Olivia
– Wielkie dzięki. – rzucił Neil serdecznym głosem, tak bardzo do siebie niepasującym, że musiało minąć parę sekund, nim zrozumiałam, iż wcale mi się to nie przyśniło.
Uchyliłam ciężkie powieki i odsunęłam czoło od szyby, rozciągając mięśnie zdrętwiałego karku. Jechaliśmy zaledwie kwadrans, ale mój przemęczony umysł wyłączył się, gdy tylko zasiedliśmy w samochodzie przypadkowego kierowcy, którego zatrzymaliśmy po drodze.
Pierwszy raz jechałam stopem. Szkoda, że wszystko przespałam.
– Już? – starszy mężczyzna z siwym wąsem nie krył zdziwienia. – Jesteśmy pośrodku niczego.
Oh, jak bardzo się mylił. Terytorium Malbatu musiało być gdzieś w pobliżu, skoro blondyn zdecydował, iż resztę trasy przejdziemy z buta.
– Mieszkamy niedaleko. – posłał facetowi swój firmowy uśmiech i chwycił za klamkę. – Wielkie dzięki za podwózkę.
– Nie ma sprawy. I tak tędy przejeżdżałem... Ale jesteście pewni, że bezpiecznie traficie do domu? Jest pierwsza w nocy, a nie przypominam sobie, aby w okolicy znajdowały się jakieś zabudowania i...
Wcisnęłam głowę między dwa przednie fotele. Znałam Neila na tyle krótko, że nie wiedziałam o nim podstawowych rzeczy, lecz na tyle długo, by wiedzieć, iż prędzej przestrzeli staruszkowi głowę, ukryje zwłoki i pozbędzie się zakrwawionego auta, niż zacznie prawić obcemu mężczyźnie jakiekolwiek tłumaczenia. Cierpliwość Lewisa z reguły była prawie zerowa, a teraz, kiedy niewątpliwie chciał już wrócić do domu, wziąć prysznic i odpocząć po wszystkich złych rzeczach, których się dopuściliśmy – jeszcze mniejsza.
– Obiecał mi romantyczny spacer. – wtrąciłam, być może ratując facetowi życie.
Kierowca przesunął palcami po swojej łysinie, a następnie zerknął na Neila, posyłając mu nieme wyrazy współczucia. Musiał wziąć mnie za naprawdę upierdliwą żonę, która uwielbia zmuszać swojego biednego męża do nocnych przechadzek.
Rzeczywistość była jednak zgoła inna – ledwo stałam na nogach. Moje błogo obolałe ciało przez cały czas przypominało mi, dlaczego miałam zakwasy w dosłownie każdym, nawet najmniejszym mięśniu. Ten kretyn mnie sponiewierał. Sprawił, że na samą myśl o jego dotyku, rozpadałam się na kawałeczki. Godzinami wyrywał z mojego gardła dźwięki, których nigdy nie byłabym w stanie odtworzyć, bowiem pochodziły z mieszaniny tak silnych i nieznanych mi dotąd emocji, że aż zdawały się być nieludzkie. A może ja nie byłam człowiekiem? Może cholerny Neil Lewis zszargał moją duszę do tego stopnia, że klasyfikowałam się już jako ociekający podnieceniem diabeł? Cóż, to wyjaśniałoby, dlaczego bezwstydnie pozwoliłam mu na doprowadzenie mnie do tylu przeróżnych orgazmów, a moja kobiecość płonęła od nadmiaru bodźców.
Wysiedliśmy z samochodu, wcześniej raz jeszcze dziękując za fatygę. Gdyby nie ten facet, musielibyśmy wracać do domu na nogach, co oznaczałaby, że na miejsce dotarlibyśmy nad ranem. A na to mój wyczerpany organizm nie mógł sobie pozwolić.
Objęłam się ramionami, kiedy lodowaty powiew wiatru rozwiał mi włosy. Lato powoli ustępowało zaszczytnego miejsca parszywej jesieni. Jeszcze nigdy nie spędzałam tej pory roku na północy Norwegii i wcale nad tym nie ubolewałam.
Neil, dostrzegłszy moją skwaszoną minę, uśmiechnął się złośliwie.
– Coś nie tak, Holm?
Pociągnęłam nosem, demonstrując brak akceptacji dla bezlitośnie niskiej temperatury.
– Zimno w tym waszym Bodø. – mruknęłam.
– Wcale nie, ostatnie miesiące były cholernie gorące. Dochodziło nawet do trzydziestu stopni, co nieczęsto się zdarza. To chyba jakiś rekord klimatyczny. – odpowiedział, krzyżując ręce na piersi. – Lato w tej części kraju jest krótkie, a zimy długie, śnieżne i upierdliwe jak jasna cholera, więc radzę ci się przyzwyczajać do chłodu. Ale za to można u nas zobaczyć zorzę polarną.
Temat przeprowadzki w te rejony na stałe, wciąż wydawał mi się strasznie odległy. Podobnie jak rozmowa z Filipem, któremu, dla dobra własnego sumienia, miałam zamiar przyznać się do zdrady i zakończyć naszą relacje. Będąc w związku nie powinnam była robić niczego z jakimkolwiek mężczyzną, a już na pewno nie takich rzeczy z Neilem Lewisem, ale sam fakt, że na samo wspomnienie jego dotyku, smaku i wszystkich popieprzonych pozycji, których mnie nauczył, robiłam się mokra jak nastolatka ze zdiagnozowaną nimfomanią, był wystarczającym dowodem na to, iż nie targały mną żadne, nawet najmniejsze wyrzuty sumienia. Uczucia do Filipa po prostu wyparowały. Zniknęły i choć mogłam zrobić coś, by zapobiec rozpadowi naszej wieloletniej relacji... Nie zrobiłam kompletnie nic. I było mi z tym zajebiście dobrze.
– Serio widać tu zorze? – skupiłam się na nieco przyjemniejszym temacie. – Kiedy?
– Tak naprawdę, to im ciemniej, tym lepiej. Ale wiele razy widzieliśmy ją już pod koniec sierpnia.
Wydałam z siebie ciche piśnięcie przypominające dziecięcą radość.
– Nigdy nie widziałaś zorzy polarnej? – zapytał, rozbawiony moją reakcją.
– Nie.
– Więc będziesz miała okazję.
– To chyba jedyna zaleta mieszkania w takim miejscu, co? – okrężnym gestem ręki wskazałam otaczającą nas dziką przyrodę.
Wodząc wzrokiem po ostrych skałach i rozsianych gdzieniegdzie drzewach, których w porównaniu do Szwecji, był tu naprawdę niewiele, nie zauważyłam, że Neil przystanął w miejscu. Wpadłam na niego, prawie łamiąc sobie nos o jego twardą klatkę piersiową. Uniosłam głowę, a nasze spojrzenia momentalnie się spotkały.
– Jest jeszcze jedna zaleta, Holm. – stwierdził wesoło. – Święty spokój. Mogłem z niego korzystać do woli, zanim przypełzłaś pod naszą bramę.
Wzruszyłam ramionami, układając drżące z zimna wargi w dokuczliwy uśmiech.
– Twoje sielankowe życie skończyło się w momencie, w którym uprowadziłeś Lillian. Powinieneś wziąć pod uwagę efekt uboczny tak niebezpiecznej misji.
Neil parsknął i pochylił nieco głowę. Czułam jego ciepły oddech na zmarzniętych policzkach, a sposób, w jaki na mnie patrzył sprawił, że stado motyli drzemiących w moim podbrzuszu znów, po raz, kurwa, enty, poderwało się do lotu.
– I to niby ty jesteś tym efektem ubocznym?
– We własnej osobie.
Mężczyzna odgarnął mi kosmyk splątanych włosów z twarzy, a gdy już myślałam, że cofnie rękę, przesunął ją na mój mrowiący z podekscytowania kark. Przyciągnął mnie do siebie zdecydowanym ruchem i połączył nasze usta w głębokim, namiętnym pocałunku. Nie minęła chwila, a zabrakło nam tchu. Próbowaliśmy wyrównać oddechy, jednak było to cholernie trudne, kiedy toczyliśmy między sobą prawdziwą walkę. Języki plątały się w pełnym pasji tańcu. Moje opuchnięte wargi znów doświadczały niesamowicie intensywnych doznań, gdy Neil naprzemiennie je przygryzał i zasysał. Zacisnęłam uda, bo zdawało mi się, że moja pulsująca cipka nie przeżyje kolejnej fali potężnego podniecenia.
Jedną dłoń wsunęłam we włosy mężczyzny, a drugą przesunęłam po gładkim materiale koszuli, wyczuwając pod nią twarde, odznaczające się mięśnie. Gdybym była bardziej skupiona, może zdołałabym odnaleźć miejsca, w których wcześniej zatapiałam zęby. Brzuch i klatka piersiowa Lewisa musiała być pokryta śladami ostrego seksu.
Pociemniało mi przed oczami. Musiałam nabrać powietrza, jednak szybko pożałowałam decyzji o chwilowym odsunięciu głowy. Wolałabym chyba zemdleć przez niedotlenienie niż przerywać te szaleńcze, kompletnie niespodziewane i pełne wzajemnego pożądania zbliżenie.
Dotknęłam palących ust koniuszkiem języka. Słodki ból warg wymieszał się z przyjemnym szczypaniem podniebienia, o które jeszcze niedawno obijał się kutas Lewisa.
Mężczyzna musnął mój policzek opuszkami palców.
– To był ostatni raz, Holm. – wyszeptał nieco przepraszającym tonem.
Nie miałam mu tego za złe. Tak się przecież umawialiśmy i choć tych ostatnich razów było już kilka...naście, teraz wiedziałam, że doszliśmy do definitywnego końca.
Przynajmniej na dziś.
– I nikomu ani słowa. – dodał. – Jeżeli Lillian się dowie...
– Nie dowie się. – zapewniłam z uśmiechem. – Wyluzuj, Lewis.
Neil powoli pokiwał głową i poprawił sztywnego, uwierającego penisa w spodniach, przez cały czas nie odwracając ode mnie wzroku.
Przykryła nas przyjemnie lekka i niesamowicie potrzebna nam cisza. Cisza, podczas której mieliśmy okazję uporządkować rozbiegane, cholernie nieprzyzwoite, bowiem pochodzące z najgłębszych oraz najbardziej przerażających zakamarków naszej psychiki, całkowicie grzeszne i ociekające perwersyjnym rżnięciem myśli.
Staliśmy na poboczu, patrząc sobie w oczy niczym dwóch zakazanych kochanków. Doskonale wiedzieliśmy, że po przejściu przez bramę odgradzającą strzeżony teren Malbatu od świata zewnętrznego, wszystko wróci do normalności. I, cholera, niech mnie sam diabeł uszczypnie, było w tym coś ekscytującego. Nasza słodka tajemnica niezaprzeczalnie musiała pozostać tajemnicą, ale szybko doszłam do wniosku, że zabawnie będzie troszkę utrudnić Neilowi jej dochowanie. Tak w ramach relaksu, żeby się biedak nie nudził bez swoich palców w mojej mokrej dziurce.
– Chodźmy do domu. – rzucił wreszcie. – Strasznie marzniesz.
Ruszyliśmy przed siebie, zupełnie jakbyśmy wcale nie mieli ochoty zawrócić i znów znaleźć się na dzikiej plaży.
– Może przypomnijmy sobie, jak bardzo się nienawidzimy? – zaproponowałam. – No wiesz, żeby nie było między nami niezręcznie.
– Bardzo chętnie. – parsknął Neil.
– Śmiało. Ulżyj sobie, kutasie.
Lewis zerknął na mnie z ukosa, rozciągając usta w łobuzerskim uśmiechu.
– Jesteś najbardziej wkurzającą i upartą babą, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia. Wlazłaś z buciorami w moje zajebiście beztroskie życie, działasz mi na nerwy, a jakby tego wszystkiego było mało, bez pytania grzebiesz mi w rzeczach i golisz sobie nogi moimi maszynkami.
Zarechotałam tak głośno, że obolałe gardło wysłało impuls ostrzegawczy do mózgu. Musiałam oszczędzać głos.
– To wszystko? – zapytałam wesoło.
– Na razie tak. – odparł z niekrytym rozbawieniem. – Twoja kolej.
– Jesteś skończonym chujem z wybujałym ego, niestabilnie emocjonalnym dupkiem i bezczelnym chamem. Nie ma ani jednej rzeczy, za którą można by cię lubić, więc, słowo daję, nie wiem, dlaczego pozwalam ci robić ze sobą te wszystkie rzeczy.
Neil wyszczerzył się jeszcze bardziej, pokazując proste, białe zęby.
– Bo uwielbiasz mojego wielkiego fiuta. – wyjaśnił mi z całkowitą powagą.
Mówiłam coś o wybujałym ego?
– Twoje samouwielbienie jest przerażające. – szturchnęłam mężczyznę w ramię.
– No dalej, przyznaj, że go kochasz.
– Kup mi wibrator i po prostu się odwal.
– Wibrator? – przyłożył dłoń do piersi, racząc mnie spojrzeniem pełnym teatralnego oburzenia. – Takie ordynarne zabawki pod moim dachem? Zapomnij, Holm.
CZYTASZ
MALBAT TOM 4
Mystery / Thriller"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice została poważnie ranna. Nie mieli wiele czasu do namysłu, ale w jednym byli wyjątkowo zgodni - zrobią...