Rozdział czternasty

3.2K 436 52
                                    

Wojna

Tym razem na wzniesieniu w okolicy pensjonatu jestem sam. Wpatruję się w okno w pokoju wynajmowanym przez Arię i czekam, aż zapali się w nim światło. Stukam niecierpliwie palcami o udo, łokieć opierając o barierkę, żeby trzymać stabilnie w dłoni lornetkę. Zaczynam się powoli wnerwiać, że nic się nie dzieje.

Ale gdy wreszcie pokój się rozświetla, chyba jednak wolałbym, aby pozostał skąpany w mroku. Nic nie byłoby w stanie przygotować mnie na ten widok ani na uczucie palącej w przełyk zazdrości.

Michael podchodzi do okna, spogląda wprost na wzniesienie i unosi kpiąco kąciki ust tuż przed tym, jak sprawnym ruchem zaciąga zasłony, kompletnie odcinając mnie od wnętrza pokoju.

W ostatniej chwili powstrzymuję się przed ciśnięciem lornetką o drzewo rosnące nieopodal. Nerwowym krokiem wracam do auta, wskakuję do środka i sięgam do uchwytu po komórkę. Zaciskam palce na obudowie, ale ostatecznie wypuszczam ją z objęcia i uruchamiam silnik.

Właśnie do mnie dociera, że to przecież niczego nie zmienia. To ja miałem naszą Arię pierwszy. I nikt mi tego nie odbierze. Nawet nie pieprzony Michael Hardin.

#fogtownwatt

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz