Aria
W drodze do miejsca, w którym niegdyś stały przyczepy, właściwie nie rozmawiam z Gunnerem. Milczymy przez cały czas, jakbyśmy oboje byli pochłonięci we własnych myślach, chociaż nie wiem jak on, ale ja nie potrafię skupić się na niczym kon...
Zatrzymuję się gwałtownie, a nogi niemal wrastają mi w ziemię.
– Gunner – szepczę, czym zwracam na siebie jego uwagę. Mężczyzna marszczy brwi, jak tylko jego spojrzenie sięga moich oczu. – Byłeś tam od czasu pożaru? – pytam niepewnie. – Jeżeli nie, jeżeli jest to dla ciebie zbyt... ciężkie, mogę iść sama albo poczekać, aż któryś z chłopaków będzie mógł tam ze mną pójść.
Jego piwne oczy rozbłyskują niespodziewanym ciepłem.
– Nie byłem, ale chcę tam pójść. Z tobą.
– Na pewno? – Przyglądam mu się z uwagą.
– Na pewno, Diabełku – zapewnia mnie miękko.
Mam wrażenie, że po wściekłym, chłodnym i cholernie nieprzystępnym Gunnerze nie ma już śladu. Zupełnie tak, jakby rozmył się w powietrzu.
– Okej – mamroczę cicho i podchodzę do niego, po czym splatam nasze palce razem, dając mu tym samym znać, że możemy iść dalej.
Mężczyzna ściska mnie delikatnie za dłoń i uśmiecha się łagodnie, skręcając w jedną z uliczek łączących się z rynkiem. Jak tylko zabudowania się kończą, wchodzimy na nierówną i kamienistą drogę. Rozglądam się wokół, próbując wyłapać w polach dookoła nas chociażby jeden punkt, który wydałby mi się znany, ale ku mojemu niezadowoleniu – niczego nie kojarzę.
– Pójdziemy skrótem, z którego najczęściej korzystałaś? – pyta niespodziewanie, gdy docieramy do rozwidlenia.
Droga skręca w lewo i idzie wzdłuż lasu, a naprzeciwko nas znajduje się tylko wąska, zdecydowanie rzadko uczęszczana leśna dróżka.
Kiwam ochoczo głową, bo skoro częściej chodziłam skrótem, może właśnie na tej ścieżce będę mieć coś na kształt deja vu? Albo chociaż urywku wspomnienia. Czegokolwiek, co da mi poczucie, że naprawdę mam szansę odzyskać pamięć, a przynajmniej jakąś jej część.
Gunner musi iść przede mną, bo przejście jest naprawdę wąskie i gęsto porośnięte krzewami, ale nieustannie trzyma mnie za rękę. Musi mu być niewygodnie wyginać prawe ramię do tyłu, szczególnie że to na nim ma blizny, a sama doskonale wiem, jak potrafią przeszkadzać przy napinaniu skóry, jednak ani on nie protestuje, ani ja nawet nie próbuję rozdzielić naszych palców. Chyba chcę czuć go blisko, bo dzięki temu nasza wycieczka nabiera większego znaczenia. Moze nie wiem, jak wyglądała nasza relacja, może jej nie pamiętam, ale gdzieś w głębi mnie budzi się chęć pokazania mężczyźnie, że nie jest dla mnie tylko zapomnianym imieniem, ale jest kimś znacznie ważniejszym.
– To tutaj – odzywa się niespodziewanie, zatrzymując się tuż przed... porośniętą krzewami i niską trawą polaną.
Nie ma tu niczego, co choć mogłoby przypominać pozostałości po przyczepach. Wszystko zostało uprzątnięte i to do tego stopnia, że gdyby nie słowa Gunnera, pewnie nawet nie podejrzewałam, że dotarliśmy na miejsce. Co więcej, ja tu już byłam, a przynajmniej przebiegałam obok, zanim dotarłam nad zbocze, na którym zginęła Olivia.
Nabieram głęboki wdech i nie puszczając ręki Gennera, ruszam w głąb polany. Rozglądam się coraz bardziej nerwowo, szukając... sama nie wiem czego.
– Gdzie mniej więcej była przyczepa, w której mieszkałam?
Mężczyzna wskazuje dłonią miejsce oddalone od nas o zaledwie kilka kroków, gdzieś w jednej trzeci odległości od drugiego końca polany niż ten, którym weszliśmy.
CZYTASZ
Fogtown / 18+
RomanceMiasteczko spowite mgłą, tajemnicami i mrokiem tak gęstym, że nie sposób rozróżnić w nim jawy od snu, a prawdy wyrwać z cierni stworzonych z kłamstw. Zwycięzca, Wojna, Głód i Śmierć żywią się strachem i niosą zagładę zdroworozsądkowym decyzjom. Każd...