CZĘŚĆ DRUGA: Prolog

2.3K 142 26
                                    




Olivia

Jedno z wielu zdjęć szczególnie przykuło moją uwagę, więc trzymałam je zdecydowanie najdłużej ze wszystkich. Dopiero gdy łza skapnęła mi z czubka nosa i rozprysnęła się na środku fotografii, zdecydowałam się odłożyć pamiątkę na blat.
  Przetarłam zmęczone i opuchnięte powieki, a następnie szczelniej opatuliłam się grubym, wełnianym kocem. Przez ostatnie dni mało jadłam, dużo płakałam i niemalże cały czas trzęsłam się z zimna i przytłaczających mnie emocji.
– Nigdy nie zrozumiem, dlaczego takie rzeczy się dzieją.
Filip uniósł wzrok znad gazety.
    – Sama mówiłaś, że to nieuleczalny guz. – powiedział rzeczowym tonem, przewróciwszy szeleszczącą stronę.
    – Tak, ale...
    – Olivio, daj już spokój.
  Słowa mężczyzny odbiły się echem w mojej głowie, a do oczu napłynęły kolejne łzy. Przejechałam palcem po zdjęciu, jakbym ostatni raz chciała pogładzić przyjaciółkę po włosach i zacisnęłam zęby, by nie wydać z siebie głośnego szlochu.
  Doskonale wiedziałam, że całą żałobę spędzę sama, zamknięta w czterech ścianach pokoju i w pewnym sensie byłam już z tym pogodzona.
   Wypuściłam z ust drżący oddech.
    – Była moją najlepszą przyjaciółką. – wyszeptałam.
  Z reguły Filip nie był nieczuły i pozbawiony empatii, więc tym bardziej ze wszystkich sił starałam się zrozumieć, a wręcz usprawiedliwić jego reakcję. Dotychczas żyliśmy w wygodnej, bezpiecznej bańce. Unikaliśmy wszelakich odpowiedzialności, nie decydując się nawet na chomika czy złotą rybkę, bo ceniliśmy sobie brak ograniczeń i święty spokój. Tworzyliśmy związek idealny, dobrze czując się sami ze sobą, tymczasem ciężar, który tak nagle na nas spadł, zgniótł i obrócił w pył wszystko, co budowaliśmy przez wspólnie spędzone lata.
  Nie byliśmy przygotowani na odejście mojej przyjaciółki, a tym bardziej na to, co wydarzyło się po jej śmierci.
    – Chyba mamy teraz większy problem na głowie, nie uważasz? – mężczyzna wycedził przez zaciśnięte zęby.
    – Nie mów tak...
  Filip parsknął krótko bez najmniejszego rozbawienia i tak mocno zacisnął dłonie na gazecie, że papier zaczął się gnieść.
    – Uważasz, że nie jest problemem?
  Przymknęłam powieki, by uciec przed jego ostrym spojrzeniem, po czym odpowiedziałam z żalem:
    – Nie mamy wyboru.

MALBAT TOM 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz