Rozdzial 14

625 22 0
                                    

-Rafaella wstawaj! Jedziemy do fryzjera a potem do kosmetyczki-wparowała do pokoju rudowłosa

No tak przecież dziś jest wielki dzień.
Moja ciocia wychodzi za mąż.
Wciąż nie mogę w to uwierzyć ale to się dzieje. Cieszę się szczęściem cioci która wręcz promienieje z radości.
Wstałam z łóżka i ubrałam luźne ciuchy.
Poszłam do kuchni gdzie ciocia kończyła już pić kawę, wzięłam z koszyka na owoce jabłko i usiadłam tyłkiem na blacie.
Nie mogę uwierzyć że tyle czasu minęło. Mieszkamy już to prawie 3 miesiące. Nie sądziłam że tak szybko zaklimatyzuje się w tym dworku, na pierwszy rzut oka wydawał mi się dość przerażający ale wcale taki nie jest. Mimo dziwnej i rzeczywiście strasznie pokrętnej kolorystyki jest tu całkiem przytulanie.
Ale nigdy nie będzie jak w moim prawdziwym domu gdzie się wychowałam i na każdym kroku widniały znaki obecności rodziców.
Teraz mogę tylko wspominać. I nic już nie wróci.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie cień wchodzącej osoby do kuchni. Oderwałam wzrok od podłogi i ujrzałam Graysona.

-cześć Michaella-kiwnął głową do cioci

Ciocia uśmiechanela się do niego i również przywitała.

-przepraszam-powiedziała odbierając telefon i wychodząc z kuchni

Grayson odprowadził ją wzrokiem a potem całą swoją uwagę skupił na mnie. Stanął niemalże naprzeciwko mnie.

-odejdź ode mnie-powiedziałam poprawiając się na blacie

Chłopak tylko się uśmiechnął i przybliżając się to blisko jak jest to możliwe. Położył swoje dłonie na moich kolanach i rozsunął mi nogi stając pomiędzy nimi.
Nachylił się lekko nad moich uchem i włożył za nie kosmyk moich włosów.

Starałam się nie ruszać żeby przypadkiem nie otrzeć się o jego.. kurwa.

-oboje dobrze wiemy że tego nie chcesz Raf-szepnął ale jego szept wydawał się dla mnie jak krzyk

-odejdź..-powiedziałam

Kiedy zaczął przybliżać swoje usta do moich usłyszałam kroki cioci. Odepchnelam chłopaka najszybciej jak umiałam i zeskoczyłam z blatu.

-jedziemy?-spytalam szybko poprawiając włosy

Ciocia powędrowała wzrokiem na mnie i na Graysona robiąc przy tym swoją typową minę ,,wiem co w trawie piszczy".

-tak jedziemy-powiedziała szczerząc się

Westchnęłam głośno nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zaszło. On jest jakiś nie normalny. Co strzela w ten głupi łeb czemu on się ciągle do mnie klei. Czy ja mu wysyłam jakieś zachęcające sygnały? Nie wiem. Czy mój wzrok mówi ,,chodź się pieprzyć?". Nie wydaje mi się.

-no Raf-odezwała się ciocia gdy ruszyliśmy autem-widzę że dobrze dogadujesz się Graysonem

Otworzyłam szerzej oczy i podparłam policzek ręką.

-ciociu nie dogaduje się nim-powiedziałam w 100% poważnie na co usłyszałam głośne i lekceważące prychnięcie ciotki-nie moja wina że wchodzisz w dwuznacznych momentach a nie tych kiedy skaczemy sobie do gardeł

-ta do gardeł-zaśmiała się

-Michaello Moon do jasnej cholery! zachowujesz się nastolatka a nie dojrzała baba-oburzyłam się

-skarbie jakiś czas temu też byłam w twoim wieku dasz wiarę?

-skończmy temat, błagam poza tym dziś jest twój dzień więc gadajmy o tobie

Ciocia z uśmiechem pokręciła głową.

-too-powiedziałam odwracając się do niej-opowiadaj szczegóły związku

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz