Rozdzial 46

309 17 14
                                    

W pośpiechu zakładałam płaszcz biegnąc za braćmi. Po przeczytaniu wiadomości od Roan'a obydwoje zaczęli w pośpiechu zmierzać w stronę samochodu. Wiadomość od niego brzmiała jak zaproszenie do ostatecznego starcia, jednak punktem zapalnym obu braci był fakt gdzie miało się to odbyć. Klif w lesie.
Grayson i Seth nawet nie poszli po Drake'a tak jak stali pobiegli do samochodu. Grayson oczywiście kazał mi zostać ale jestem uparta jak nie wiem dlatego zaczęłam biec za nimi.
Kiedy samochód zaczął ruszać wybiegłam mu na przeciw nie chcąc go puszczać. Mam przeczucie i może być ono oczywiście mylne, ale na tyle głośno chodzi mi po głowie że chce mu zawierzyć. Moją obecność tam może zmienić bieg wydarzeń, ale nie wiem czy na ten dobry czy zły sposób. Wiem że Roan nie zrobi mi krzywdy, ciężko mi to uzasadnić ale porostu to wiem, czuję to.
Grayson siedzący za kierownicą odsunął szybę i wychylił z niej nieco głowę.

-Co ty kurwa wyprawiasz Rafaella!?-krzyknął-złaź z drogi

-jadę z wami-powiedziałam kładąc ręce na masce

-nie ma takiej możliwości-powiedział i zaczął cofać

Jako osoba o naprawdę zawziętym charakterze, szybko pobiegłam na drugą stronę tym samym uniemożliwiając mu cofanie.

-powtórzę jeszcze raz-powiedziałam uderzając ręką w bagażnik-jadę kurwa z wami!-pociągnęłam za klamkę, która ku mojemu zdziwieniu była zatrzaśnięta-otwieraj to!

Grayson chciał ruszyć ale zobaczyłam jak Seth nachyla się nad bratem i odblokowuje drzwi.
Wsiadłam do środka piorunując Graysona wzorkiem.

-Seth..-wycedził przez zęby chłopak

-morda-uniósł palec w górę-tylko to przedłużaliście a nie mamy kupy czasu, być może Roan'a tam nawet nie ma a to zwykła zasadzka żeby się nas pozbyć z klubu a prawdziwy rozpierdol będzie tu, więc kurwa jedź!-skarcił brata

-chwila, skąd wy wogole macie tu samochód? przecież w szóstkę przyjechaliśmy do klubu na motorach-zauważyłam

-to auto Lipa-przytaknęłam na słowa jednego z braci

Grayson zacinał szczękę na tyle mocno jego żyły na szyi jeszcze bardziej się uwidoczniły. Wrzucił bieg i ruszył spod klubu z piskiem opon.
Pod las dotarliśmy naprawdę szybko, chłopak nie puszczał nogi z gazu.
Po drugiej stronie drogi stał zaparkowany na poboczu samochód. Bracia otworzyli bagażnik z którego wyciągnęli czarna teczkę, wiadomo co w niej mieli.

-kurwa!-krzyknal Seth-gdzie są pistolety Grayson?!-mordował brata oczami

-zapomniałem przepakować-przejechał z rezygnacją ręką po twarzy

-módlmy się kurwa żeby oni też ich nie mieli-powiedział chowając do kieszeni dwa małe noże-inaczej kurwa po nas,trzymaj-podał mi nóż

Mała rączka i duże ostrze, niebezpiecznie dawać taką broń kobiecie która do tygodni nie ma okresu.
A no tak.
Oni nie wiedzą.
Schowałam rzecz do skórzanego płaszcza i czekałam aż tamci się wystroją. Brali ze sobą naprawdę dużo zbędnego żelastwa. Prawda jest taka że jeśli Roan i jego ludzie mają broń palną to przesadzone jest kto wygra a kto polegnie.
I my napewno nie będziemy na miejscu zwycięzców.

-plan jest taki-zaczął Grayson

-brak planu-przerwałam mu-prawda jest taka że co nie wymyślisz będzie źle, nie wiesz czy przypadkiem ktoś nas teraz nie obserwuje i wymierza w nas broń, nie wiesz czy za każdym drzewem nie stoi ktoś kto w momencie naszej nie uwagi nie skręci nam karku i nie wiesz czy nawet ktoś tam jest. Może ten samochód należy do zupełnie innego człowieka? Już jesteśmy na polu poległych bo jeśli oni mają pistolety a my to-wyciągnęłam nóż-to za chuja się tym nie obronisz

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz