Rozdzial 36

417 20 5
                                    

-jesteś pewny że to nie jest karalne?-spytalam Setha

Chłopak od jakiś dobrych 10 minut wstukiwał coś w klawiaturę laptopu Graysona, kiedy spytalam się co robi odpowiedział że namierza Roan'a. Na pytanie skąd umie tak robić natomiast odpowiedział że na praktykach w policji jako psycholog czy jakoś tak podglądał jak robi to ktoś podczas akcji.

Tak więc na 100% nie wiadomo czy za jakąś chwilkę FBI nie wjebie się tu przez okna.

-mam-odwrócił laptopa w stronę brata-fabryka metali 24 kilometry stąd

-bierzmy sprzęt i szybko jedziemy-odpowiedział i pobiegł do sypialni

Wiedziałam że zaraz zacznie się żwawa kłótnia o to że nie jadę z nimi. Ale i tak pojadę. Choćby się chuj kłócił godzinę nie ustąpię.

Lecz to co zrobil Grayson nigdy nie przyszło by mi do głowy. Chłopak dał mi jakąś czarna maskę i broń.

-dobrze się czujesz?-teatralnie dotknęłam dłonią jego czoła a następnie policzka-dajesz mi broń i zezwalasz żebym jechała z wami? To cud czy poprostu pomyliłeś mnie z bratem

-Raf łatwo nas odróżnić chyba znasz podstawowe różnice między mężczyzna a kobiety-prychnął Seth

-kiedy ostatni raz widziałem się nago bracie nie było tam nic nadzwyczajnego i wtedy łatwo byłoby się pomylić-założył swoją maskę-zwłaszcza ze ubierałaś się w sukienki i nosiłeś wielką kokardę na głowie

W tym momencie wybuchnęłam nie pochamowanym śmiechem.
Seth Night. Tęgi chłopak o lodowatym wzroku za dziecko chodził w sukienkach a jakby tego było mało nosił na czarnej czuprynie kokardę.

-chce zobaczyć zdjęcie-powiedziałam pomiędzy napadami śmiechu

-po pierwsze-Seth udając urażenie wstał od stołu i zabrał broń od Graysona-miałem 6 lat po drugie nie ma czasu na śmiechu musimy się spieszyć

Po tych słowach zagęściliśmy ruchy i prędko znaleźliśmy się w samochodzie.
Grayson jechał bardzo szybko więc w trymiga byliśmy pod fabryką. Adrenalina której miałam teraz pod dostatkiem uniemożliwiła mi racjonalne myślenie, nie mogłam się skupić i co chwilę coś mnie rozpraszało.
A przecież tu jeden błąd, jedna chwila nie uwagi i może być kiepsko.

Seth dał znak żebyśmy powoli wyszli z auta i szli za nim. Nie odczuwałam strachu lecz stysfakcje sama nie wiem czemu. No może trochę obawiałam się o tamtą dziewczynę że zdjęcia i o to żeby Graysonowi nic się nie stało ale to nie była taki strach jak w dzieciństwie przed ciemnością. To był strach przed utratą kogoś a ja nie raz miałam z nim doczynienia i nie daj bóg żebym znów go doznała.
Tego bólu nie da się do niczego porównać. Nie da się porównać do złamanej ręki bo ręką prędzej czy później się zrośnie a serce po stracie na zawsze pozostanie naderwane i nic to nie zmieni.

Mimo że nie wspominam dużo o rodzicach to ciągle o nich myślę i za nimi straszliwie tęsknię.

Za szybko odeszli nie dając się mi sobą nacieszyć ani przekazali mi szczęśliwej jak na tamten dzień nowiny że będę starszą siostrą.

Z rozmyślań wyrwal mnie czyjś przerażający śmiech. Grayson odwrócił się w moją stronę i wystawił w moją stronę rękę żeby być cicho i się nie ruszać.
Sam zajrzał przez wybitą szybę do środka.

-jak mamy tam wejść?-spytal szeptem Seth-jest ich tam conajmniej pięciu a nas dwójka

-jest nas trójka Seth-poprawiłam go marszcząc czoło

-to nadal za mało-odpowiedzial dalej oczekując odpowiedzi od brata

Grayson szukał czego w kieszeniach spodni ale tylko westchnął i odwrócił w moją stronę.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz