Rozdział trzydziesty czwarty

2.9K 378 17
                                    

Michael

– Kto to mógł być? – Spoglądam ostro na wykrzywioną w złości twarz Gunnera.

– Nie mam pierdolonego pojęcia – odwarkuje, nawet na sekundę nie odrywając skupionego wzroku od monitora. Zakładam, że przegląda zapisy z kamer, chociaż wątpię, żeby to cokolwiek dało.

Nie wiemy nawet, kogo powinniśmy szukać. Nie mamy żadnej poszlaki.

– Może to w ogóle nie było związane z Miesiącem Strachu i Fogtown? – Connor rzuca w eter pytanie, ale szybko zaciska usta i się krzywi. – Nie no, pierdolony nożownik atakujący Arię na kilka dni po tym, jak wprowadziliśmy mieszkańców w naszą intrygę, to musiałoby być zajebiście, kurwa, przypadkowe zrządzenie losu.

Instynktownie zwijam dłonie w pięści. Sama myśl o tym, że mała Aria została zaatakowana przez jakiegoś wariata, powoduje, iż wzbiera we mnie furia. Rozlewa się po całym ciele w tempie tak szybkim, jak adrenalina przy poczuciu zagrożeniu.

– Czyli... nasze podejrzenia, że ktoś próbował zabić Arię w pożarze, bo widziała zabójstwo Olivii, mają sens i nie są wyssane z palca? – zastanawiam się na głos.

– Tylko kto mógłby to być? – Connor potrząsa głową.

– Wszyscy wiedzą, gdzie są kamery w miasteczku – dodaje Gunner, odrywając na moment spojrzenie od monitora. – Gdyby ktoś chciał jej zrobić krzywdę, mógłby je ominąć. Albo chociaż próbować, a minął już ponad tydzień, odkąd przyjechała i jak na razie nikt niczego nie próbował.

– Mówiłeś, że jej rozmowa z Robertem w barze nie wyglądała na przyjemną  – przypominam mu. – Może on miał z tym coś wspólnego?

– Stary dziad? – Gunner kręci z westchnieniem głową. – Dlaczego miałby to zrobić? Nie widzę, jaki mógłby mieć motyw. – Milknie, ściągając brwi. – Zakładam, że raczej gryzą go wyrzuty sumienia, bo nie chciał wejść do płonącej przyczepy, ale cholera go wie.

Przyglądam się skupionej twarzy Gunnera, bo z każdym wypowiadanym przez niego słowem, przetacza się przez nią obrzydzenie. Ani trochę się nie dziwię, że nasza rozmowa wywołuje u niego tak negatywną reakcję.

– Albo pożar przyczepy w ogóle nie miał nic wspólnego ze śmiercią Olivii? – podpowiada Connor. – Uczepiliśmy się tego jak rzep psiego ogona, a może to są dwie kompletnie niezależnie od siebie sprawy? Powinniśmy przycisnąć Roberta i zobaczyć, jak zareaguje.

– Nie – protestuję natychmiast, nieco zbyt ostro, ale w mojej głowie natychmiast wybucha alarm i obawa o Arię.

Mężczyźni spoglądają na mnie z zaskoczeniem.

– Dlaczego nie? – W głosie Gunnera rozbrzmiewa dezorientacja przeplatana ze złością.

– Jeśli to faktycznie on, może się wystraszyć, że Aria coś sobie przypomniała. Może zacząć ryzykować i chcieć zrobić jej krzywdę, chociaż jest stary, to cholera wie, co siedzi mu w głowie. Dopóki nie znajdziemy na niego jakichś dowodów, a przede wszystkim pieprzonego motywu, będziemy musieli mieć na niego oko, a przy okazji szukać innych potencjalnych morderców.

Gunner zaciska mocno szczęki, aż zgrzytają mu zęby. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie podoba mu się moja odpowiedź. Co więcej – wkurwia go myśl, że będzie musiał siedzieć na dupie i wstrzymać się od działania.

O ile mnie w ogóle posłucha.

– Nie bądź lekkomyślny – proszę, tym razem naprawdę używając do tego proszącego tonu. – Będziemy pilnować Arii na zmianę, żeby zadbać o jej bezpieczeństwo, ale jednocześnie nie możemy robić z tego szopki. Niech dalej wszyscy myślą, że ona nie ma pojęcia o tym, kim jesteśmy.

Connor prycha kpiąco pod nosem.

– W ogóle to nie będzie podejrzane, że prowadza się po Fogtown w towarzystwie jednego z Mężów Chaosu. – Posyła mi znaczące spojrzenie. – W ooogóle.

– Trzeba w takim razie pomyśleć, jak to uwiarygodnić. – Gunner wzdycha z niezadowoleniem, bo chyba się domyślił, który ze sposobów byłby do tego idealny.

I wcale mi się nie podoba fakt, że dalej będzie musiała walczyć z trzema dziewczynami z miasteczka, szczególnie teraz, gdy ma unieruchomioną rękę.

– Ash mi napisał, że zasnęła – oznajmia niespodziewanie Connor.

– Powiedział jej? – dopytuje Gunner, ale nie patrzy już na żadnego z nas, tylko dalej obserwuje kamery.

– Tak, powiedział.

Wypuszczam cicho spomiędzy warg powietrze.

– To dobrze – mruczę pod nosem. – W aktualnej sytuacji dobrze by było, żebyśmy nie ukrywali przed nią naszych relacji sprzed pięciu lat.

Connor wygina brew i spogląda na mnie ze zdumieniem.

– Mamy jej o wszystkim opowiedzieć?

– Nie. – Kręcę nieznacznie głową. – Opowiadanie jej przeszłości może zaburzyć jej wspomnienia. Jeśli dowie się o czymś, może tak usilnie chcieć sobie to przypomnieć, że zacznie jej się to śnić. Ryzykowne zagranie, bo wtedy nie będziemy wiedzieli, czy to prawda, czy tylko obrazy wykreowane przez jej umysł. Dlatego... – Wzdycham ciężko i krzywię się do siebie. – Nie może się dowiedzieć, ani kogo podejrzewamy, ani dlaczego.

– Mhm. Na pewno jej się to spodoba – mamrocze Connor.

– Ty jej to wyjaśnisz. – Gunner wskazuje na niego podbródkiem.

– Dlaczego?! – oburza się Connor. – Mam znowu mieć wbijany ołówek w szyję? Następnym razem, jak ją wkurwię, może to zrobić nożem! 

Wywracam oczami.

– Po pierwsze, ty ją szybciej udobruchasz niż my – wyjaśniam, po czym unoszę kpiąco kącik ust. – A po drugie, wszyscy wiemy, że kręcą cię zabawy ostrymi narzędziami, więc nie narzekaj, tylko bierz to, co ci dają.

Zakładam, że gdyby nie obecna sytuacja i ciemne chmury zwisające nad bezpieczeństwem Arii, Connor zacząłby się śmiać. Teraz jednak tylko przytakuje skinieniem i spuszcza głowę, gapiąc się na ekran telefonu. Zapewne próbuje sam ze sobą ustalić, jak spuścić na Arię bombę, że mimo wszystko dalej będzie błądzić we mgle.

– Michael? – Gunner zwraca się do mnie chwilę później, gdy ruszam do wyjścia z rezydencji na wzgórzu.

– No? – Zerkam na niego przez ramię, zapinając płaszcz.

– Powinieneś ją przeprosić.

Unoszę brwi.

– Za co?

Prycha cicho, spoglądając na mnie z irytacją.

– Sugerujesz, że mam ją przeprosić za seks? – pytam ze śmiechem. – Bo co?

– Bo gówno – odwarkuje. – Bo może myśleć, że ją wykorzystałeś, kretynie.

Otwieram usta, ale natychmiast je zamykam.

– Z ciężkim sercem muszę przyznać, że Gunner ma rację – wtrąca się Connor. – Powinieneś z nią pogadać. Może nie tyle przeprosić, co wyjaśnić, dlaczego...

– Odpowiedź jest banalnie prosta – przerywam mu sucho, ale nie rozdrabniam się w pieprzone szczegóły.

Nie zamierzam im się tłumaczyć.

#fogtownwatt

Fogtown / 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz