Rozdział siódmy

3.1K 427 84
                                    

Aria

– Czy mogłabym zajrzeć do archiwum z artykułami prasowymi z ostatnich lat? – Wpatruję się z uprzejmym uśmiechem w bibliotekarkę, która przywitała mnie podekscytowanym głosem. W końcu ktoś, kto ucieszył się na mój widok. – Zależy mi na dwa tysiące osiemnastym roku.

– Oczywiście – odpowiada natychmiast, jakby moje pytanie w ogóle jej nie zdziwiło. Jakby była na nie przygotowana.

Czyżbym już miała paranoję?

– Zadzwonię po mojego pomocnika. Przemiły chłopak, tylko małomówny, ale nie zrażaj się do niego – wyjaśnia, chwytając za słuchawkę starego telefonu.

Powinno mnie zdziwić, że nie używa komórki, ale z drugiej strony... w Fogtown to najwyraźniej zupełnie normalne, więc zamiast gapić się na kobietę jak na kosmitkę, rozglądam się po wnętrzu.

Ściany wyglądają, jakby były z kamienia, a wyżłobione w nich ornamenty zdecydowanie zostały wykonane ręcznie. Nie są ani trochę symetryczne i w niektórych miejscach wyraźnie widać, że komuś ujechała dłoń. We wnękach zamontowane zostały drewniane regały, a większość grzbietów książek wygląda na skórzane. Napisy są wytarte, ale kiedyś musiały być złocone, bo gdzieniegdzie odbijają światło.

– O, tutaj jesteś, Micah. – Trzask słuchawki przywraca mnie do rzeczywistości.

Zerkam na kobietę, po czym podążam za jej spojrzeniem i natychmiast natrafiam na twarz przygarbionego chłopaka. Jego niebieskie oczy skupione są na moich ustach albo podbródku – ciężko stwierdzić.

– Cześć – witam się z nim spokojnie.

Chłopak kiwa mi niemrawo głową i spogląda na na bibliotekarkę.

– Mógłbyś zaprowadzić Arię do czytelni i przynieść jej archiwalne zbioru artykułów prasowych?

Micah ponownie kiwa głową, po czym odwraca się bez słowa i rusza przed siebie. Nawet na mnie nie czeka, jedynie zerka przez ramię, chyba próbując mnie pospieszyć.

– Powiedz mu, czego dokładnie potrzebujesz – szepcze miękko kobieta. – Na pewno to znajdzie i zrobi to szybko. Zna to miejsce lepiej ode mnie.

Rzucam bibliotekarce przelotny uśmiech i niemal truchtem podbiegam do chłopaka, a gdy jestem tuż za jego plecami, nieznacznie zwalniam. Micah robi szybkie, duże kroki, jakby chciał ode mnie uciec.

Za dużo myślę. Stanowczo za dużo.

– Głównie chciałabym artykuły o pożarze sprzed pięciu lat – odzywam się, gdy przechodzimy do małej czytelni, na środku której stoi niewielkie biurko i dwa krzesła.

Chyba biblioteka nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem mieszkańców.

– I... – dodaję, gdy w mojej głowie pojawia się pewna myśl. – Artykuły dotyczące uczniów tutejszej szkoły. Mogą być starsze, ale nie interesują mnie te po pożarze.

Kto wie, skoro według Ashera co Halloween przebierałam się w coraz wymyślniejsze stroje, to może jakoś udzielałam się w szkole i znajdę o sobie chociaż niewielkie wzmianki?

Micah kiwa głową i wskazuje dłonią jedno krzesło, po czym czmycha z pomieszczenia tak szybko, że nawet nie jestem w stanie w tym czasie usiąść. Gapię się w pustą przestrzeń w drzwiach i unoszę do siebie brew. Wiem, że nie wyglądam dziś najlepiej, ale bez przesady...

Zaskakuje mnie szybkość, z jaką chłopak się uwija, bo wraca do mnie zaledwie po dwóch, może trzech minutach z dość sporą ilością gazet. Jak na to, że nie należy raczej do wysportowanych, musi mieć sporo siły w rękach. Odkłada je na stolik, na co od razu układam dłoń na wierzchu stosu, żeby się nie rozwalił.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz