Czkawka przemierzał kolejne metry spokojnym krokiem, nie zastanawiając się nawet, co zrobi z czarnym jak smoła smokiem.
Nocna Furia wciąż tkwiła w pułapce, tam gdzie zostawił ją, zanim pojawiła się Astrid. Potwór miał zamknięte oczy, więc chłopak stwierdził, że potwór najprawdopodobniej spał. Jednak, gdy podszedł bliżej, zrozumiał, że tylko czuwał, bo wyczuwszy jego obecność, natychmiast otworzył zielone ślepia, wpatrując się w Czkawkę.
- No i co ja mam z tobą zrobić? – zapytał w eter, choć dobrze wiedział, że nikt mu nie odpowie. Przyjrzał się siatce, która wiązała czarne ciało. Stwierdził, że powinna wytrzymać jeszcze kilka godzin.
Pomiot piorunów mruknął nisko, nie sprawiając wrażenia, jak gdyby chciał się wydostać i na miejscu zamordować młodego bruneta. Był raczej spokojny, pogodzony ze swoim losem, bierny na wszelkie następne ruchu Haddock'a.
W pewnym stopniu przypominał on Czkawce jego samego.
Wojownik usiadł na trawie, nie spuszczając oczu ze smoka. Obaj toczyli cichą, pozornie nic nie znaczącą walkę na spojrzenia. Testowali się i sprawdzali, kto pierwszy wykona jakikolwiek ruch, kto pierwszy stchórzy, kto spuści wzrok. Jednak obydwaj nie mieli niczego do stracenia – mogli tak trwać godzinami, a nawet latami.
W końcu brunet wstał z ziemi i podszedł do krwiożerczej bestii. Wyjął swój sztylet i przystawił go do więzów. Ostatni raz spojrzał w ziejące pustką oczy smoka i pociągnął ostrzem po siatce.
Liny opadły w dół, a wraz z nimi łuskowaty gad, który zgrabnie wylądował na czterech łapach. Potrząsnął głową i dopiero wtedy podniósł zielone spojrzenie na swojego oprawcę i jednocześnie wybawiciela, a może i ofiarę? Przekrzywił wielki łeb na bok.
Czkawka cofnął się o krok i odrzucił swoją broń na podłoże.
W tym momencie było mu już wszystko jedno.
a mi jest w sumie aktualnie wstyd wstawiać tak krótki rozdział, ale nawet sobie nie zdajecie sprawy jak ciężko mi było napisać te kilkaset słów dzisiaj. nie wiem, co się dzieje. po prostu siedziałam przed otwartą stroną w wordzie i miałam takie "no kurwa nie".
przepraszam was.
utknęłam w bardzo chujowym punkcie i ciągle zastanawiam się jak to ugryźć, żeby ruszyć do przodu z fabułą. postaram się coś wykombinować niedługo, obiecuję.
choć pamiętajcie, że nawet z pozoru zwykłe opisy ich spotkań, są niezwykle znaczące dla rozwoju fabuły i do późniejszego zrozumienia całej książki, więc zwracajcie na nie uwagę, proszę :)
CZYTASZ
there was berk, when i was a boy || httyd
FanfictionBerk. Wspaniała wyspa otoczona lazurowym morzem z wieloma gatunkami wyśmienitych ryb w swoich głębinach. Pełna urodzajnych pól i lasów wypełnionych dorodną zwierzyną. Wolna od wszelkich klęsk, wojen i kataklizmów. Dumna, dostojna o niezwykłym kszta...