w niewielkich odstępach czasu :)
co myślicie o wyprawie taemira na poszukiwania astrid?
CZYTASZ
there was berk, when i was a boy || httyd
Hayran KurguBerk. Wspaniała wyspa otoczona lazurowym morzem z wieloma gatunkami wyśmienitych ryb w swoich głębinach. Pełna urodzajnych pól i lasów wypełnionych dorodną zwierzyną. Wolna od wszelkich klęsk, wojen i kataklizmów. Dumna, dostojna o niezwykłym kszta...