Aria
Budzi mnie dotyk na ustach. Strach i dezorientacja paraliżują mnie do tego stopnia, że tracę dech. Jestem pewna, że znów śnił mi się koszmar. Moje ciało drży, a koszulka przykleiła się do spoconej skóry. Serce chce wyskoczyć mi gardłem i nie mam pojęcia, którym z koszmarów jest to spowodowane. Tym przyśnionym, czy tym, który właśnie się zaczyna.
Ktoś przyciska okrytą skórzaną rękawiczką dłoń do mojej twarzy. Krzyk grzęźnie mi w gardle, a gdy próbuję się wyszarpnąć, coś ciężkiego przygniata mnie do łóżka. Silne ramiona mężczyzny zaciskają się wokół mojego ciała, kompletnie mnie unieruchamiając.
Dopiero gdy moje oczy przyzwyczajają się do spowitego mrokiem pokoju, dostrzegam ciemną maskę z białą koroną tuż przed moją twarzą. Zerkam w bok i natychmiast napotykam wzrokiem maskę z zaszytymi ustami. To jego dłoń przyciśnięta jest do moich ust.
Pozostali czekają przy drzwiach, jakby stali na czatach. Nie chcę patrzeć w czarne szkła przed oczami doktora plagi. Nie chcę, żeby dostrzegł w moich poczucie zdrady, dlatego skupiam się na tym drugim. Na pokiereszowanej masce i czerwieni na niej.
Przestaję się szarpać. Głównie dlatego, że każdy mój ruch sprawia, że przez moje ciało przetacza się ból. Nie mam pojęcia, czego Mężowie Chaosu ode mnie chcą, ale nie powinnam tracić sił. A już na pewno nie powinnam tracić ich teraz, gdy na pewno nie uda mi się wyrwać z ich szponów.
W pewnym momencie na korytarzu pojawiają się ludzie. Na ich widok serce gwałtownie mi przyspiesza, a po wnętrzu rozlewa się panika. Mężczyźni w maskach. Kolejni. Przechodzą tak szybko obok mojego pokoju, że tylko jedna z nich rzuca mi się w oczy.
Maska doktora plagi.
I teraz naprawdę zaczynam się bać, bo nagle orientuję się, że nie mam żadnej pewności co do tego, kim są ludzie w moim pokoju. Czy to Michael stoi przy drzwiach, czy może ktoś, kto się za niego podszywa?
Mimo że przerażenie narasta z każdą upływającą sekundą, moich oczu nie zalewają łzy. Może to przez adrenalinę ciało stara się zrobić ze mnie chwilową maszynę, żebym była w stanie dostrzec wszystko – nawet najmniejszy, najdrobniejszy szczegół?
Nim zdolam się chociazby zająknąć, jeden z mężczyzn naciaga na moją głowę znajomą torbę. Materiał zaciska sie nieznacznie na szyi i już wiem, co za chwilę mnie czeka.
Jeden z nich sprawnie przerzuca mnie sobie przez ramię, a ja mogę jedynie walnąć go pięściami w nerki. Nic mi to jednak nie daje. Wypuszczam spomiędzy warg sfrustrowany oddech i rozluźniam mięśnie. Nie będę tracić sił, skoro walka aktualnie nie ma najmniejszego sensu.
Skupię się na czymś innym.
Wytężam każdy zmysł. Nasłuchuję znajomych dźwięków, jakichkolwiek odgłosów, słów czy szeptów. Czegoś, co da mi podpowiedź do tego, co mnie za chwilę czeka. Jednak jedyne, co dźwięczy w moich uszach, to ciężkie kroki mężczyzn i mój własny, świszczący oddech.
Staram się ułożyć w głowie jakiś plan działania, ale, do cholery, nie potrafię tego zrobić! Przecież to wszystko, ta cała pieprzona gra bez jakichkolwiek zasad, wcale nie musi mieć na celu mojego powrotu pamięci. Może naiwnie zaufałam, że właśnie o to chodzi? A co, jeżeli ich celem naprawdę jest zemsta za to, co zrobiłam i czego nie pamiętam?
Przyjeżdżając do Fogtown, liczyłam na powrót niewinnych wspomnień o życiu zwykłej nastolatki z małego miasteczka. Wspomnień o byciu cheerleaderką albo emo odludkiem, a nie takich, że prawie wyszłam za mąż w wieku szesnastu lat, do cholery!
CZYTASZ
Fogtown / 18+
RomanceMiasteczko spowite mgłą, tajemnicami i mrokiem tak gęstym, że nie sposób rozróżnić w nim jawy od snu, a prawdy wyrwać z cierni stworzonych z kłamstw. Zwycięzca, Wojna, Głód i Śmierć żywią się strachem i niosą zagładę zdroworozsądkowym decyzjom. Każd...