Aria
Przymykam na moment powieki, czując jak w środku zaczyna robić mi się ciepło. W jakimś stopniu odczuwam ulgę? Radość? Nie potrafię do końca określić tego uczucia, ale... Chyba cieszę się, że nasz seks nie był częścią tej pieprzonej gry.
– Chryste... – szepcze, zanim opiera ciężar na jednym ramieniu i niemal układa się na boku tuż obok mnie. Ociera się udem o moje, podczas gdy kciukiem przesuwa po mojej szczęce w cholernie łagodny sposób. – Naprawdę sądzisz, że mógłbym cię w ten sposób wykorzystać? Żeby próbować manipulować tobą seksem? Albo próbować – prycha z niedowierzaniem – dopiec reszcie twojej wiernej watahy? Poważnie?
– A skąd miałam wiedzieć, że tak właśnie nie jest, co?
– No nie wiem... – Wywraca oczami akurat wtedy, gdy na niego zerkam. – Może wystarczyło zapytać, hm?
– Biorąc pod uwagę ilość pytań, jakie zadałam od momentu przyjazdu, a otrzymaną ilość odpowiedzi, jakoś uznałam, że to i tak nie ma sensu.
– Ale to pytanie nie dotyczy twojej przeszłości, tylko teraźniejszości. – Gładzi mnie delikatnie po policzku. – Żaden z nas nie chce cię skrzywdzić. Co więcej, cholera, my przy tobie nie myślimy.
Mrużę oczy i przyglądam się mu dokładnie.
Nie myślą przy mnie...? O cholera, faktycznie. Przecież Michael się sam wyłożył, tak samo zresztą jak Gunner.
– Nie wierzę – parska cichym śmiechem.
– Ty nie wierzysz? Myślisz, że co? Na pstryknięcie palców będę wszystko wiedzieć i pamiętać?
Posyła mi rozbawione spojrzenie.
– Planowaliśmy tę cholerną intrygę, odkąd spotkałem cię jeszcze w Pensylwanii. Kilka godzin po tym, jak zwiałaś z baru, skontaktowałem się z chłopakami. Miesiące przygotowań, ustaleń spełzły na niczym, bo oto jest – macha dłonią na moje ciało – Aria-Pieprzona-Harper i te jej zielone oczy, przez które mózg się gotuje. Nie masz pojęcia, ile razy musiałem sobie powtarzać, żeby się z niczym nie wysypać. A i tak to, kurwa, zrobiłem.
Kręcę głową, mocno zaciskając usta, ale tylko dlatego, by powstrzymać cisnący się na nie uśmiech.
– Connor niemal kwiczał, że nie może nic powiedzieć ani zrobić, kiedy wyszłaś z warsztatu za pierwszym razem. Gunner? – prycha, kręcąc głową. – Zamknął się, kurwa, w siłowni w naszej rezydencji i nie wychodził z niej dopóki jedyne, o czym nie myślał, to zimny prysznic i łóżko. – Wygina brew. – Mam mówić dalej?
– Mieszkacie wszyscy razem? – wypalam, jakby to była najważniejsza informacja ze wszystkich.
Ściąga brwi, a po chwili przymyka powieki i przesuwa językiem po dolnej wardze. Kiedy otwiera oczy, cmoka z niezadowoleniem.
– I właśnie o tym mówię. – Wzdycha głośno. – Ta, mamy wspólną rezydencję, na wzgórzu po drugiej stronie Fogtown, ale nie mieszkamy tam na stałe-stałe.
– Yhy – mamroczę cicho i w końcu nie wytrzymuję, po prostu parskam głośnym śmiechem.
– Świetnie – mruczy z lekką irytacją w głosie, przekręcając się na plecy.
– Ej! – Coś mi się przypomina. – Uznałeś, że jestem niedomyślna, ale ty też masz z tym problem.
– Niby jaki?
– Asher mi powiedział, że byłam w tobie zauroczona.
Michael unosi się na łokciach i wlepia we mnie zaskoczone spojrzenie. Ale nie tak trochę zaskoczone, ono jest zdumione tak bardzo, jakbym mu właśnie przedstawiła niepodważalny dowodów na to, że Ziemia jest płaska.
CZYTASZ
Fogtown / 18+
RomanceMiasteczko spowite mgłą, tajemnicami i mrokiem tak gęstym, że nie sposób rozróżnić w nim jawy od snu, a prawdy wyrwać z cierni stworzonych z kłamstw. Zwycięzca, Wojna, Głód i Śmierć żywią się strachem i niosą zagładę zdroworozsądkowym decyzjom. Każd...