Rozdział trzydziesty trzeci (2/2)

3.3K 401 86
                                    

Aria

Connor syczy z bólu i spogląda na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby zobaczył ducha.

– C-co? – jąka się jak nie on. – Jakiego, kurwa, nożownika?!

– Jakiego?! Srakiego, kurwa! To wszystko... – Opadam plecami na ścianę, bo ciężko mi ustać w pionie. Nogi mam jak z waty, a adrenalina zaczyna krążyć po krwiobiegu. – To wszystko było kłamstwem. Wasze zapewnienia, że mnie nie skrzywdzicie, są pieprzonym kłamstwem!

– Jakim kłamstwem?

Connor zrywa się z łóżka i rusza w moją stronę, zanim jednak zdoła do mnie podejść, ktoś zaczyna walić w drzwi.

– Aria? – W mig rozpoznaje głos Ashera. – Wszystko w porządku?

– Nic nie jest w porządku! – Odpycham się od ściany i w mgnieniu oka otwieram drzwi. Chyba pomagałam sobie przy tym prawą ręką, ale przez emocje nawet nie wiem, czy mnie zabolała.

Jak tylko dostrzegam karmelowe oczy Ashera, z moich zaczynają ciurkiem lecieć łzy.

– Wyjeżdżam. Muszę się... – Zaciskam usta i spoglądam przez ramię na Connora. – Samochód jest gotowy? Sprawny? Czy może przeciąłeś przewody hamulcowe?

– Ari... – Connor niemal jęczy. – Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił. Mogę wrócić teraz do warsztatu i naprawiać go całą noc, żebyś miała go jutro gotowego do południa, ale naprawdę, błagam cię, nie wyjeżdżaj w ten sposób. – Robi krok w moją stronę, a ja mimowolnie wciskam się w tors Ashera; on natychmiast obejmuje mnie ramieniem. Przez twarz Connor przebiega grymas bólu. – O jakim nożowniku mówiłaś?

– Jakim nożowniku? – podchwytuje Asher, napinając mięśnie.

Mam ochotę piszczeć żałośnie, bo przecież robią ze mnie idiotkę, a przynajmniej Connor. Asher może też, cholera wie, czy nie jest czwartym Mężem Chaosu. A może tak naprawdę jest ich więcej? W końcu przed porwaniem widziałam ich kopie na korytarzu. Może chcą sprawić, żebym zwariowała?

– Nigdy bym nie dostała od tak miesięcznego urlopu – cedzę ostro, tłumacząc im jak debilom. – Michael na pewno to wie, skoro sam jest medykiem.

– Ale... – Connor milknie, podczas gdy jego oczy rozbłyskują. Przeskakuje na moment spojrzeniem na twarz Ashera, po czym gwałtownie odwraca się w stronę łóżka. Zgarnia z kołdry swój telefon i chwilę później przytyka go do ucha. – Kurwa mać. Oczywiście, że nie odbiera, kretyn – warczy do siebie, zanim rusza w stronę drzwi. – Zostań z nią i nie spuszczaj jej, kurwa, z oka – wydaje Asherowi polecenie, po czym...

Tak po prostu wychodzi z pokoju, a potem biegiem przemierza korytarz i zeskakuje chyba co dwa stopnie, dudniąc przy tym stopami jak słoń. Trzask drzwi wejściowych do pensjonatu sprawia, że aż podskakuję w miejscu.

– O co chodziło? – Asher zdaje się kompletnie skołowany.

– O to, że Mężowie Chaosu nasłali na mnie pojeba z nożem.

Mężczyzna zamiera w bezruchu.

– O czym ty mówisz?

– Czego nie rozumiesz w prostym zdaniu? – Robię krok w tył, wyplątując się z jego uścisku. – Nasłali na mnie frajera z nożem. Nie wiem, czy miał mnie zabić, ale że mu się nie udało, to ściągnęli mnie tutaj, bo dostałam przymusowy urlop. Albo miał mnie tylko zranić, by ewentualnie oni mogli mnie dobić, jak już tu przyjadę.

– Nikt nie... – Mężczyzna milknie, wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami. – To niemożliwe, żeby nasłali na ciebie nożownika, Aria.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz