Rozdział 51

286 21 20
                                    

Na telefonie już dawno godzina wskazywała dwudziestą trzecią. Cały wieczór głowiłam się co tak naprawdę mam zrobić i to czy to co chce zrobić jest słuszne. Przygotowywałam się na ten dzień wiele razy bo przecież miał się odbywać wcześniej, ale wtedy nie byłam w ciąży i jedyne na czym mi zależało to na Graysonie i na tym by nigdy nie stała mu się krzywda. Teraz zresztą też na tym mi zależy ale wtedy nie obchodził mnie fakt czy będzie dalej mordował na tamten moment liczyło się dla mnie tylko to, że będzie obok. Moja ciąża dała mi wiele do myślenia, nadal chce żeby Gray był obok mnie ale nie chce żeby mordował. Chce by dziecko miało zapewnioną opiekę i bezpieczny dom, aby jego ojciec stał tuż obok i chronił za wszelką cena, żeby jego ojciec widział jak dorasta, stawia pierwsze kroki, wymawia pierwsze słowa. Jeśli Graysona złapie policja która ma coraz więcej tropów i pomocy z sąsiednich państwa dziecko zostanie pozbawione ojca i jego miłości. Dlatego za wszelką cenę nie mogę dopuścić aby coś mi się stało ani żeby wpadł w ręce policji.

Nie mogę skazać na własnego dziecka. Nie mogę.

Stanęłam przed lustrem w łazience dotykając brzucha, to dziwne uczucie. Zazwyczaj mój brzuch wyglądał tak po kebabie i znikał w dwa dni, a teraz to nie wina kebaba którego jadłam wczoraj na kolacje z Caitlin tylko Graysona. Zrobił mi dziecko i nawet o tym nie wie.

-jesteś moim największym skarbem-szepnęłam ostatni raz dotykając swój brzuch

Przeszłam z łazienki do garderoby i ubrałam ciepłe i oczywiście luźne ciuchy. Założyłam najcieplejsze ciuchy jakie miałam na które dodatkowe zarzuciłam kurtkę. Schowałam do kieszeni telefon i wspiełam się po krętych schodach, z kuchni usłyszałam płacz Ambrosa.

-coś się stało?-spytałam cioci która kołysała malca w ramionach

-nic słonko, Ambrose nie chce usnąć więc zeszłam z nim ty żeby nie obudzić Cartera-powiedziała całując dziecko w czoło-wybierasz się gdzieś?

Podeszłam do kobiety przejmując dziecko. Zaczełam go delikatnie kołysając go w podobny sposób w jaki robiła to jego matka.

-umówiłyśmy się z dziewczynami na nocny maraton filmów-skłamałam

Rudowłosa usiadła bezsilnie na krzesło opierając zmęczoną twarz na rękach. Niemowlę uspokoiło się i powoli mrużyło oczka.

-jak ty to robisz?-zapytała ciocia kręcąc z niedowierzaniem głową- każde dziecko uspokaja się w twoich ramionach, jak?-zrobiła śmieszną minę

-taki dar-podałam jej już śpiące dziecko-lecę, wróce  rano-cmoknęłam w strone kobiety i wyszłam z domu

Grayson jechał razem z Sethem więc sama musiałam ogarnąć sobie jakąś podwózkę. Drake odpadał ze względu na to że mógł uprzedzić chłopaka, całe szczęście Myles, Isaac i Audrey mają prawko więc jako ich kochana przyjaciółka mogę ich wykorzystywać. Dziś padło na Audrey, co zresztą było zaplanowane jeśli ciocia miała uwierzyć w to że jestem z nimi umówiona.

Audrey bez problemu się zgodziła powiedziałam jej że jestem tam umówiona z Graysonem w domku znajdującym się w środku lasu a ona więcej nie dopytywała. Nie wiem czy chłopak widział o istnieniu tego domku, ale ja wiedziałam bo byłam tam z Roanem.

Weszłam do środka jej srebrnego auta i zapiełam pasy witając się z nią. Jechaliśmy chwilę ale zatrzymała się chwilę przed miesjcem docelowym.

-Rafaella-odwróciła się w moją stronę- dostałam dziwnego sms od Setha i troche mnie to martwi i.. i.. pomyślałąm że może ty wiesz o co mu chodzi, to przecież bliźniak twojego chłopaka-powiedziała bawiąc się rękami

-co ci napisał?-spytałam zdziwiona

-że zależy mu na mnie i chce żebym wiedziała bo nie wie czy jeszcze kiedyś się zobaczymy i to nie zależy od niego-powiedziała przygryzając policzek-bardzo mnie to zasmuciło bo ja..zakochałam się w nim a on mnie zostawia i nie wiem co jest tego przyczyną-po jej policzku zleciała pierwsza łza

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz