Rozdział dziewiąty

3.3K 455 138
                                    

Aria

Nienawidzę tego miasta. Nienawidzę mieszkańców Fogtown! Każdy tylko patrzy i obserwuje, ale nikt nie chce ze mną rozmawiać. A nawet gdy rozmawiają, to udają, że nie słyszą moich pytań lub zmieniają temat.

Właśnie z tego powodu po obiedzie w restauracji postanawiam wrócić do pensjonatu i już dziś nie szukać dziennikarza ani strażaka, o którym wspomniał Nate. Chybabym wszystko rzuciła w cholerę, gdyby żaden z nich nie dał mi odpowiedzi.

Muszę ochłonąć.

I mentalnie przygotować się na nocny spacer po cmentarzu oraz spotkanie z anonimowym dupkiem.

Sapię ze zmęczenia tuż przed wejściem do pensjonatu. Jak tylko udaje mi się uspokoić oddech, wchodzę do środka. Zatrzymuję się jednak w progu, bo zaskakuje mnie widok obcego mężczyzny stojącego za szerokim blatem recepcji. Spodziewałam się zobaczyć Ashera i dokończyć z nim wczorajszą rozmowę w nadziei, że chociaż jego nie nastraszył dupek z wiadomości.

– Dzień dobry – odzywam się pierwsza.

Facet natychmiast podnosi wzrok i skupia na mnie zielone oczy. Błyska w nich delikatne zaskoczenie, ale oprócz tego nie wydaje się jakoś specjalnie poruszony moją obecnością.

– Dzień dobry – wita się uprzejmie. – Panna Harper, prawda?

– Tak – odpowiadam od razu i marszczę brwi.

Zwrócił się do mnie po nazwisku, a nie po imieniu. Czy to oznacza, że rozpoznał we mnie szesnastolatkę, która tu kiedyś mieszkała? Czy może po prostu sprawdził rejestr gości? A może... udaje, że pięć lat temu mnie nie znał i stąd wyłącznie nazwisko?

Za niedługo chyba każdego zacznę podejrzewać o kłamstwa i tajemnice.

Potrząsam głową, żeby wyrzucić z niej natrętne myśli. Stawiam, że pięć lat temu facet mnie jednak nie znał i... sama nie wiem, czy mnie to cieszy, czy raczej nie. W sumie – teraz nie ma to już chyba większego znaczenia, skoro ci, co mnie podobno znają, totalnie mnie olewają.

– A pan jest...?

– Nicholas River. Jeden ze współwłaścicieli.

– Och. Miło mi poznać. – Uśmiecham się nieznacznie. – Czy Asher tu dziś jeszcze będzie?

– Powinien być. Czy czegoś pani potrzeba? – Przygląda mi się ze skupieniem. – Coś nie tak z pokojem?

– Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po prostu chciałam z nim porozmawiać. – Uśmiecham się lekko, może nawet przepraszająco. – Na prywatne tematy.

Chyba ta rozmowa jest pierwszą, podczas której odczuwam tak duży dyskomfort, mimo że to tylko wymiana kilku słów. Koleś jednak nawet na sekundę nie odrywa ode mnie swojego spojrzenia. Nie reaguje nawet na dzwoniący telefon na biurku.

Czy to umysł płata figle, czy może właśnie znalazłam głównego podejrzanego do roli nieznajomego dupka od wiadomości?

– Przekażę mu, jak wróci, żeby do pani zajrzał – informuje mnie i dopiero wtedy podnosi słuchawkę. Sekundę później jego wzrok przeskakuje na monitor. – Dzień dobry, pensjonat w Fogtown, czym mogę służyć?

Kiwam głową, tym razem chyba do siebie, i powoli kieruję się w stronę schodów. Dyskretnie staram się spoglądać przez ramię na mężczyznę, udając, że po prostu podziwiam wystrój. Jak złapię go na tym, że mi się przygląda, jak nic będzie głównym podejrzanym.

A może powinnam napisać coś do Nieznajomego z SMS-ów?

Gdy jestem niemal u szczytu schodów, ustawiam się tak, żeby facet mnie nie dostrzegł, ale jednocześnie w ten sposób, abym miała idealny widok na jego ręce. Cicho odblokowuję komórkę i wystukuję wiadomość:

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz