Rozdział 17

701 18 0
                                    

Obudził mnie największy kac w życiu. Głowa pulsowała mi tak bardzo że myślałam że zaraz wybuchnie. Serio.
Ale nie to było najgorsze. Gardło piekło mnie tak że nie mogłam nawet swobodnie bez bólu przełknąć śliny. Usłyszałam pukanie do drzwi z których zaraz weszła staruszka.

-dzień dobry-powiedziała wesoło siwowłosa-wszyscy czekają na panienkę ze śniadaniem

Pokiwałam jej głową bo choćby cicho mruknięcie sprawiało mi ból.

Wstałam kiedy kobieta opuściła mój pokój i zaczęłam się ubierać. Zarzucałam na siebie czarne szorty i tego samego koloru oversizowa koszulkę. Włosy przeczesałam niechlujnie palcami żeby sprawiały chociaż pozory.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się po schodach prosto do do jadalni gdzie siedzieli wszyscy.
Łącznie z Graysonem. I z Sethem.

Coś mi mówi że jego obecności nie wróży nic dobrego.

-wyspałaś się?-spytała ciocia podając kawę Colinowi

-trochę-powiedziałam ale zabrzmiałam jak kot którego ktoś kroił żywcem

-jesteś chora?-zaraz zapytał Colin

Pokiwałam głową na boki i odkrzaknelam żeby odpowiedzieć.

-musiałam się wczoraj przeziębić-mówiłam cicho mając nadzieję że niższy ton pomoże i zmniejszy ból

Nabiłam na widelec sałatkę i powędrowałam wzrokiem do osobników siedzących naprzeciwko mnie.

Kiedy tęczówki Graysona skrzyżowały się z moimi a na jego ustach zagościł znajomy mi nie od dziś uśmieszek wszystko mi się przypomniało.

,,-mam nadzieję że oszczędzałaś głos bo zaraz zadrzesz sobie gardło krzycząc moje imię"

I tak właśnie było bo właśnie przez niego nie mogłam dziś wyksztusix ani słowa.

Japierdole.
Czyli to nie był sen.
Przespałam się z Graysonem.

Jedyne co zniknęło z mojego to sałatka owocowa którą i tak z trudem przełknęłam.
Kiedy przypomniało mi się wsyztsko co zaszło między mną a Graysonem...nie mogłam nawet na niego spojrzeć.
Gdy jednak spojrzałam jego wyraz twarzy nie zdradzał nic więcej oprócz zadowolenia.

Podziękowałam i odeszłam od stołu.
Wybrałam numer przyjaciółki żeby powiedzieć jej i przy okazji nie spytać czy nie zrobiłam nic głupiego. Bo szczerze nic dobrze nie zapadło mi w pamięć. Kompletnie nic.

Chociaż nie pamiętam jak zbeształam moja chujowa kuzyneczkę i jej matkę.
No i to jak dałam dupy Graysonowi.

Chociaż teoretycznie nie dałam mu dupy tylko..

Moje głębokie myślenie przerwał oddzwaniający telefon.

-halo?-odebralam

-co tam?-spytala Caitlin

-przyjedziesz do mnie?

-coś się stało?

-nie tylko nie chce zdychać w samotności

Usłyszałam rozbawienie Caitlin i jej krzyk

-Tristian! Zawieziesz mnie do Rafaelli

-kto to?-spytałam po raz pierwszy słysząc to imię

-mój brat przyjechał na weekend

Caitlin powiedziała że za pół godziny będzie więc postanowiłam wziasc szybki prysznic który może choć w części zmyje dotyk Graysona który czułam na sobie cały czas.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz