Rozdział 9

2.7K 181 20
                                    

Alice

- Jesteś pewna, Alice? - Astrid przyjrzała mi się z taką zatroskaną miną, że aż zrobiło mi się niedobrze.
Rola cackającej się przyjaciółki kompletnie do niej nie pasowała. Wolałam, gdy była prawą ręką szefa, twardo stąpała po ziemi, a najlepiej, gdy jeszcze ogarniała wszystko za naszą całą babską bandę. Przecież taka właśnie była Astrid - rządząca, silna i zdecydowana.
- Tak, jestem pewna. - uśmiechnęłam się.
- A ty? - tym razem zwróciła się do Neila.
- Daj już spokój, marudzisz gorzej niż Alberto.
- Bo dbam o wasze zdrowie, dupku?
- To zadbaj o te psychiczne i przestań nas wkurw...
- Neil. - Tara uniosła palec i pogroziła mu w uroczy, matczyny sposób. - Co mówiłam o przeklinaniu?
- Pewnie to samo co o mordowaniu i brutalnym znęcaniu się? - uniósł kąciki ust. - Że to nieeleganckie.
- To dość delikatne stwierdzenie. - zachichotałam, równocześnie wlepiając w Astrid błagalne spojrzenie. - Proszę, usiądź już i przestań się o nas martwić. Przespaliśmy prawie cały dzień i czujemy się lepiej.
- No właśnie. - blondyn wzruszył ramionami, a kiedy poczuł ból, starał się go ukryć ze wszystkich sił, co wyglądało dość zabawnie. - Mogłybyście chociaż przez chwilę przestać traktować nas jak dwie kaleki. Od lekkiego pobicia i dźgnięcia nożem jeszcze nikt nie umarł.
Wszystkie oczy powędrowały na Neila, który zacisnął usta i podrapał się po szyi.
- Idiota. - szepnęła Nancy, przykładając dłoń do twarzy.
- No dobra, może i niektórzy umierają, ale nie my. - poprawił się i puścił mi oko.
Parsknęłam cicho, bo po pierwsze, mnie i Neila bawiły podobne rzeczy, często mroczne i niezrozumiałe dla całego świata, po drugie, temat śmierci już tak bardzo mnie nie przerażał, a po trzecie, byłam nafaszerowana tabletkami przeciwbólowymi i musiałam wykorzystać moment, w którym mogłam się śmiać.
- Zmieńmy temat. - zaproponowała Rachel, nie podzielając naszego rozbawienia. - Przyjdzie jeszcze czas na pogadankę o tym, co was spotkało.
- Alberto będzie chciał znać każdy szczegół. - ostrzegła mnie Astrid, jakbym o tym nie wiedziała.
Siedziała pod ścianą, a między nogami trzymała Furię i głaskała ją po szarych piórach.
Ze wzruszeniem rozejrzałam się po pokoju. Cudownie było mieć rodzinę obok siebie.
Moja mama siedziała na łóżku Neila i zaplatała warkocze Nancy, która usadowiła się przed nią na podłodze, a Rachel ułożyła głowę na brzegu kanapy, gdzie wciąż znajdowaliśmy się z Neilem. Żadne z nas nie miało siły, żeby znaleźć sobie inne miejsce do odpoczynku.
Brakowało tylko Liama, który był pod opieką Mamuta. Czas bez synka strasznie mi się dłużył, ale wiedziałam, że nie wyglądaliśmy najlepiej. Musiałam przełknąć gulę żalu i bezsilności, by nie przestraszyć chłopca jeszcze bardziej. I tak pewnie był zdezorientowany i przytłoczony ostatnimi wydarzeniami.
- Jakieś wieści od chłopaków? - zagadnęłam Astrid.
- Nie. Ale spokojnie, gdyby coś było nie tak, na pewno daliby znać.
- Chyba, że...
- Neil! - syknęła Nancy, a kilka kosmyków z zaplatanych warkoczy wysunęło się i opadło jej wzdłuż twarzy.
- Dobra, no przecież nic nie powiedziałem!
- Nie powiedziałeś, bo ci przerwałam! Po jaką cholerę stresujesz Alice?
- Ja?! - przyłożył rękę do klatki piersiowej i zacisnął zęby, gdy dotknął jednego z większych siniaków. - Alice, czy ja cię stresuję?
- Nie pytaj jej o to, bo i tak cię okłamie! - Nancy przewróciła oczami, nie przestając się denerwować.
- Alice, czy ty byś mnie okłamała? - ciągnął Neil.
- Dosyć!
Wszyscy niemalże podskoczyliśmy, gdy głos mojej mamy zatrząsł całą drewnianą chatą.
Zdążyłam się już odzwyczaić od podniesionego tonu Tary, bowiem przez ostatnie lata nie miała powodów, by się na mnie wydzierać. Albo może inaczej... Miała powody, żeby zrobić mi awanturę, choćby wtedy, kiedy dołączyłam do Malbatu, ale zawsze jakoś uchodziło mi wszystko płazem.
Tym razem jednak aż zamrugałam, bo mama patrzyła na naszą grupkę z dezaprobatą.
- Przestaniecie się kłócić? - zapytała gniewnie.
- To nie kłótnia. - Nancy uniosła na nią wzrok. - Nawet się nie zwyzywaliśmy.
- No i dzięki Bogu, dzieci. Czy często dochodzi między wami do takich przepychanek słownych?
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Neil, Astrid i Rachel również wyglądali, jakby ledwo panowali nad rozbawieniem. Już nie mogłam się doczekać, aż moja mama będzie świadkiem kłótni chłopaków, którzy swoje spory załatwiają w nieco bardziej prymitywny sposób i po prostu rzucają się sobie do gardeł. Czekał nas piękny czas.
- To nie przepychanki słowne. Tak sobie tylko gadamy, nie, młoda?
- No, dokładnie. Tego nawet nie można nazwać dyskusją, bo mój brat jest za głupi na poważne rozmowy.
- Sama jesteś głupia, ty tępa mendo.
- U was to chyba kwestia tych samych, spierdolonych genów. - rzuciła niewzruszona Rachel.
- Cisza! - Tara wydarła się jeszcze głośniej, tym razem strasząc nie tylko nas, ale również Furię, która zatrzepotała skrzydłami i uciekła na środek pokoju.
Drzwi były jednak zamknięte, więc rozejrzała się po obskurnym pomieszczeniu i szybko wróciła do Astrid, jakby zrozumiała, że nogi naszej przyjaciółki były najbardziej sterylnym miejscem w tej sypialni.
- Zachowujecie się tragicznie. Neil, nie wstyd ci, że tak traktujesz młodszą siostrę?
- Ani trochę. Zresztą to nie moja siostra, rodzice znaleźli ją w... - zastanowił się przez chwilę.
- W kapuście? - podsunęłam.
- W szambie.
Tara westchnęła przeciągle, chowając twarz w dłoniach.
- Debil. - warknęła Nancy. - A ciebie w śmietniku.
- A ciebie w norze z lisami chorymi na wściekliznę.
- A ciebie w...
- Wiecie co? - moja mama zmrużyła powieki i przejechała językiem po wnętrzu policzka. - Ja rezygnuję z prób wychowania was. Zachowujecie się jak dzicz, więc niech Alberto się z wami użera.
- Słuszna decyzja. - Astrid uniosła kciuk w górę. - Zaoszczędzisz sobie wielu nerwów i co najmniej kilku zmarszczek.
- Od zawsze tacy byliście?
- To znaczy? - zainteresowała się Nancy, przeglądając się w małym, podręcznym lusterku.
Dwa dobierane warkocze podkreślały jej dziewczęcą, niewinną urodę. Uśmiechnęła się i posłała kobiecie wdzięczne spojrzenie.
Tara odłożyła szczotkę do włosów na bok, położyła się na łóżku, a następnie podparła głowę ręką.
- Chciałabym was bliżej poznać. - wyjaśniła. - Opowiedzcie mi coś o sobie.

MALBAT TOM 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz