69- Pierwsze wrażenie

29 6 9
                                    

*Pov Ray*
Kiedy obudziłem się, poczułem delikatne bóle w klatce piersiowej. Najprawdopodobniej wywołane wczorajszymi emocjami, atakami paniki oraz płaczem. Jęknąłem przeciągle, obracając się na drugą stronę, wierząc, że spotkam się tam z białowłosym. Moje nadzieje na to zniknęły wraz z momentem, gdy ręką poczułem puste miejsce obok siebie. Z westchnięciem zmusiłem się, by zmienić pozycję do siadu. I właśnie wtedy dotarły do mnie dwie rzeczy. Pierwsza, to rosnąca z każdą chwilą migrena. Drugą, była stłumiona przez drzwi głośna rozmowa. Choć nie do końca mogłem zrozumieć wszystko, z pewnością byłem w stanie stwierdzić, że rozmawiały ze sobą dwie osoby. W dodatku dosyć zacięcie.

Ostatecznie zamiast snuć domysły, wygramoliłem się z pod kołdry i stanąłem na równe nogi. Skierowałem się ku wyjściu. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, upewniłem się w swoich przekonaniach.

- W takim razie co się dzieje?- usłyszałem wzburzony głos dorosłego mężczyzny. - Zacznij w końcu mówić o co chodzi.

- Przecież już nie wiem który raz ci powtarzam, że nic takiego!- tym razem uniesiony głos z stu procentową pewnością należał do mojego chłopaka. Zaciekawiony zacząłem kierować się ku dochodzącym z kuchni odgłosom.

- "Nic"? Naprawdę, Norman? Już od dobrych półtorej miesiąca zauważyłem, że zacząłeś się inaczej zachowywać, nie zliczę ile razy nie poszedłeś lub zwolniłeś się ze szkoły. Jeszcze do tego dochodzi powód tych zwolnień: "złe samopoczucie.". Skoro tak, czemu nie przyszedłeś z tym do mnie? Może to jakaś choroba? Na początku słyszałem, że masz nawroty koszmarów. Czy dalej to się dzieje? Znowu powracają stany depresyjne? Może faktycznie powinienem był zadzwonić już dawno do twojej pani psycholog w tej sprawie.- zdziwiłem się słysząc część o stanach depresyjnych.

- Nie musisz od razu myśleć tak źle. W końcu, mam prawo poczuć się gorzej. To nic wielkiego. Z materiałem jestem nawet, że do przodu, a oceny dalej są na dobrym poziomie.

- Czy sam siebie słyszysz? Dobrze wiesz, że mam powody by myśleć akurat w ten sposób i doskonale zdajesz sobie sprawę, że mam po co się martwić. Cieszę się, że zachowujesz to co masz, ale nie obchodzą mnie tym razem twoje oceny. W tej chwili twoje zdrowie jest ważniejsze. Mam tyle zastrzeżeń, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Dobrze, że szkoła jest bez zmian, ale co z tobą?

- Przecież wspominałem ci, że nic.

- Dosyć tych wykrętów. Chcę poznać całą prawdę i to w tym momencie.

- Nie wiem o czym mówisz.- odparł ciszej.

- Wiesz. Nawet lepiej ode mnie. Nie umiesz kłamać. Widzę kiedy to robisz. Chodzisz spięty, zamyślony. Jakby nieobecny. Twoje dziwne "czysto hipotetyczne" czy "teoretyczne" pytania, które widocznie jak na dłoni mają swoje drugie dno. Coś się dzieje lub już stało.- powiedział ostrzej. Wychyliłem się całkowicie zza rogu, patrząc na dwójkę osób. Normana opierającego się o stół oraz jakiegoś mężczyznę. Zaprzestał kontynuowania rozmowy, patrząc się na mnie w zaskoczeniu.

Przyglądałem się mu bardzo uważnie. Na oko był coś koło czterdziestki. Może trochę mniej. Wyższy od Normana o czoło. Jego włosy były w białym odcieniu, choć gdzieniegdzie zaczynały stawać się ciemniejsze, wchodząc w szare tony. Za to jego małe oczy wydawały się być niebieskie (choć jak się miało potem z bliska okazać, równie szare) Ubrany był dosyć elegancko. Spodnie w kancik z śnieżnobiałą koszulą oraz zawiązanym u szyi czerwonym krawatem. W tym czasie owy mężczyzna nie był mi dłużny. Również mnie obserwował. A w moim przypadku już ciekawie wcale nie było. Krótkie, czarne spodenki niemal w całości zasłonięte za dużą, granatową koszulką. Oczywiście, wszystko należące do młodszego gospodarza.

Staliśmy przez chwilę wpatrując się w siebie. Tak, jakbyśmy obaj próbowali zrozumieć kim jest druga osoba przed nami. Z różnicą, że tylko w jedną stronę było możliwe rozpoznanie. Zaraz po szczegółowym przyjrzeniu owemu mężczyźnie, zrozumiałem. Zrozumiałem, że właśnie stoję  przed tatą Normana. Tym samym, którego jeszcze jakiś czas temu mogłem zobaczyć tylko na zdjęciach. Miałem wrażenie, że świat wokół wirował, a ja zacząłem się koszmarnie stresować. Po prostu lepszego pierwszego wrażenia przed ojcem swojego chłopaka mieć nie mogłem.

Swój wzrok przeniosłem na drugą osobę w pomieszczeniu. Jego wzrok wyrażał więcej przerażenia i paniki niż starał się okazać. Wiedziałem, że właśnie zostaliśmy postawieni w jednej z najgorszych możliwych sytuacji. Nie było innego wyjścia, jak po prostu wyjawić prawdę. Kiwnąłem delikatnie głową, licząc, że zrozumie co mam na myśli.

- Um... Dzień dobry?- nagle starszy się odezwał. Pochylił się lekko ku przodowi bardziej opierając ciało na parapecie.- Kto to?- tym razem skierował pytanie do syna.

- Jest...- spojrzał na mnie zatrzymując się na chwilę. Zaraz potem pewnym wzrokiem spojrzał na swojego tatę.- Rozwiązaniem do mojego całego zachowania.- wyznał, nawiązując dłuższy kontakt wzrokowy. Skołowany mężczyzna zaczął spoglądać na naszą dwójkę na zmianę, próbując pojąć zagadkowe wyjaśnienia. Po chwili westchnął.

- Cokolwiek masz na myśli...- zrobił pauzę.- Będę czekał w salonie.- powiedział wymijając naszą dwójkę i kierując do wymienionego wyżej pomieszczenia.

- Ray ja... Przepraszam.- wyszeptał.- Tata zaskoczył mnie tak nagle kiedy wrócił. Zaczął od razu przepytywać i spierać się. Nie miałem nawet jak wyjść oraz powiedzieć ci byś jakoś się przygotował.- wyglądał na strasznie przejętego. Wiedziałem, że w głębi obwiniał sie o zaistniałą sytuację. Woleliśmy załatwić wszystko po cichu, a dopiero później rozpocząć ewentualne wyjaśnienia. Rozejrzałem się czy przypadkiem jego tata nas nie widzi. Zaraz po tym odszedłem bliżej, kładąc dłonie po bokach jego policzków.

- Nie musisz mnie przepraszać. I tak miałem wrażenie, że kiedyś będzie musiało do tego dojść. Czy byśmy tego chcieli czy nie. - widok jego niepewnego wyrazu, wcale mnie nie pocieszał.- Tylko nie obwiniaj się, dobrze? Naprawdę to w porządku. Przecież nie moglibyśmy ciągnąć tej zabawy w ukrywanie do samego końca. Wyszła by na jaw prędzej czy później.- zamknął oczy z westchnięciem.

- Wiem.- jego ręce znalazły się zaraz na moich, a  miękki wzrok i ciepły uśmiech skierował tylko do mnie.- Po prostu nie chciałem, by musiało to wyglądać w ten sposób.

- Tak, szczerze ja też myślałem, że przebiegnie to w trochę... Innych warunkach.- wyznałem.

- Nie powiem wszystkiego. Tylko to co najważniejsze. Czy to będzie w porządku?- zapytał.

- Jasne. Zresztą, chyba i tak nie mamy innego wyjścia.- białowłosy pochylił się, składając pocałunek na czubku mojego nosa.

- Zrobimy to razem.- powiedział, ściskając moją dłoń. Uniosłem kącik ust ku górze.

- Oczywiście. Razem albo wcale.- nasze ręce rozplotły się, a my udaliśmy na drugą z najcięższych rozmów w naszej wspólnej historii.

___________________________________________
Witam, prosiaczki!
Piątkowy rozdział w niedzielę, czemu tak? Spokojnie, na szczęście nie ma to nic wspólnego z tym co napisałam na tablicy. Kolokwium zdane i jeszcze jeden przedmiot zaliczony. Czyli już 3 testy itp. zdane na 8 :D

Rozdział jednak nie pojawił się z innego powodu, a mianowicie rozchorowałam się jak nigdy wcześniej. Szczerze, jestem aż przerażona, bo nie zdarzyło mi się, abym była tak chora, że aż niezdolna do ruchu. Dzisiaj czuję się odrobinę lepiej, a bynajmniej na tyle, że jestem w stanie trzymać telefon, mówić i wychodzić z pokoju bez pomocy. Dlatego korzystam z chwilowego przypływu sił i wrzucam dla was rozdział <33

A co do rozdziału... Przyznawać się, kto czekał na to spotkanie? Sama pamiętam jak pisałam ten rozdział z takim uśmiechem hahaha

Miłego dnia 🤗💗

~°Połączenie°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz