Rozdział pięćdziesiąty trzeci

2.5K 343 36
                                    

Aria

Czy dobrze zrobiłam, prosząc Connora o ostatnią przysługę przed wyjazdem? Nie wiem i nawet nie jestem w stanie się nad tym zastanawiać, bo mój umysł bombardowany jest właśnie widokiem nagiego, umięśnionego i pokrytego tatuażami torsu. Mężczyzna przed sekundą ściągnął bluzę razem z koszulką i... Cholera, zasycha mi w gardle na ten widok, zaś jego mroczny błysk w oczach powoduje, że muszę zacisnąć mocniej nogi.

Robi mi się gorąco, a po kręgosłupie przebiega dreszcz, jeszcze zanim Connor mnie dotyka. A gdy w końcu to robi, spomiędzy warg ucieka mi pełen oczekiwania i podniecenia jęk.

Obejmuje mnie za policzki i przywiera ustami do moich rozchylonych warg, a kiedy wsuwa język... Och, Boże, wzdycham głośno i przywieram do niego mocno. Układam ręce na jego nagich ramionach i wbijam paznokcie w skórę, podczas gdy on przenosi dłonie na moje uda i rozsuwa je na boki. Staje pomiędzy nimi, chwyta mnie za pośladki i przyciąga do siebie.

Jęczę, jak tylko wyczuwam na sobie jego twardy wzwód.

– Jesteś kurewsko gorąca, moja mała harpio – szepcze, przenosząc usta na moją żuchwę, podczas gdy jego palce rozsuwają zamek w mojej kurtce.

– Conny – mruczę cicho. – Uwielbiam, jak tak mnie nazywasz – wyznaję i zsuwam ręce niżej, na jego rozbudowane, twarde bicepsy. – Cholera, chcę cię, Conny.

W tym momencie tylko on się liczy. My. Na tym pieprzonym biurku. Nieważne, że mieliśmy przyjechać tu tylko na moment. Nieważne, że chłopcy na nas czekają. Nieważne, że jeszcze trochę, a będę w drodze do Pensylwanii. To wszystko jest nieważne.

Liczy się ten mężczyzna i jego dotyk na moim ciele. To, że właśnie ściąga ze mnie kurtkę. Że jego usta błądzą po mojej szyi, a ręce pozbawiają mnie kolejnych części ubrań. Że wreszcie obejmuje mnie za nagie piersi i mruczy z zadowoleniem w obojczyk, gdy wzdycham przeciągle.

– Nie wierzę, że wreszcie mam cię w ten sposób – szepcze ochryple, rozpinając mi spodnie. Rozchyla powieki i spogląda na mnie rozpalonym z pożądania wzrokiem. – Jak tam twoje myśli? Próbują się przebić?

Przeczę ruchem głowy.

– Teraz myślę tylko o tobie – odpowiadam i przesuwam paznokciami po jego szerokiej klatce piersiowej.

– Wyśmienicie – mruczy z zadowoleniem, po czym chwyta mnie za pośladki i zsuwa na podłogę. Sekundę później odwraca mnie przodem do biurka i napiera dłonią na moje plecy między łopatkami, aż nie przywieram piersiami do blatu. – Chociaż cholernie mocno pragnę patrzeć na twoją twarz jak najdłużej, to jeśli raz jeszcze spojrzę w te twoje sarnie oczy, chyba oszaleję.

Sapię i tylko lekko unoszę głowę, aby dostrzec choć kawałek jego ciała.

– Jak za chwilę czegoś nie zrobisz, to ja oszaleję.

Głośny pisk ucieka mi spomiędzy warg w tej samej chwili, w której jego dłoń ląduje z głośnym plaskiem na moim pośladku. Skóra mrowi mnie przyjemnym rodzajem bólu, podczas gdy Connor śmieje się cicho pod nosem i zsuwa mi z tyłka spodnie razem z bielizną. Roluje materiały tuż nad moimi kolanami i ociera się o mnie szorstkim materiałem dżinsów, mrucząc z zadowoleniem:

– W ten sposób będziesz mnie czuła jeszcze mocniej i... miejmy nadzieję, że jeszcze przez następnych kilka dni.

Zwilżam językiem suche wargi i machinalnie chwytam brzeg biurka. Nawet wstrzymuję powietrze, skupiając całą uwagę na intensywnym cieple, które wybucha w moim podbrzuszu. W sekundzie moje ciało pokrywa gęsia skórka, gdy do moich uszu dochodzą dźwięki odpinanej klamry paska i rozsuwanie rozporka. Wzdłuż kręgosłupa przebiega mi elektryzujący dreszcz, gdy Connor wsuwa dłoń między moje uda i przesuwa palcami po wrażliwej skórze. Zatapia ledwie koniuszek palca w moim wnętrzu, a ja natychmiast wypycham biodra do tyłu, błagając o więcej.

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz