Rozdział czterdziesty ósmy

2K 337 6
                                    

Connor

Wymieniam właśnie filtr powietrza w fordzie Arii, kiedy wyczuwam na sobie czyjeś spojrzenie. Wychylam się spod maski i wyglądam zza auta. Ściągam brwi na widok Gunnera.

– A ciebie co tu przywiało? – pytam, nie kryjąc zaskoczenia w głosie.

Ten człowiek zajmuje się tylko trzema sprawami w życiu: służbą, siłownią i myśleniem o Arii. Wizyty w warsztacie są niecodzienne.

– Przyszedłem coś z tobą przegadać – informuje i kiwa głową w stronę korytarza. – Masz chwilę?

Łapię za ręcznik i wycieram w niego ręce, kiwając głową. Cóż, ciekawe o czym ważnym chce pogadać, że nie mogło to czekać do wieczora.

– Chcesz piwo? – pytam, ruszając w stronę korytarza.

– Ta – mamrocze pod nosem. – Przyda się.

Jak tylko rozsiadamy się w małej kuchni, przytykam butelkę do ust i upijam solidny łyk alkoholu, lustrując uważnym wzrokiem Gunnera.

– Więc...? – zagajam.

Chrząka, przesuwając kciukiem po szyjce butelki. Skupia spojrzenie na kropelce wody spływającej po szkle.

– Nate – rzuca to jedno imię przez zaciśnięte zęby, a mnie natychmiast otwiera się przysłowiowy nóż w kieszeni. – Od dwóch dni unikam komisariatu, żeby się na niego nie napatoczyć, bo jeślibym go zobaczył, chybabym go zajebał.

– Ale nie zdołasz go wiecznie unikać – mówię bardziej do siebie niż do niego. – Co z nim robimy? Przecież Aria przypomniała sobie tylko rozmowę z Olivią, nie jej ewentualne morderstwo – przypominam.

– Wiem. – Przytakuje powolnym ruchem głowy. – I Aria przyszła dziś do mnie rano ze swoim genialnym pomysłem, który za cholerę mi się nie podoba.

Wypuszczam głośny oddech.

Aria i jej pomysły. Zazwyczaj niebezpieczne lub po prostu głupie.

– Co wymyśliła?

– Chce się sama skonfrontować z Nate'em i zapytać go o Olivię.

Sapię z niedowierzania.

– Czy ona oszalała?! Nie. Jeżeli to on... Po prostu nie. Trzeba wymyślić coś innego.

Prycha cicho pod nosem.

– Zdajesz sobie sprawę, że ona i tak to zrobi? – Unosi brew. – Więc albo jej to wybijesz z głowy, albo...

– Albo co? Mam to zrobić za nią? Chętnie.

Może nie do końca chętnie, ale wolę sam zaryzykować, niż żeby ona nadstawiała karku.

– Przeszło mi to przez myśl, ale znając ciebie, skończy się to rzezią, zanim Nate zdoła cokolwiek powiedzieć. – Upija łyk piwa i opiera butelkę o udo. – Chodziło mi o to, że może to nie jest aż tak głupi pomysł...?

Mrugam i opieram łokcie na kolanach, patrząc na Gunnera jak na idiotę.

– Od kiedy pomysł konfrontacji Arii z osobą, która prawdopodobnie chciała ją zabić, to nie jest „az tak głupi pomysł"?! – warczę ostro.

Gunner pociera dłonią twarz, wypuszczając spomiędzy warg sfrustrowane westchnienie.

– Nie wiem, kurwa – burczy pod nosem. – Co mam zrobić, żeby sobie przypomniała? – Wyrzuca rękę w powietrza. – Mamy ją wsadzić do zadymionego pomieszczenia? – prycha. – Przecież nawet nie wiemy, czy widziała osobę, która zdzieliła ją w głowę w przyczepie. Jedyną opcją jest skonfrontowanie się z Nate'em i musimy to zrobić szybko, bo przysięgam, że jak tylko go zobaczę, to najpierw mu wpierdolę, a potem będę zadawać pytania. – Odkłada z glośnym hukiem piwo na stół i wstaje, żeby podejść do okna. Opiera się o nie i zwiesza głowę. – Pracuję z nim od kilku lat, kurwa. Uważałem go za... może nie przyjaciela, ale dobrego kumpla. A teraz...?

Zgrzytam zębami i kręcę głową. Gunner nie potrzebuję klepania po plecach, dlatego nawet nie podnoszę się z krzesła. Upijam kilka większych łyków, dając sobie tym samym chwilę na zastanowienie.

– Jedynie będzie mogła się z nim skonfrontować w momencie, gdy Nate nie będzie miał swojej broni i w miejscu, które możemy obserwować – wyrzucam z siebie na wydechu, bo i tak mi się to nie podoba.

– Nie możemy o tym powiedzieć ani Michaelowi, ani Asherowi. – Gunner odwraca się gwałtownie w moją stronę. – Zapierdolą nas, jeśli się o tym dowiedzą.

– Jeśli coś pójdzie nie tak...

– Wezmę to na klatę – przerywa mi. – Nie pisnę o tobie ani słowa.

Prycham.

– Myślisz, że tym się, kurwa, martwię?! Mnie też na niej, do chuja, zależy! – Zrywam się na równe nogi. – Nie może jej się stać żadna krzywda. Już wolałbym, żeby wyjechała z Fogtown.

Mężczyzna unosi ramiona.

– Ej, wyluzuj, stary – rzuca poważnie. – Nie pozwolę, żeby coś jej się stało. Jeśli będę musiał, zasłonię ją własnym ciałem albo strzelę Nate'owi w łeb. Wiem, że tobie też na niej zależy, Con.

Nerwowo przeczesuję ręką włosy i z powrotem opadam tyłkiem na krzesło.

– Masz już jakiś plan, jakby to miało wyglądać, prawda? – Wbijam w niego uważne spojrzenie.

– Na komisariacie. Zaraz po rozpoczęciu zmiany Nate'a. Nie zdąży odebrać broni ze zbrojowni, a nigdy nie zabiera pistoletu do domu.

Kiwam powoli głową.

– Dam ci dostęp do kamery w pokoju przesłuchań – dodaje. – W razie problemów... będziesz mieć podgląd na żywo, żebyś mógł zareagować.

– Dobra.

Gunner oddycha głośno, jakby z ulgą. Przymyka powieki i odchyla głowę.

– Kiedy? – dopytuję.

– Jutro. Jutro Nate zaczyna później.

Dopijam piwo, choć ledwo przechodzi mi przez gardło. Jak coś pójdzie nie tak... Jak coś się stanie Arii, chyba się zapierdolę.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz