Rozdzial 23

672 21 0
                                    

                          POV:GRAYSON

Wszędzie było ciemno, mrok spowijał wszystko na co natrafił. Po jego środku stałem ja słysząc jej głos.

Nie myśląc wiele wbiegłem w nadchodzącą ciemność szukając jej. Straciłem wszystkie zmysły nie czułem kompletnie nic.

-gdzie jesteś?-zawołałem a moje pytanie rozniosło się echem na tym pustkowiu

-Grayson-jej głos dobiegał zza moich pleców

Kiedy szybko odwróciłem się chcąc złapać ją jej tam nie było.

-tutaj-usłyszałem znowu

Kiedy tym razem się odwróciłem przede mną stała dziewczyna w białej zwiewnej sukience.
Uśmiechała się do mnie. Tylko ona była widoczna w tej ciemności.

W jej dłoni nagle pojawił się nóż który szybko wbiła sobie w klatkę piersiową. Jej piękna długa sukienkę zaczęła przesiąkać krwią mimo to na jej twarzy nadal był ten sam szczery uśmiech którym zawsze mnie obdarzała.
Jej postać zaczęła się zamazywać, ale może to przez łzy które momentalnie napłynęły mi do oczu.

Mrugałem kilka razy żeby je odgonić ale kiedy znowu spojrzałem w miejsce gdzie stała jej już nie było. Gdzieś w oddali ciągnął się za nią ślad krwi chciałem ruszyć w tamtym kierunku ale cos mi to uniemożliwiało.
Spojrzałem w dół i dostrzegłem łańcuchy umocowane do ziemi które były zaciśnięte na moich stopach jak i rękach.

-żegnaj-jej głos stawał się niewyraźny

Nie mogę jej znowu stracić. Nie..nie błagam.

-Lilith!-krzyknalem podając na kolona

W tym momencie zerwałem się z łóżka czując jaki jestem cały mokry od potu. To był tylko sen, koszmar znowu.
Przetarłem dłonią zmęczoną twarz i znów opadłem na łóżku.

-zły sen?-Rafaella wtuliła się we mnie

-i to jak-odpowiedziałam obejmując ją ramieniem-chwila-znowu podniosłem się z łóżka i spojrzałam na Rafaelle której obraz się zamazywał

-powiedz mi-jej dłoń dotknęła mojego ramienia, była taka zimna-dlaczego to robisz

Zerwałem się z łóżka głośno dyszac. Wziąłem do ręki telefon i włączyłem  latarkę, rozejrzałem się po pokoju upewniając że jestem w nim sam.

-kurwa-rzuciłem telefonem o drzwi

Znowu to samo, znowu te koszmary.
Po jej śmierci przez rok takie miałem, nie wiedziałem czy to co się teraz dzieje jest snem czy naprawdę się dzieje.
To przez to i przez jej śmierć prawie rok siedziałem w zakładzie na obłąkanych.

Poszedłem do łazienki wsiąść lodowaty prysznic żeby się obudzic. O ile w ogóle śniłem.

Zimna woda leciała na mnie z deszczownicy pozostawiając po sobie przyjemny dla mnie deszcz.

To się dzisiaj wydarzyło, to co zrobiłem Rafaelli...Nigdy sobie tego nie wybaczę, jak mogłem jej to zrobić prawie rzuciłem w nią tą przeklęte butelka i to dlaczego? Dlatego że do tej pory nie mogę pogodzić się z pieprzona śmiercią Lilith. To nie powinno mieć miejsce ona powinna żyć.
Wolałbym zamienić się z nią miejscam. Była taka piękna i mloda.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz