Rozdział 55

258 19 6
                                    

Jak na szpilkach siedziałam wraz z Graysonem i Sethem przed salą sądową. Kilka dobrych minut temu zostałam powołana za świadka i powiedziałam im wszystko co było konieczne. Rozprawa trwa już ponad półtorej godziny, zdążyli przesłuchać Setha, Graysona i mnie, a teraz robią to z Audrey. Ze stresu bawiłam się rękami czekając aż ktoś wyjdzie z sali i powie że już po wszystkim i wszystko sie powiodło. 

Poczułam jak chłodna dłoń chłopaka ląduje na moim kolanie sprawiając że przestaje ono drżeć. Uśmiechnęłam sie lekko w jego stronę a kiedy usłyszałam stukot obcasów roznoszący się po całym korytarzu wstałam z miejsca. Z sali wyszła blondynka która stanęła blada jak ściana wtulając się w tors Setha.

-powiedziałam im wszystko co ustalaliśmy-powiedziała półszeptem-teraz sędzia i ława mają się naradzić i ogłosić werdykt

Po chwili z sali z której przed chwilą wyszła dziewczyna wyszli też inni ludzie, w tym Roan ubrany w garnitur i w kajdankach na rękach, którego prowadzili dwaj ochroniarze. Scena i widok jak z jakiego filmu kryminalnego. Chłopak powiedział coś w stronę ochroniarzy i odszedł do nich podchodząc tym samym do nas. 

Posłałam mu pełen otuchy uśmiech choć nie był on wystarczający. Każde z nas było kłębkiem nerwów ale nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić co musiał czuć on. 

-wszyscy trzymamy kciuki żeby rozprawa poszła na twoją ręke-powiedziałam

Roan spojrzał sie na Graysona który wlepiał wzrok w podłogę

-no nie wiem czy wszyscy-powiedział Ro

-słuchaj Roan-nagle zaczął Gray-nigdy nie będziemy przyjaciółmi robię to dlatego że dzięki tobie żadna krzywda nie spotkała Rafaelli i naszego dziecka. Jestem ci to dłużny i wdzięczny z tego powodu ale nie zapomnę tego że twój brat skrzywdził moją siostrę. Nie zapomnę też tego co przez ciebie spotkało Leę. Mozesz nie być do niego podobny z charakteru ale jesteście podobni i za każdym razem gdy na ciebie spojrze będzie mi się przypominać jego ochydna gęba-westchnął przecierając twarz-jestem ci to dłużny, dlatego to robię. Wiem ile zrobiłeś dla niej-spojrzał na mnie- i dla mnie. Wziąłeś wszystko na siebie. Podziwiam twoją odwagę, jednak to nic nie zmienia.

-nzrobiłbym dla niej wszystko bo..-zaczął

-nie kończ bo ci gębe obije-wycedził Gray

-bo to moja przyjaciółka-prychnął-i kocham ją jak siostrę-dodał

Grayson przekręcił głowę przymykając powieki. Wziął głebszy oddech po czym spojrzał na chłopaka.

-niech będzie-przytaknął-wybrnąłeś, przejechał językiem po dolnej wardzę

-chce wam wszystkim jeszcze powiedzieć, bez względu rozpatrzenia mojej sprawy, że jest mi naprawdę przykro z powodu mojego zachownia. Siedząc te dwa tygodnia na dołku doszło do mnie wiele spraw i ich konsekwencji. Doszło do mnie to co zrobili moi bracia, i nie mam prawa ich usprawiedliwiać ale tylko oni byli mi bliżsi niż  ojciec. Tylko oni byli moją rodziną. Więc chce was zwyczjanie przeprosić za to co wyczyniałem nie miałęm do tego prawa. Przepraszam że przeze mnie tyle wycierpieliście i  że przeze mnie znaleźliśmy się w tym miejscu-powiedział Roan 

Jego przeprosiny były słodkie bo pomimo że mówił do nas wszystkich nie odrywał wzroku od bliźńiaków. Najbardziej chciał żeby to oni mu wybaczyli bo wiedział że ja i Audrey już to zrobiłyśmy. 

-ważne że zrozumiałeś swój błąd-powiedział Seth wyciągając rękę w jego stronę

Roan prychnął śmiechem unosząc zakneblowane dłonie.

-śmieszne-powiedział kiwająć głową ze śmiechem

Teraz swoją uwagę skupił na Graysonie. Zresztą każde nas to zrobiło, jeśli Grayson przyjmie przeprosiny to tak naprawdę koniec sprawy. Życie każdego z nas wróci na stare tory. No oprócz mojego i Graysona, u nas zacznie się nowy rozdział począwszy od ślubu a później wychowaniu dziecka.

Krew nowiu  18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz