Olivia
Zadrżałam, kiedy ktoś po drugiej stronie drzwi chwycił za klamkę, a gdy po paru sekundach moim oczom ukazał się Mason, wydałam z siebie stłumiony, zdezorientowany jęk.
Popatrzył na mnie, jakby sam nie do końca wiedział, dlaczego właściwie pojawił się w tym pokoju i odgryzł kawałek bagietki, którą trzymał w ręce.
– Neil poprosił, żebym cię rozkuł. – zakomunikował z pełnymi ustami, a następnie ruszył w kierunku łóżka.
Chciałam coś odpowiedzieć, ale między moimi wargami wciąż tkwił knebel. Postanowiłam więc milczeć i skupić się na intensywnym rozmyślaniu.
Dlaczego Lewis nie przyszedł osobiście? Ile czasu minęło, odkąd mnie tu zostawił?
Mason zapalił lampkę nocną, ponieważ zasłonięte rolety ograniczały dostęp jakiegokolwiek światła. Po chwili poczułam, jak pasek od knebla rozpina się i ląduje na moim karku. Pochyliłam głowę i wyplułam kulkę, a chęć wepchnięcia jej Neilowi w dupę gwałtownie poszybowała w górę, chociaż jeszcze parę minut temu byłam pewna, iż mój gniew sięgnął zenitu.
Mason podrapał się po czole i przejechał językiem po zębach, zapewne zbierając z nich resztki jedzenia.
– Chcesz gryza? – rzucił pogodnie, traktując te pytanie jako coś całkowicie naturalnego.
Uniosłam wysoko brwi.
– Nie, dziękuję...
– Pomyślałem, że jesteś głodna. – uśmiechnął się, a następnie rozpoczął majstrowanie przy kajdankach, na co zareagowałam westchnięciem pełnym ulgi.
Przez cały ten czas nawet nie drgnęłam. Byłam zbyt przerażona wizą powolnej śmierci poprzez uduszenie i zastygłam w bezruchu, gdy tylko Mason i Neil pojechali do szpitala.
– Ile czasu minęło? – zapytałam zachrypniętym głosem, marząc o szklance wody. – Dzień? Dwa?
Kąciki ust mężczyzny nieznacznie drgnęły, gdy łypnął na swój nadgarstek. Tarcza zegarka automatycznie podświetliła się na niebiesko.
– Niecałe trzy godziny.
– Jak to? – szarpnęłam rękoma, jeszcze zanim Mason zdążył mnie rozkuć. Dopiero po chwili, kiedy metalowe obręcze puściły, poczułam istną błogość. – Jesteś pewien?
– Tak. Byliśmy w szpitalu, ale zabrali Liama na badania, więc nie było sensu siedzieć tam dłużej i...
– Co mu się stało? – przerwałam mężczyźnie.
Zrobiłam to zupełnie nieświadomie. Właściwie nie jestem nawet pewna, dlaczego stan zdrowia tego obcego dla mnie nastolatka, aż tak bardzo zaprzątał mój umysł. Za wszelką cenę musiałam dowiedzieć się, czy z Liamem wszystko w porządku, choć nie potrafiłam wytłumaczyć, skąd brała się moja ciekawość... i silna, szczera troska.
Mason rozciągnął wargi w ciepłym, nieco uspokajającym uśmiechu, lecz ten nie dosięgnął jego oczu.
– Został pobity, ale wyjdzie z tego.
– Pobity? – miałam ochotę zerwać się na równe nogi, jednak w ostatniej chwili przypomniałam sobie o sznurze na szyi. – Błagam cię, zdejmij mi tę pętlę. – sapnęłam błagalnie. – Jestem przerażona tym, co spotkało Liama i nie chcę, żeby lina niechcący się zacisnęła.
– Słucham?
Westchnęłam markotnie. Niewiadomy stan młodego chłopaka spotęgował uczucie niemocy, które towarzyszyło mi od... Właściwie to zaledwie trzech godzin, choć byłam przekonana, że minęły wieki.
– Ten sznur zaciska się przy każdym ruchu. – wytłumaczyłam. – Proszę, zdejmij go.
Mason parsknął krótko.
– Oczywiście, że go zdejmę, ale wiesz, że wcale się nie zaciska? – zapytał, ze wszystkich sił próbując ukryć rozbawienie w głosie. Odchrząknął więc i kontynuował dalej. – To kawałek zwykłej, związanej liny. Neil chyba chciał cię trochę nastraszyć.
Zacisnęłam powieki, równocześnie zasysając dolną wargę. Chwyciłam ją między zęby, przygryzłszy najmocniej, jak potrafiłam, by choć w ten sposób wyładować złość, która zalała mój przemęczony, ogłupiony organizm.
Pieprzony Lewis.
W pierwszej chwili chciałam go zwyzywać, wykrzyczeć wszystko, co o nim sądzę, ale po krótkim namyśle uświadomiłam sobie, że i tak spotkał mnie dość łagodny wymiar kary. Przecież próbowałam go zabić... Chociaż nie... Wcale nie próbowałam tego zrobić i chyba właśnie w tym leżał problem.
Chryste, pogubiłam się. Nie wiedziałam już, czym tak naprawdę nagrabiłam sobie u Neila. Tym, że wycelowałam mu w nogę, czy tym, że... Z jakiegoś chorego, niedorzecznego powodu nie byłam w stanie zrobić mu krzywdy?
– Co z nim? – zapytałam, rozmasowując skórę na nadgarstkach. – Jak się czuje? Kto go pobił?
– Już mówiłem, wszystko będzie dobrze. – zapewnił mnie spokojnym tonem, zupełnie niepasującym do jego wielkiej, budzącej postrach sylwetki. – To dość skomplikowane, ale pracujemy nad tym, by namierzyć ludzi, którzy go skrzywdzili.
Oddech przez chwilę uwiązł mi w gardle. Słowa mężczyzny zabrzmiały niczym zapowiedź brutalnej zemsty, lecz tak szybko, jak ogarnęło mnie zaskoczenie, tak szybko uleciało, bowiem przypomniałam sobie, z kim miałam do czynienia.
Malbat to mafia. Niemądrze było o tym zapominać.
– Jeżeli już dowiecie się, kto napadł na Liama, co zrobicie? – dopytywałam.
Mason chwycił w wolną, niezajętą bagietką z kurczakiem, dłoń obie pary kajdanek i powolnym krokiem podszedł do wyjścia, a ja zaczęłam rozprostowywać kości.
– Nie myśl o tym. – zbył mnie tą krótką odpowiedzią, a następnie obrócił się przez ramię, by spojrzeć mi w oczy. – Odpocznij trochę, Olivio. To był długi dzień.
Podkurczyłam nogi i objęłam je rękoma, splatając palce na wysokości kolan.
– Mason?
– Tak?
– Dlaczego Neil sam tu nie przyszedł?
Czułam, jak moje policzki czerwienieją ze wstydu, ale te pytanie błądziło mi po głowie, odkąd tylko przyjaciel Lewisa przybył tu, by mnie uratować. Obawiałam się więc, że gdybym go nie zadała, spędziłabym całą noc na męczących przemyśleniach, z których finalnie i tak nie wysnułabym nic sensownego.
Przygryzłam wnętrze policzka, gdy Mason posłał mi współczujące spojrzenie.
– O tym też nie myśl. – szepnął, a nim zdążyłam podjąć próbę pociągnięcia go za język, odgryzł ogromny kawałek bagietki i zniknął za drzwiami.
Zostałam sama. Znowu.
CZYTASZ
MALBAT TOM 4
Mystery / Thriller"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice została poważnie ranna. Nie mieli wiele czasu do namysłu, ale w jednym byli wyjątkowo zgodni - zrobią...