Alice
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że to zrobiliście. – westchnęłam, przyciskając policzek do poduszki.
Rana na brzuchu była dziś wyjątkowo uciążliwa, pewnie przez to, że wczoraj trochę sobie pofolgowałam. Za dużo śmiechu, za mało samokontroli, efektem czego leżałam na boku i cierpiałam przy każdym ruchu.
Ale niczego nie żałowałam, a już na pewno nie wczorajszych rozmów z mamą, Neilem i dziewczynami.
– Daj spokój, Alice. Przecież wiesz, że chodziło o ratowanie twojego życia.
– Opowiesz mi, jak to wszystko wyglądało?
Blondyn przestał bawić się pustym opakowaniem po tabletkach przeciwbólowych i popatrzył na mnie, marszcząc czoło.
– W jakim sensie?
– Jak mnie znaleźliście i...
– O nie. – przerwał mi ostro. – Wykluczone.
– Dlaczego? Neil, nie musisz się bać o tym rozmawiać.
– Nie boję się. Po prostu nie chcę. – wycedził naburmuszony. – Poproś Christiana, może on się zgodzi.
Wsunęłam palec do ust i delikatnie przygryzłam paznokieć. Wiedziałam, że nie było sensu drążyć tego tematu z Neilem, więc postanowiłam odpuścić.
To znaczy... Prawie.
– Płakałeś? – zapytałam, uśmiechając się do przyjaciela.
– Co?
– No pytam, czy płakałeś, kiedy...
– Pogięło cię? – parsknął krótko.
Było mu do śmiechu, bo nie wiedział, że Nancy zdążyła mi już wszystko opowiedzieć.
Popatrzyłam na przyjaciela zaczepnie, a on pokazał mi środkowy palec. Te urocze gesty wystarczyły, żebyśmy zrozumieli się bez zbędnych, ciężkich rozmów.
– Patricia tu jest? – mruknęłam pod nosem, bawiąc się brzegiem kołdry.
Sama nie wiem, dlaczego moje myśli zaczęły błądzić wokół tematu tej kobiety.
– Rzadko ją widujemy.
– Ale jest?
Neil uśmiechnął się pokrzepiająco. Pewnie gdyby był bliżej, poklepałby mnie wspierająco po ramieniu.
– Alberto nie mógł jej wywalić.
– No tak. – przełknęłam gorzki smak rozczarowania. – Przecież to nie ona otruła Rachel.
– Mhm. – blondyn pokiwał głową, wyraźnie zmartwiony moją nagłą zmianą humoru. – Ale wiemy, że to przez nią pokłóciłaś się z Christianem. Patricia jest kompletną wariatką, nie przejmuj się.
– Czy Christian coś...
– Czy coś mówił? – dokończył Neil, widząc jaką trudność sprawiało mi wracanie wspomnieniami do ostatniej kłótni z jego najlepszym przyjacielem. – Tak. Nie przestawał się tym zadręczać. Ale wiesz, lepiej będzie, jeżeli sami o tym pogadacie.
– Wątpię, żebyśmy mieli na to czas.
– Głowa do góry, niedługo wszystko wróci do normy. Przecież nie zostaniemy na tej farmie do końca życia.
– Kto wie? Ostatnio tak często ładujemy się w kłopoty, że nie zdziwiłabym się, gdyby któreś z nas umarło.
– Cholera, Alice. – blondyn skrzywił się, a ton jego głosu stał się szorstki jak papier ścierny i mocno poirytowany.
Nie lubiłam wkurzać Neila na poważnie, więc wzruszyłam lekko ramionami i przybrałam najbardziej niewinny wyraz twarzy, na jaki było mnie stać.
– Nawet tak nie mów, rozumiesz? – pogroził mi palcem. – Skąd ty bierzesz takie durne pomysły? Nie możesz myśleć, że...
Równocześnie odwróciliśmy głowy w kierunku drzwi, bo ktoś gwałtownie pociągnął za klamkę.
Uchyliłam usta w zdziwieniu, ale gdy tylko dostrzegłam Christiana i Masona, uśmiechnęłam się szeroko. Kamień spadł mi z serca. Niby wiedziałam, że wrócili późnym wieczorem cali i zdrowi, ale i tak strasznie się martwiłam, a przygwożdżenie do łóżka doprowadzało mnie do frustracji.
Na widok chłopaków poczułam niesamowitą ulgę.
Najpierw przyjrzałam się Christianowi. Wyglądał na zmęczonego, ale i tak prezentował się świetnie, biorąc pod uwagę warunki, w jakich przyszło nam żyć. Włosy miał trochę rozczochrane, a policzki i brodę pokryte kilkudniowym zarostem. No i oczy... Niby podkrążone z wykończenia, jednak błyszczały radośnie i patrzyły na mnie z miłością.
Poczułam przyjemne dreszcze na plecach. Pewnie dalej roztapiałabym się pod wpływem intensywnego, gorącego wzroku mężczyzny, gdybym przelotnie nie zerknęła na Masona.
Cóż, Gruby skutecznie rozproszył mnie swoim wyglądem i to nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Stał jak kołek, twarz miał bladą jak kreda, a gały prawie wychodziły mu z orbit. Jednak najbardziej niepokojące było to, że lampił się na Neila z autentycznym przerażeniem.
– Co się stało? – zapytałam cicho.
– Muszę z tobą porozmawiać. – wychrypiał Mason, swoje słowa kierując do blondyna, który wyprostował plecy i lekko zadarł głowę.
– O co chodzi? – O... – Gruby przełknął ślinę, a jego grdyka zadrżała, prawie tak samo, jak zdrętwiałe ze strachu nogi. – Chodzi o... Nancy.
Neil uniósł brwi i zacisnął pięści, świdrując przyjaciela lodowatym spojrzeniem.
– Miałaś rację, Alice. – rzucił po chwili zachrypniętym głosem. – Któreś z nas jednak umrze.
CZYTASZ
MALBAT TOM 4
Mystery / Thriller"Ile jesteś w stanie poświęcić, by ocalić swoją kobietę i ukochaną przyjaciółkę?" - takie pytanie mogli zadać sobie członkowie Malbatu, gdy Alice została poważnie ranna. Nie mieli wiele czasu do namysłu, ale w jednym byli wyjątkowo zgodni - zrobią...