Rozdzial 28

510 23 5
                                    

Zeszliśmy do dolnego salonu i usiedlismy na kanapie. Ojciec poprawił kołnierz w przy swojej koszuli i zaczął:

-musisz przystopować Greyson-zwrócił się do mnie

Westchnąłem i oparłem plecy na skórzanym materiale kanapy. Zaczyna się.

-nie zamierzam-skierowałam swojego oczy na ojca który wydawał się brzmieć poważnie-oczyszczam ten kraj z nic niewartych nicponi

-Greyson ma racje tato-po mojej stronie stanął Seth

Niespodziewalam się że to zrobi. Zawsze w jakis dyskusjach miał swoje odrębne zdanie ktore diametralnie różniło się od mojego i ojca.

-nie mówię ze nie ma-przetarł dłonią skroń-chodzi mi o to że zbyt często to robisz-znów skierował swoje spojrzenie na mnie

Wstałem z kanapy i stanąłem przed ojcem i bratem. Założyłem ręce na piersi wiedząc że i tak wsyztsko co powie będzie latać mi koło chuja. Nie przestanę ale nie zwolnię tępa. Dobrze o tym wie. Dlatego tu przyjechał. Chcę mieć nade mną jakąś kontrolę, bo jest w pełni świadomy że postąpię sprzecznie z jego wolą. Ma świadomość że od tamtego wydarzenia jestem bardziej niezależny i stałem się ignorantem. Nie pamiętam kiedy posłuchałem czyjeś rady jeśli chodziło o podjęcie ważnej decyzji. Zawsze działałem sam jeśli w grę chodziło coś ważnego. Nie lubiłem i nie chciałem by ktoś narzucał mi swoje zdanie a przede wszystkim nie chciałem żeby mnie do tego zmuszał. Jedna osób która czasem ale to naprawdę czasem dawałem dojść do głosu była matka.
Ona zawsze na mnie działała inaczej. Wiedziała że jestem inny, ale nie postrzegała mnie jako dziwaka tylko jako kogoś unikalnego. Zawsze powtarzała mi że jestem wyjątkowy.

Tata uwarzył że to tylko przejściowy okres kiedy zacząłem sam przeprowadzać sekcje zwłok na zwierzętach w wieku 13 lat.
Mamie przechodziło też na myśl bo wiele razy o tym wspominała że zostanę lekarzem.
No niestety dla nich zostałem kryminalistą ale w dobrej sprawie.
Dam o to aby żadnej osobie nie stała się krzywda, żeby nikt nie zdołał ich skrzywdzić.
Pozbywam się zakal ludzkośc.

-synu-wstał i położył ręce na moich ramionach-nie zamierzam na ciebie naciskać, ale miej na uwadze to że zwracasz za dużo uwagi, policja i wyższe władze w kraju szukają pomocy w innych krajach, najlepsi detektywi z całkiego świata mają pomagać im w tej sprawie-westchnął- zrozum że nie chcemy z matką znowu przeżyć tego co z Lilith

I to był mój zapalnik. Nienawidzilem gdy ktoś wspominał o niej. Bo za każdym razem gdy to robił przypominał mi się tamtędy burzliwy dzień.
Dzień w którym straciłem moją małą kochaną siostrzyczkę.

Seth oczywiście też był tym przyjęty, podobno nawet jak ja, ale nie mógł być.
On nie widział jej śmierci, nie słyszał ostnich słów, nie widział jej twarzy.
To przez tamtej koszmarny dzień spędziłem rok w zakładzie dla obłąkanych. I nawet oni, ci cali specjalisci nie umieli mi pomóc.

Taki mój los.

Życie w ciągłym bólu i poczuciu winy.

Mimo że Lilith moja piękne krukowlosa siostra nie zrobiła tego z mojej winy, to jednak miałem poczucie winy że jej wtedy nie powtrzymalem.
Gdyby się pospieszył może złapałbym ją i teraz była by tu razem ze mną cała bezpieczna.
A tak nawet nie mogliśmy jej w spokoju pochować.

-nic takiego się nie stanie-powiedziałem będac już na skraju

Zawsze tak jest gdy sobie przypomnę tamtą chwilę. Seth to wiedział, nietylko jako mój bliźniak czuł że coś ze mnie tak on poprostu mnie znał. Wiedział.
Wstał i położył mi rękę na plecach. Ojciec spojrzą na mnie ze zgryzotą wyrytą na twarzy. Też wiedział jak to przeżywam mimo że minęło kilka lat.

-uważajcie tylko o to proszę-podszedł do nas i przytulił

Ojciec rzadko to robił, rzadko okazywał aż taką czułość wobec mnie i brata. Chciał żebyśmy wyrośli na samodzielnych i twardych, no i poniekąd tak się stało.

-chodźmy do mamy-powiedziałem

Brakowało mi jej. Chce się nią nacieszyć zwłaszcza że nie wiem na ile tu zaostaja.

-jesteś bardzo mądrą dziewczyną-usłyszeliśmy od progu wejścia do jadalni-powiedz ile masz lat?

-dziewiętnaście-jej milutki głos sprawił że znów serce zabiło mi mocniej

Nie wiem dlaczego tak na mnie działała.
Nie wiem czemu na pozwoliłem. Nie wiem nic.
Poza tym że nigdy nie dam jej odejść i żeby stała jej się jakąkolwiek krzywdą.

-płomyczki -mama powiedziała ucieszona wystawiając ręce w stronę moją i brata-podejdźcie dajcie się sobą nacieszyć-przytuliła nas

Matka zawsze wymyślała naszej trójce jakieś przezwiska.
Nie przeszkadzało mi to bo wiedziałem że sprawię jej to szczęście i też w taki sposób wyraża uczucie. Jakie to śmieszne że przez 4 lata studiów psychologia tak się przyda. Mogę wyczytać z zachowania lub stylu mowy wszystko co siedzi głęboko ukryte w człowieku. To śmieszne a zarazem podniecające.
Mimo że Rafaella uparcie się czego zarzeka albo zaprzecza ja i tak wszystko z niej wczytam choć czasem jest strasznie trudne.

Kątem oka dostrzegłem jak Rafaella cicho chichocze widząc jak matka tak głaska i caluje.
Mimo jej uśmiechu widniejącego od zewnątrz wiedziałem że w głębi duszy jest przykro, bo sama chciałaby móc uścisnąć swoją matkę.
Stratą kogo bliskiego sercu jest potworna w my doskonale znamy to uczucie.

***

Jest grubo po północy, Seth zawiódł rodziców do mojego mieszkanie żeby tam spokojnie mogli spędzić najbliższe dni. W taki też sposób nie licząc służby zostaliśmy ze smerfetka sami w domu.
To nie tak e użyłem nieczystej gierki żeby na dzisiejszą noc pozbyć się z domu Caitlin. Zadzwoniłem do Drake żeby porwał ją na romantyczny wieczór i nie wypuszczał na noc, na co ten chętnie się zgodził.
Stałem w ciemnym zakamarku pokoju Rafaelli czekając aż ta wyjdzie z łazienki. Przez ciemność które była w całym jej pokoju pozostawałem niezauważalny. Jedyne promienie światła jakie wpadły do pokoju i tak w niewielkich ilościach to blask księżyca który był dziś w pełni widoczny na niebie.

Drzwi wreszcie się otworzyły a z nich wyszła Rafaella owinięta w biały bawełniany recznik. Czekałem aż go z siebie zrzuci żebym teraz to ja mógł się na nią rzucić.
Mogłem być uważny za psychola ale tak w sumie wsyztsko na to wskazywało.
Lubiłem widzieć strach w oczach Rafaelli który nagle zastępowało podniesienie i rozkosz.

Kiedy zdjęła z siebie ręcznik wyszedłem z cienia i oplotłem rękoma jej talię na co ta gwałtownie się poruszyła.
Jedną ręką sunąłem w górę zahaczając kciukiem o jej sutka. Druga zaś sunąłem do jej kobiecości chcąc sprawić jej jak największą przyjemność.

-Greyson- mruknęła opierając głowę o mój tors

-cii-szepnąłem jej do ucho-zaraz się zabawimy

Zacząłem masować jej łechtaczkę zataczając na niej koła.
Mruczała jak zadowolony kotek.
Włożyłem w nią dwa palce przyspieszając ruchy. Dziewczyna zaczęła gwałtownie poruszać biodrami.

-jesteś chory-jęknęła

-nie mów że cię to nie kręci-prychnąłem dokładając trzeci palec

Jej jek był tak głośny że pewnie pobudziła by cały dom gdyby ktoś tu był.

-skradasz się jak mysz-jej jęki stawały się coraz głośniejsze

-a ty mruczysz jak kotek-rzuciłem ją na łóżko-czas na rżnięcie

W odpowiedzi ujrzałem zadziorny usmieceszek na jej twarzy.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz