Olivia
– Dziękuję, że ją przyniosłeś.
– Obiecałem Neilowi, że odprowadzę was do domu. – Christian uśmiechnął się i kiwnął brodą na drzwi. – Wejdź, śmiało.
Przekroczyłam próg sypialni, a mężczyzna, wraz ze śpiącą Lillian na rękach, dołączył do mnie po kilku sekundach, zupełnie jakby dawał mi czas na omiecenie wzrokiem pokoju, który, sądząc po zabawkach, kolorowych rysunkach i stercie przepięknych, markowych sukienek, aktualnie należał do Lilly.
Nie miałam jeszcze okazji dokładnie rozejrzeć się po willi Lewisa, oczywiście z wyjątkiem łazienki, więc zerkałam to tu, to tam, nie kryjąc zainteresowania.
Sypialnia była duża, nawet bardzo. Właściwie to wielkości salonu w moim domu, a może jeszcze większa. Od razu wzięłam za pewnik, że to Neil ją urządzał, bo było w niej coś... skurwysyńskiego. Minimalistyczne wnętrze pasowało mi do lodowatej aury tego dupka. Nie dostrzegłam zbyt wielu ozdób czy zbędnych bibelotów i niechętnie przyznałam, że wyglądało to całkiem nieźle. Może nie przesadnie przytulnie, ale z całą pewnością schludnie, a biorąc pod uwagę fakt, że mieszkał tu sam, bez kobiety, która dbałaby o czystość, było to naprawdę miłe zaskoczenie. Nawet odrobinę mi ulżyło, bo przecież komfort Lilly podczas snu, liczył się najbardziej.
Oczywiście dopóki tu jeszcze mieszka...
– Mogę zostawić was same?
Odwróciłam twarz w kierunku Christiana, który właśnie odłożył dziewczynkę do łóżka.
Nie patrzył na mnie. Całą uwagę skupiał na Lillian, rozciągając usta w łagodnym uśmiechu. Na koniec pogładził ją po włoskach i przykrył kołdrą, aż pod samą brodę.
– Jasne. – odpowiedziałam cicho.
Dopiero teraz uniósł głowę, by zerknąć w moją stronę.
– Wszystko gra?
– Tak.
– Wiem, że pewnie jest ci tu nieswojo...
– Ależ skąd. – westchnęłam, a następnie potarłam nerwowo kark, nie mając pojęcia, co zrobić z rękoma, gdy Christian tak bacznie mi się przyglądał. – Bo jestem w domu obcego faceta, gdzie czuję się jak intruz? I nie wiem nawet, czy mogę przebywać w tym pomieszczeniu? – wzruszyłam ramionami. – Chętnie wróciłabym do sypialni, w której spałam poprzedniej nocy, jednakże po pierwsze, nie chcę łazić po posiadłości Neila bez jego wiedzy, a po drugie, nie zostawię tu Lilly, więc...
– Posłuchaj, Olivio. – zaśmiał się, jakbym przed chwilą sprzedała mu naprawdę niezły dowcip. – Rozumiem twoje obawy, ale musisz wyluzować. Chodź sobie po domu, idź do kuchni albo włącz film w salonie. – skrzyżował ramiona na piersi, a kiedy zauważył wpełzające na moją twarz niedowierzanie, dodał: – Mówię poważnie. Nie jesteś w pierdlu.
– No właśnie. – przełknęłam ślinę. – W więzieniu czułabym się swobodniej.
Pokiwał głową, doceniając mój żart, który absolutnie nie miał nim być, bo mówiłam szczerą prawdę.
– Tak właściwie, to co najbardziej cię przeraża?
– A jak myślisz? – popatrzyłam na mężczyznę z niemalże wyrzutem. – Twój pierdolnięty przyjaciel. Dam sobie rękę uciąć, że nie byłby zadowolony, gdybym łaziła po jego rezydencji. Nie jestem tu mile widziana, a poza tym... – odchrząknęłam, by oczyścić gardło. – A poza tym mam wrażenie, iż tylko czeka na moment, żeby mnie...
Zamilkłam. Bałam się kontynuować, zupełnie jakby obawy wypowiedziane na głos mogły mieć magiczną moc przyciągania i sprawić, że Neil naprawdę wpadnie do pokoju, aby...
– Cię zabić? – dokończył mężczyzna.
Przygryzłam wnętrze policzka, co było chyba wystarczającą, niewerbalną odpowiedzią, bo Christian cmoknął z rozbawieniem, postanawiając ciągnąć temat dalej:
– Jesteś tu całkowicie bezpieczna.
– Polemizowałabym.
– Mówię serio. – zapewnił i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Ja również.
– Znam Neila od lat, więc mogę poręczyć głową, że nie zrobi ci nic złego.
Miałam ochotę parsknąć prześmiewczo, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Christian był całkiem w porządku, a przynajmniej o wiele bardziej zrównoważony od Lewisa. Tyle mi wystarczyło.
Przyjrzałam się mężczyźnie trochę dokładniej.
Ciemne włosy, oczy. Kilkudniowy zarost. Szerokie barki i umięśniona sylwetka. Wyglądał jak ktoś z kim wolałabym nie zadrzeć. Bądź co bądź, był członkiem mafii, toteż budząca wątpliwości prezencja musiała się zgadzać. Identycznie, jak w przypadku cholernego Neila. Gdybym miała opisać tę dwójkę... Christian przypominał typowego bandziora, a Lewis bezuczuciowego cwaniaczka, który podpierdoliłby mu portfel i to bez mrugnięcia okiem. W duecie już tworzyli mieszankę wybuchową, jednak zapomniałam dodać jeszcze trzeciego oszołoma, Masona, jeżeli dobrze zapamiętałam jego imię. Z pozoru nieszkodliwy, lecz byłam bardziej niż pewna, że nie odstawał od swoich przyjaciół. Nie bez powodu właśnie to trio przyjechało aż do Szwecji, żeby porwać Lillian...
– Słuchasz mnie?
Ocknęłam się i zamrugałam pospiesznie.
– Przepraszam, co mówiłeś?
Mężczyzna oparł plecy o ścianę. Wyglądał na wyluzowanego naszą rozmową, zupełnie jakby nie dotyczyła mojej śmierci z rąk jego najlepszego kumpla.
– Ręczę głową, że nie zrobi ci nic złego.
Splotłam przed sobą dłonie, a następnie spojrzałam Christianowi głęboko w oczy.
– Skąd ta pewność?
– Po prostu wiem, że gdyby naprawdę chciał cię zabić... – nieznacznie uniósł kącik ust. – Już dawno byłabyś martwa.

CZYTASZ
MALBAT TOM 4
Mystery / Thriller"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice została poważnie ranna. Nie mieli wiele czasu do namysłu, ale w jednym byli wyjątkowo zgodni - zrobią...