- Czkawka, ja... - zaczął cicho Mieczyk, chcąc jakkolwiek postarać się uratować siostrę z tego bagna, do którego wpadła za własnym życzeniem. Choć uważał, że Szpadka przesadziła i do końca nie zgadzał się z jej tokiem myślenia, to jednak nie zamierzał czekać i patrzeć jak zostaje przez to skazana na śmierć. Dlatego chciał zrobić wszystko, aby spróbować ją ocalić od okrutnego losu i haniebnej śmierci.
- Cisza! – przerwał mu Czkawka, nawet na niego nie patrząc.
- Ja...
- Powiedziałem, żebyś się nie odzywał – Po raz kolejny mu przerwał lodowatym tonem, po którym łatwo stwierdzili, że co do dalszej egzystencji Szpadki, klamka zapadła i dziewczyna straci swoje życie.
Zapanowała cisza, której chłopak naprawdę w tamtej chwili potrzebował.
Wszystko zaczęło go powoli przerastać. Jego puste, nieczułe wnętrze, rozkazy ojca, pierwsze uczucia i sygnały możliwości odzyskania dawnego siebie, spotkania z Nocną Furią, wyrzuty Szpadki oraz to, co oni uważali, że powinien zrobić - przeznaczenie. Jak miał nad tym wszystkim zapanować?
Brunet jeszcze raz obrzucił wszystkich zielonym spojrzeniem. W dłoni trzymał Piekło, które sekundę później wbił z całej siły w ziemię przed wikingami. Nie odwracając się, odszedł kilkanaście kroków w stronę lasu.
Wszyscy patrzyli na to, jak zaczarowani, bo kompletnie nie spodziewali się takiej reakcji po swoim przywódcy. Byli stuprocentowo pewni, że będą musieli porzucić swoją lojalność i walczyć z Haddock'iem o życie bliźniaczki, gdyby w tym momencie chciał ją zabić. Jednak byli świadkami, jak po raz pierwszy w życiu Czkawka nie wie, co zrobić, jego chwili zawahania i niemożności zdecydowania, którą drogę powinien obrać. Wiedzieli, że jego lojalność względem wodza może być ważniejsza od własnych przemyśleń, ale chcieli spróbować mu pomóc. Bez względu na wszystko, szanowali go i traktowali jak przyjaciela, mimo iż on nigdy wcześniej tego nie pokazywał. Byli mu wdzięczni, bo wiele razy brał na siebie ich winę, pomagał im, a nawet był gotów się za nich poświęcić na Wyspie Niebieskiego Oleandra. Oprócz tego doskonale pamiętali, co się stało osiem lat temu i jaki chłopak był wtedy. Dlatego nie mogli go zostawić teraz samego.
Pierwsza ruszyła się Szpadka, bo czuła, że jest w stanie dotrzeć do niego jeszcze bardziej, przez to jaką nawiązali więź po przeżyciach na wyspie Rudora.
Powoli podeszła do Czkawki i usiadła obok niego. Wiking patrzył w niebo, jakby tam starał się odnaleźć odpowiedź, więc ona również spojrzała w tym samym kierunku.
- Jesteśmy z tobą – zapewniła na wstępie, żeby wiedział, że nie jest w tym wszystkim sam i że nie musi samotnie podejmować tej decyzji – Co byś nie zrobił, będziemy po twojej stronie, bo w ciebie wierzymy, Czkawka. Wierzymy też w to, że naprawdę jesteś w stanie zmienić losy naszej Berk. Ja na pewno w to wierzę – dodała i złapała go za rękę. Chciała dodać mu otuchy i siły, bo czuła, że teraz nadeszła jej kolej, żeby się odwdzięczyć.
Czkawka spojrzał na ich splecione dłonie, a potem na dziewczynę, która uśmiechnęła się szczerze.
- Rozmowa o obaleniu rządów mojego ojca wydaje się być tak abstrakcyjna, że aż niemożliwa – powiedział, odwróciwszy głowę w stronę nieba. Z jakiegoś powodu nie wyswobodził swojej ręki z ciepłego uścisku, co dawało Szpadce nadzieję, że jest w stanie zmienić jego nastawienie – Nie, to jest niemożliwe.
- Tylko jeśli tak mówisz – odparowała niemal od razu, żeby nie myślał głównie o negatywnych stronach tego niebezpiecznego przedsięwzięcia – Z resztą wszystko możemy zacząć od małych kroków. Niewypełnianie rozkazów, pomniejsze bunty, protesty...
- Nie – przerwał jej, zabrał rękę i wstał, prostując się. Szpadka patrzyła na niego z szokiem, bo obawiała się kolejnych słów, które mogły przynieść fatalne w skutkach decyzje. Odwrócił się i wbił w nią poważne, stalowe spojrzenie – Tu nie pomogą półśrodki. Trzeba to zrobić raz a dobrze.
Blondynka była jeszcze bardziej zdziwiona niż przed momentem, ale cieszyła się w głębi duszy, że brunet zaczął o tym myśleć na poważnie.
- Jednak tu nie wystarczymy tylko my. Potrzeba nam sojuszników.
Szpadka poderwała się z ziemi niemalże z radosnym krzykiem, rzucając się Czkawce na szyje i mocno go przytulając. Była szczęśliwa, bo to wszystko naprawdę mogło się udać.
Natomiast młody wojownik w ogóle nie był pewny swoich wyborów i planów. Nigdy wcześniej nie sprzeciwiał się ojcu aż tak otwarcie. Niektóre niewykonane rozkazy nie rzucały się w oczy, więc nie warto było o nich wspominać. Jednak teraz było inaczej, a on nie potrafił nad tym wszystkim zapanować. Pierwszy raz przemawiało przez niego coś innego niż chłodna kalkulacja i wolny od emocji rozum. Teraz odezwało się jego wnętrze i pomimo tylu podjętych sprzecznych decyzji z dotychczasowymi, pierwszy raz od ośmiu lat jego wnętrze nie było puste, ale spokojne i ciche, jakby właśnie dopiero teraz wszystko było na swoim miejscu.
miałam małe problemy, więc dodaję z lekkim opóźnieniem w niedzielę, ale najważniejsze, że jest! ostatnio (a w zasadzie wczoraj) skończyłam oglądać przyjemną, fajniutką dramę 'the king: eternal monarch' (fantasy, romans, dramat, polityczny) i tak chciałam ją wam polecić, idealna do oglądania w chłodne wieczory! a także zaczęłam przegenialną dramę 'flower of evil' (suspense, kryminał, thriller, romans) z cudownym lee joon gim i ją też bardzo bardzo polecam!
a,co do ff to czkawka poważnie zastanawia się nad propozycją szpadki, ale co na to wszystko wódz?
miłego popołudnia!
CZYTASZ
there was berk, when i was a boy || httyd
FanfictionBerk. Wspaniała wyspa otoczona lazurowym morzem z wieloma gatunkami wyśmienitych ryb w swoich głębinach. Pełna urodzajnych pól i lasów wypełnionych dorodną zwierzyną. Wolna od wszelkich klęsk, wojen i kataklizmów. Dumna, dostojna o niezwykłym kszta...