Rozdział trzynasty (2/2)

3.1K 445 51
                                    

Aria

Podczas ponad dwudziestominutowego spaceru do przychodni udaje mi się uspokoić szalejące w ciele emocje i trochę spowolnić gonitwę myśli. A tuż przed wejściem do budynku z ciekawości loguję się do banku – całe szczęście, że z zasięgiem internetu nie ma problemu w centrum miasta ani w pensjonacie – i dosłownie mnie zatyka. Rick przelał pieniądze.

Szczypię się już któryś raz z kolei, odkąd zjawiłam się w Fogtown, bo naprawdę trudno mi w to uwierzyć. Jakim, kurwa, cudem?! Rick nie wydał na mnie ani pół swojego centa, odkąd do niego trafiłam. Na wszystko musiałam sobie sama zapracować, ewentualnie wykorzystywałam pieniądze, które dostawał na mnie z systemu. Był tak wspaniałomyślny, że ich nie przetrwaniał.

Szybko wystukuję wiadomość do Connora, że mam kasę, po czym blokuję telefon i wchodzę do przychodni.

Za ladą recepcji siedzi średniego wieku kobieta i uśmiecha się sztucznie, jakby wymuszenie. Obok niej natomiast stoi wysoki mężczyzna, ale jest zwrócony do mnie plecami, więc nie widzę jego twarzy. Sądząc jednak po białym kitlu, to najprawdopodobniej lekarz.

– Dzień dobry – odzywam się uprzejmie, zbliżając się do tej dwójki. Przystaję dopiero przy samym kontuarze.

– Dzień dobry – odpowiada kobieta. – Co panią do nas sprowadza?

Już otwieram usta, żeby prosić o wydanie mi mojej dokumentacji zdrowotnej, ale wtedy lekarz się odwraca, jakby zaalarmowany moim głosem. W momencie, w którym spoglądam w jego zielone oczy, serce gwałtownie mi przyspiesza, a oddech grzęźnie w gardle. Nie mam pojęcia, jaką mam minę, ale mężczyzna zdaje się kompletnie oniemiały moim widokiem.

Kobieta coś do mnie mówi, ale przez pisk w uszach nie jestem w stanie zrozumieć ani jednego jej słowa. I chyba nawet nie chcę się na tym skupiać, bo w moim umyśle pojawia się wspomnienie sprzed kilku miesięcy.

Znam tego mężczyznę.

JA. GO. ZNAM.

– Michael Hardin – wyduszam z ledwością, wciąż wpatrując się w jego oczy. – Poznaliśmy się kilka miesięcy temu w szpitalu stanowym w Pensylwanii – dodaję, choć powinien mnie pamiętać, bo przecież wtedy sam do mnie podszedł.

Zapamiętałam dokładnie jego nazwisko i twarz, bo przecież niecodziennie spotyka się lekarza, który przypomina modela z wybiegu. Niestety rzeczywistość bardzo różni się od wszystkich filmów i seriali o medykach. Ogromną rzadkością są przystojniacy w fartuchach.

– Aria... – sapie cicho, opierając dłoń o blat recepcji. – Nie sądziłem, że jeszcze cię spotkam. Nie zostawiłaś mi numeru, zanim uciekłaś z baru. – W jego głosie wyczuwam lekką pretensję, ale mężczyzna szybko tuszuje ją uśmiechem.

– Nie uciekłam – wyrzucam szybko. – Po prostu... Musiałam pilnie wrócić do domu – tłumaczę pokrętnie, bo jednak w tamtym momencie, kilka miesięcy temu, poczułam się po prostu przytłoczona i zwiałam jak tchórz.

Unosi dłoń.

– Nie musisz się tłumaczyć – mówi szybko. – Nie powinienem robić ci wyrzutów. – Chrząka i spogląda na starszą kobietę, a ja dopiero teraz orientuję się, że jej oczy przeskakują pomiędzy nami jak piłeczka pingpongowa. – Mam dziś jeszcze pacjentów?

– Nie, doktorze – odpowiada z lekkim wahaniem.

– Świetnie. – Michael odwraca się w moją stronę i uśmiecha się nieznacznie. – Może wyskoczymy na kawę? Opowiesz mi, jak mnie tu znalazłaś. – Mruży oczy. – Mała stalkerka z ciebie.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz