Rozdział osiemnasty

3.1K 442 29
                                    

Śmierć

– Nie odpisała ci, co? – Rozbawiony głos Głodu rozbrzmiewa obok mojego ucha.

Podnoszę wzrok i posyłam mu zirytowane spojrzenie, na co uśmiecha się triumfalnie.

– Trzeba było trzymać fiuta w spodniach – wytyka mi oczywistość.

Kręcę do siebie głową i wzdycham cicho z frustracji, spoglądając na ostatnią wysłaną do Arii wiadomość.

Ja: Gotowa na pierwszy test?

Nawet jej nie odczytała. Minęło zaledwie kilkanaście godzin od momentu, w którym opuściłem jej pokój w pensjonacie, a ona dalej milczy. Wątpię, żeby odsypiała noc, nie zasnęła aż tak późno. Niepokój wzbiera we mnie na myśl o tym, że nie pojawi się już w przychodni i nie odbierze z niej dokumentacji medycznej. Więc jej nie zobaczę i będę musiał złapać ją jakoś w miasteczku.

– Możesz sobie darować suszenie mi głowy – informuję oschle.

– Ta? – prycha kpiąco Głód. – No, nie wiem. Przez ostatnie miesiące byłeś tak pewny siebie i tego, że Aria nie połapie się tak szybko w naszej intrydze, że chyba jeszcze trochę się nad tobą poznęcam.

Zaciskam mocno szczęki, ale nie komentuję jego słów. Głównie dlatego, że ma rację. Byłem zbyt pewny siebie i to mnie zgubiło. Tak bardzo pragnąłem ją pocałować, przywrzeć do niej całym ciałem i zatopić się w jej wnętrzu, że zapomniałem o bożym świecie.

Na samą myśl o tym, że Aria wie, kim jestem, niewidzialna pięść boleśnie zaciska się na mojej piersi. Chociaż bywały momenty, w których jako nastolatka pozwalała mi się objąć ramionami i zwierzała się z problemów, to nie pałała do mnie ogromną sympatią. I nic dziwnego, skoro nieustannie karciłem ją za niebezpieczne pomysły. Nie miałem wtedy nic przeciwko jej oschłości, ale teraz? Jeśli teraz mnie znienawidzi...

Kurwa.

Będę musiał wyjechać z Fogtown, bo nie zdzierżę myśli o tym, jak ją zraniłem, a każde miejsce w tym przeklętym miasteczku będzie mi o niej przypominać na każdym, jebanym, kroku.

#fogtownwatt

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz