Rozdział 1

815 21 3
                                    

Obudziłam się przez odgłos deszczu, który zacinał w okno. Poczułam nie przyjemny chłód i szczelniej okryłam się kołdrą. Rozejrzałam się po pokoju i doszło do mnie, że to nie był sen o domu jak z bajki tylko prawdziwe życie.

-Proszę-powiedziałam słysząc pukanie

Przez drzwi weszła starsza kobieta z siwym kokiem na głowie.

-Dzień dobry, przyszłam przekazać, że śniadanie jest gotowe pani Michaela i pan Collin czekają-przekazała i wyszła z pokoju.

Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie pierwsze lepsze rzeczy. Spięłam włosy klamrą i wyszłam z pokoju.
Szłam w górę po schodach słysząc rozmowę dwóch mężczyzn dobiegającą z holu. W jednym z mężczyzn rozpoznałam Collina, jednak nie miałam pojęcia kim mógł być ten drugi. Jego głos był lekko przytłumiony przez moje walenie stopami o schody. Przyspieszyłam chcąc zobaczyć kto gadała z Collinem, ale akurat gdy się tam pojawiłam jedyne co ujrzałam to zamykające się drzwi.
Collin odwrócił się i widząc mnie odrazu zaczął:

-Dzień dobry Rafaela, jak się spało?-uśmiechnął się

-Cudownie, nigdy tak się nie wyspałam-przyznałam szczerze.

Nigdy ale to nigdy nie miałam tak wygodnego łóżka. Mogłabym nigdy z niego nie wstawać ale niestety muszę. Ustaliłam z ciocią że do szkoły pójdę dopiero od poniedziałku i zrobię sobie o dwa dni dłuższy weekend i spróbuję się tu zaaklimatyzować.
Blondyn podszedł do mnie i położył dłoń na moich plecach i prowadził w stronę jadalni.

-Defne przyrządziła ci na śniadanie gofry, Rafaella wspominała, że je bardzo lubisz-powiedział odsuwając mi krzesło abym mogła usiąść.

Stół był zastawiony po same brzegi.
Różnego rodzaju pieczywo, owoce, sery, wędliny, soki, gofry i naleśniki. Jak w jakimś hotelu.
Choć poniekąd tak bym mogła go nazwać bo tak wygląda. Jak hotel.

-Ciociu mamy na dziś jakieś plany?-spytałam rudowłosą

-Po śniadaniu mamy z Collinem jechać załatwiać sprawy dotyczące wesela, wzięlibyśmy cię ze sobą ale po drodze musimy zajechać do pracy Collina i ja do nowej kancelarii w której będę pracować i nie wiem kiedy wrócimy

-Graysona też nie będzie do wieczora bo idzie do kolegi robić razem pracę na studia, więc możesz bardziej i swobodniej rozejrzeć się po domu, wrazie potrzeby masz do dyspozycji Bertrama, Defne i Boba-wziął szklankę soku pomarańczowego i upił łyk

-Boba?-spytałam zdziwiona pierwszy raz słysząc to imię

Mężczyzna odstawił szklankę i odkrzyknął.

-Bob to nasz kierowca może cię zawieść gdzie tylko chcesz

-Czy macie tu jeszcze jakąś inną pomoc domową o której powinnam wiedzieć wcześniej zanim zacznę śpiewać tańcząc w bieliźnie w pokoju? Nie chcę żeby jakiś stary oblech miał co podziwiać

Ciocia zaczęła kasłać zakrywając usta serwetką, a Collin zaczął lekko klepać ją po plecach.

-Rafaelo!-krzyknęła oburzona

-No co przecież taka prawda. Pan Fetcher nasz stary sąsiad wiele razy podglądał mnie przez okno!-wypomniałam nieprzyjemną sytuację która rzeczywiście kilka razy miala miejsce

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz