Rozdział 48

328 19 7
                                    

Obudziłam się w środku nocy przez dzwoniący telefon który znajdywał się szafce nocnej obok mojego łóżka. Chyba naprawdę zacznę wyłączać go na noc albo zwyczajnie wyniosę z pokoju. Zdenerwowana uniosłam telefon, żeby zobaczyć kto zakłóca mi sen, nawet mnie nie zdziwiło gdy na telefonie ujrzałam zastrzeżony numer. Westchnęłam przecierając zmęczoną twarz.

-halo?-powiedziałam 

-witaj Rafaella-usłyszałam po drugiej stronie a moje ciśnienie jeszcze bardziej skoczyło w górę

-czego chcesz Roan? Budzisz mnie w środku nocy więc musi być to coś ważnego skoro nie może poczekać do rana, albo choćby wieczora

Usłyszałam prychnął lekkim śmiechem a następnie jakiś szmer jakby przekładał telefon.

-mogło poczekać-odpowiedział śmiejąc się 

-a więc...-zaczęłam

-ale gdyby Grayson  wiedział, że chce się z tobą spotkać na pewno by na to nie pozwolił i jakimś cudem przeszkodził, a zapewniam cię, ty chcesz się teraz ze mną spotkać-dokończył

-nie chce-opowiedziałam opierając się o zagłówek łóżka

-chcesz-odparł

-Roan nie wkurwiaj mnie zwłaszcza po ostatnim razie kiedy się widzieliśmy. Nie zapomniałam, że twój sługus złamał mi obcasa w moich ulubionych butach, a ty zwiałeś kiedy tylko przyszłam i wybiłam resztę twoich kompanów. Dopiero się rozkręcałam-powiedziałam przywołując nie za miłe wspomnienie

Te buty były moimi ulubionymi a zarazem najdroższymi butami które kiedykolwiek sobie kupiłam i to za własne zarobione pieniądze. Bardzo długo na nie zbierałam, zawsze było mi szkoda je nosić, zwyczajnie bałam się, że je zepsuje. Z tego powodu leżały w mojej garderobie w regale razem z innymi wyjściowymi butami zbierając kurz.

-wiem, dlatego wolałem nie paść kolejną ofiarą twojego gniewu-powiedział zwyczajnie

-ucieczka nic ci nie da Roan

-pomijając-westchnął-czekam przed dworem Night'ów od jakis dziesięciu minut, więc jakbyś była tak miła

-nie będę miła, jestem śpiąca i jest mi zimno, chcesz to przyjdź-powiedziałam szczelniej okrywając się kołdrą

-tak, wejście do środka tego domu to jak wejście prosto w paszczę lwa

-to już twój problem, to ty coś ode mnie chcesz nie ja od ciebie

-boże-westchnął- jesteś uparta Raf

-nie jesteśmy przyjaciółmi, żebyś zdrabniał moje imię

Po tych słowach między nami zapadła chwilowa cisza. Powiedziałam prawdę więc nie wiem co mogło go urazić. Stoję po stronie Graysona to prawda, ale to nie oznacza, że chce żeby Roanowi coś się stało. Nie uważam go za przyjaciela bo zbyt wiele razy zrobił krzywdę moim najbliższym Caitlin, Drakeowi, Lei. Przyjaciel nie rani bliskich przyjaciela, nie nadużywa jego dobroci i wyrozumiałości. Choć on mnie osobiście nie zrobił krzywdy nie oznacza, że zapomnę o reszcie tego co zrobił. Rozumiem, że zarówno on jak Grayson walczą w ważnej sprawię. Grayson za wszelką cene chce pomścić swoją siostrę i uchronić innych przed tragedią jaka spotkała jego młodszą siostrę. A Roan? On też chce mścić swoich braci. To zwykłe oddanie rodzinie i miłość do niej. Ale to właśnie jego bracia Easton i Henry dopuścili się zbrodni. Gwałcili, molestowali, bili i zastraszali dziewcczyny. Może odczuwać poczucie zemsty na Graysonie za to, że pozbawił ich życia, ale czy tacy ludzi powinni chodzić po tym świecie?

Ludzie, którzy tylko krzywdzą i ranią innych? Ludzie, którzy gdzieś mają innych i żyją w przekonaniu, że wszystko im wolno tylko dla tego, że mają pieniądze? Ich nawet nie można nazwać ludźmi. Niszczą i zatruwają resztę tego i tak przesiąkniętego brudem świata. Świat to śmietnik nie tylko dlatego, że śmieci wyrzucane są gdzie popadnie. Świat to śmietnik dlatego, że chodzą po nim tacy śmiecie jak gwałciciele i pedofile.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz